Film Gontarczyka o żydowskim Betarze jest antysemicki?

Przez molasy , 03/09/2013 [20:29]
Ponieważ podczas wczorajszej debaty w Klubie Ronina Piotr Gontarczyk chwalił się wielkim uznaniem, jakim cieszy się wśród Żydów, czuję się w obowiązku poinformować, że jest w błędzie. Może cenią go Żydzi izraelscy, wyznawcy ideologii syjonistycznej, ale nie Żydzi polscy z Czerskiej (siedziba "Gazety Wyborczej") oraz z Pałacu Staszica (siedziba PAN), którzy zarzucają mu antysemityzm. Debata w Klubie Ronina nosiła tytuł "Żydzi - Izrael - Polska". Oto fragment opisu spotkania z notki blogerki Elig: "Jozef Orzeł oświadczył, ze pomysłodawcą debaty był Grzegorz Braun. On więc zabral głos jako pierwszy. Oświadczył, że problem stosunków polsko-żydowskich jest obecnie najważniejszy, a poruszanie go grozi śmiercią. Przypomnial, ze jednym z grzechów polskiej elity obok pacyfizmu, modernizmu i wiary w demokrację jest judeoidealizm. Jest to wytworzenie sobie idealistycznego obrazu Żydów opartego na koncercie Jankiela i opowieściach o Berku Joselewiczu. Sa to baśnie nie majace nic wspólnego z rzeczywistością. Braun zaproponował judeorealizm. Polegać ma on na uznaniu faktu, że elity żydowskie były przeciwnikami suwerenności i niepodległości Polski. Bylo tak n.p. w czasie konferencji w Wersalu, gdy wystepowały one przeciw Dmowskiemu i jest tak obecnie gdy prowadzą one kampanię przeciw Posce, obsadzając ją w roli "czarnego luda. Przypomniał słowa rabina Josefa Owadii uważającego, ze "goje są jak zwierzęta i mają służyć Żydom" oraz Singera twierdzącego, że "Polskę trzeba upokarzać na każdym kroku. (...) Piotr Gontarczyk zaprotestował przeciw twierdzeniu Brauna, że poruszanie tej tematyki grozi śmiercią. On sam nakręcił film "Betar" o przedwojennej organizacji syjonistycznej i nic złego go nie spotkalo. (...) Zabierajac głos po raz drugi Grzegorz Braun przypomniał sprawę śmierci Dariusza Ratajczaka i niedawne zwolnienie prof. Krzysztofa Jasiewicza z funkcji kierownika zakładu w PAN za wywiad w "Fokus" w ktorym powtórzył znane od 50 lat tezy Hannah Arendt o współudziale żydowskich kolaborantów w Holokauście. Piotr Gontarczyk odparł na to, że Jasiewicz powiedział "rzeczy niemadre", a dwa lata temu miał całkiem inne poglądy." (http://blogmedia24.pl/node/64671) A oto relacja blogera Coryllusa: "... autor książki o pogromie w Przytyku Piotr Gontarczyk powiedział, że kiedy się jest cierpliwym i mówi się prawdę można zyskać uznanie nawet w Izraelu. On takie uznanie uzyskał i teraz jego książka cytowana jest w publikacjach Instytutu Yad Vashem. (...) Potem dodał jeszcze coś na temat nieciekawej roli chłopów polskich w czasie holocaustu i powiedział Braunowi, żeby może tak nie drążyć tych kwestii żydowskich i nie obwiniać się nawzajem, bo to różnie może być, szczególnie jeśli się weźmie pod uwagę tych chłopów." (http://naszeblogi.pl/40671-izrael-waznym-wektorem…) W pełni zgadzam się z tym, co powiedział Braun (z tym, że rozumiem, iż chodziło mu raczej o śmierć cywilną, napiętnowanie i wykluczenie z debaty publicznej, zaszczucie, które może w konsekwencji doprowadzić do śmierci fizycznej tak jak się stało w przypadku Ratajczaka), a całkowicie odrzucam wywody Gontarczyka. Film "Betar", którym się tak szczyci, wcale nie jest tak chwalony przez Żydów, jak twierdzi. Oto Anna Zawadzka z Instytutu Slawistyki PAN nazwała ten dokument filmowy "manipulacją" i zarzuciła jego twórcom (Gontarczyk był jego scenarzystą)zastosowanie takiej samej antysemickiej metody, jak propagandyści komunistyczni w l. 1967-8. Oto pełny cytat, w którym powyższe zarzuty zostały sformułowane: "W Polsce, jak dotąd, Betar funkcjonuje w roli prawomocnego i niekontrowersyjnego dokumentu historycznego. Pokaz filmu zorganizowały m.in. Jewish Community Center, Żydowska Ogólnopolska Organizacja Młodzieżowa i American Jewish Joint Distribution Committee („Prelimud” na Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie 30 czerwca 2011 r.), Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie, Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego i Forum Żydów Polskich (w kinie Muranów 11 października 2011 r.). Po pokazie w ramach krakowskiego „Prelimudu” odbyła się dyskusja z udziałem Piotra Gontarczyka, na pokaz warszawski zapraszało też m.in. Muzeum Historii Żydów Polskich, a w swoim „Biuletynie” (2011, nr 65) Gmina Wyznaniowa Żydowska opublikowała wywiad z Piotrem Gontarczykiem w roli eksperta. Sądzę, że recepcję Betaru przez współczesne polskie środowiska żydowskie najcelniej oddaje termin Pierre’a Bourdieu: „uznanie bez poznania”. wskazuje, że jego autorzy skutecznie – o ile nie cynicznie – korzystają z dyskursywnego klinczu, w którym od 1967 r. do dziś pozostają krytycy i analitycy antysemityzmu. Klincz ten ma podobną strukturę, jak figury Self-hating Jew i „Żyd galusowy”: bazuje na utożsamieniu antysyjonizmu z antysemityzmem. Filmu tego nie da się bowiem zdekonstruować bez dekonstrukcji przynajmniej niektórych elementów syjonizmu. Spowodowana uzasadnioną obawą przed powtórzeniem antysemickiej retoryki, uwewnętrzniona przez polskie nauki społeczne, nieujawniana, a więc niepoddawana pod dyskusję, cenzura krytyki syjonizmu mści się na nas w filmie Betar. Szerokie „uznanie bez poznania”, którego przedmiotem jest film, wskazuje, że jeśli nie rozbroimy bomby, jaką jest zrównanie antysyjonizmu z antysemityzmem – na skutek czego krytyka syjonizmu jest w Polsce postrzegana jako skandal(zob. m.in. dyskusję, jaką wywołał wywiad Artura Domosławskiego z Zygmuntem Baumanem w „Polityce”). W odpowiedzi na Baumanową krytykę polityki Izraela i krytyczne słowa pod adresem syjonizmu Konstanty Gebert w „Polityce” porównał tezy Baumana do wymowy antysemickich karykatur z 1968 r. – będziemy zmuszeni milczeć wobec manipulacji tekstów kultury takich jak Betar, a więc milczeć wobec antysemityzmu. O ile bowiem podczas wydarzeń lat 1967 i 1968 antysyjonizm, o tyle w roku 2010 syjonizm posłużyły do tego samego: unieważnienia i zarazem legitymizacji antysemityzmu. Nie jest moim zamiarem porównanie rozmiarów i skutków antysemickiej kampanii państwowej sprzed ponad 40 lat do rozmiarów i skutków oddziaływania filmu Betar. Interesuje mnie natomiast przedziwna zbieżność obu tych zjawisk, polegająca na użytku z syjonizmu, w obliczu którego przedrostek „anty” okazuje się zadziwiająco mało znaczący. Użytku na rzecz wzmocnienia polskiej historiografii narodowej, której jedną ze stawek jest usunięcie z pola widzenia antysemityzmu jako elementu polskiej historii. Oglądając Betar trudno oprzeć się wrażeniu, że film ten jest ową farsą po tragedii, o której pisał Marks." (http://www.slh.edu.pl/content/wojna-polsko-polska…) Nie wnikam tu w to, czy Zawadzka ma rację, wykrywając atysemityzm w filmie (zauważyć warto, jak sprawnie propagandowo łączy go z walką frakcji o władzę w PZPR w l. 60., podczas której sięgano po oręż antysemicki), którym tak chwali się Gontarczyk. Niech już on sam się do tych zarzutów odniesie. Chodzi mi tylko o informację, że Gontarczyk jest uważany przez środowisko żydowskie w Polsce za antysemickiego propagandystę. Odniosę się jeszcze do dwóch poruszanych przez Gontarczyka kwestii. Otóż zupełnie kuriozalne jest jego stwierdzenie, że prof. Jasiewicz powiedział "rzeczy niemądre" w głośnym wywiadzie, za który stracił stanowisko w PAN. Proszę o konkrety! Jeśli Jasiewicz powiedział "rzeczy niemądre", to równie "niemądra" była Arendt! Ponadto nie przystoi pracownikowi naukowemu takiemu jak Gontarczyk zarzucać innemu pracownikowi naukowemu, że zmienił poglądy, jeśli w jasny, logiczny i przekonujący sposób potrafi on przyczyny tej zmiany wyjaśnić i uzasadnić! A prof. Jasiewicz dokładnie wyjaśnił, dlaczego obecnie prezentuje inne stanowisko niż kilka lat wcześniej. Gontarczyk nie wie niestety, że tylko świnia nie zmienia poglądów! Głosząc swoje bezsensowne tezy o Jasiewiczu, Gontarczyk wpisuje się w wywołaną przez środowiska żydowskie nagonkę na niego, potwierdzając w ten sposób tezę Brauna, że krytykowanie Żydów grozi w Polsce śmiercią cywilną. Przypomnę, że izolacji Jasiewicza w środowisku naukowym, czyli jego śmierci cywilnej, domagało się Centrum Wiesenthala. Miałem do tej pory dobrą opinię o Gontarczyku jako historyku, więc jestem bardzo rozczarowany, że powtarza pseudonaukowe tezy rozpowszechniane przez żydowskich i filosemickich pracowników Centrum Badań nad Zagładą Żydów PAN, o tym, jak to rzekomo polscy chłopi polowali na Żydów podczas II wojny światowej. Oskarżenie to oparte jest na aktach powojennych procesów tych przestępców w jednym zaledwie powiecie i uogólnianie ich na całą Polskę i całą warstwę chłopską jest niedopuszczalne! To tak, jakby na podstawie akt procesów kobiet, które zabiły swoje dzieci, wyciągać wniosek, że wszystkie Polki są dzieciobójczyniami! Bardzo źle świadczy o warsztacie naukowym Gontarczyka, jeśli sobie z tego nie zdaje sprawy! Może zatem Zawadzka ma trochę racji, zarzucając mu nierzetelność?