"Czym wyżej się splunie, tym więcej osób to zobaczy. Gowin pluł, jak najwyżej mógł - pluł na Tuska. To jest tak jak z historią o płk von Stauffenbergu. Nikt by o nim nie pamiętał, gdyby nie próbował zabić wielkiego Hitlera, bo ani wcześniej, ani później niczego nie dokonał. Wiele osób ma takie właśnie strategie kariery."
Czy powyższy pogląd mógłby wyrazić Jacek Żakowski? Nie? A dlaczego nie, skoro powiedział tak: "Czym wyżej się splunie, tym więcej osób to zobaczy. Gowin pluł, jak najwyżej mógł - pluł na Tuska. To jest tak jak z historią o Brutusie. Nikt by o nim nie pamiętał, gdyby nie zabił wielkiego Cezara, bo ani wcześniej, ani później niczego nie dokonał. Wiele osób ma takie właśnie strategie kariery."
(http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,1…)
Zestawmy fakty, których chyba nie zna Żakowski (na pewno nie zna ich wszystkich):
1. Claus von Stauffenberg zorganizował spisek przeciw Adolfowi Hitlerowi, który obalił republikę i został jedynowładcą państwa niemieckiego. Czyli jest odpowiednikiem Marka Brutusa, który zorganizował spisek przeciwko Juliuszowi Cezarowi, który obalił republikę i został jedynowładcą państwa rzymskiego.
2. Brutus był rzymskim patriotą, który uważał, że usunięcie Cezara jest niezbędne dla dobra jego ojczyzny. Podobnie rozumował von Stauffenberg i jest za to czczony we współczesnych Niemczech jako bohater narodowy.
3. I Brutus, i von Stauffenberg, i Cezar, i Hitler byli rasistami, którzy byli przekonani o wyższości ich narodów nad innymi nacjami.
4. I Cezar i Hitler byli politykami, których ukształtowała wojna. Byli wodzami wielkich armii (do czasu klęsk pod Stalingradem i Kurskiem Hitler też uchodził za wielkiego dowódcę i stratega, a zresztą może i nawet nim był naprawdę, bo przecież w Rosji przegrał nawet Napoleon).
5. I Cezar i Hitler doszli do władzy dzięki temu, że byli politykami wiecowymi, doskonałymi mówcami, demagogami, którzy potrafili panować nad tłumem, hipnotyzować go.
5. I Cezar i Hitler rządzili samowładnie wielkimi imperiami. Byli kochani przez lud za to, że zaprowadzili porządek w swoich państwach i dali chleb głodującym wcześniej biedakom.
6. I Cezar i Hitler byli wielkimi ludobójcami. O tym drugim pisał nie będę, bo to wie chyba nawet taki nieuk jak Żakowski. Jeśli zaś chodzi o Cezara to szacuje się, że w kilka lat wymordował on w Galii ponad milion ludzi, zaś drugi milion wziął w niewolę. To było z pewnością więcej niż połowa ówczesnych mieszkańców tego kraju, co oznacza, że "wielki Cezar" był pod względem odsetka wymordowanych większym ludobójcą niż Hitler w stosunku do najbardziej oprócz Żydów prześladowanych narodów, czyli Polaków oraz Rosjan. Stosowane przez niego metody doskonale charakteryzuje epizod podczas oblężenia wojsk Wercyngetoryksa w Alezji (52 r. pne). Gdy oblężonym zabrakło już żywności, galijski wódz próbował ratować kobiety i dzieci przed śmiercią głodową i polecił im wyjść z oblężonego miasta. Ale Cezar ich nie przepuścił, wskutek czego te bezbronne ofiary zmarły z głodu (przypomnę, że Żakowski lubi się nazywć "feministą"). Hitler próbował zastosować metodę wojny "wielkiego Cezara" podczas oblężenia Leningradu, ale mu się to nie powiodło, bo pierścień okrążenia był nieszczelny. Cezar dopuścił się takich aktów ludobójczych, które nie sposób nazwać inaczej niż holokaustem. Na przykład w 57 r. pne wymordował całe plemię Nerwiów mieszkające na terenie współczesnej Belgii (liczyło kilkaset tysięcy). W 55 r. pne wojska Cezara wymordowały w ciągu jednego dnia co najmniej 400 tys. Germanów (niektórzy badacze szacują, że ofiar było nawet ok. miliona), w większości kobiet i dzieci (bez strat własnych!).
Analogii między Brutusem a von Stauffenbergiem oraz między Cezarem a Hitlerem można wskazać jeszcze więcej, ale sądzę, że podane wyżej są wystarczające. Różnica między nimi polega jedynie na tym, że w starożytnym Rzymie, po śmierci Cezara, przy władzy utrzymali się jego zwolennicy, natomiast we współczesnych Niemczech rządzą przeciwnicy Hitlera. Gdyby w Rzymie zwyciężyła republika to Brutus, a nie Cezar byłby czczony jako bohater narodowy, tak jak w RFN czczony jest von Stauffenberg. Nie należy też wykluczać, że za jakiś czas w Niemczech ponownie zwyciężą zwolennicy Hitlera i to on będzie nazywany "wielkim" przez sługusów władzy takich jak Żakowski.
Hitler lubił powtarzać, że "historię piszą zwycięzcy". Z tego powodu był pewny, że nawet największe zbrodnie pójdą w niepamięć, jeśli Niemcy podbiją świat. Czy nie miał racji? Przykład Cezara dowodzi, że tak. Stosując ludobójcze metody, realizując holokaust pokonanych plemion, zwyciężył Gallów i Germanów, opisał swoje podboje, i dzięki temu nazywany jest "wielkim" nawet przez ludzi takich jak Żakowski, który kreuje siebie i jest kreowany przez tzw. obóz postępu na wybitnego intelektualistę, podczas gdy o wymordowaych przez niego ludach niemal już nikt nie pamięta.
Wstyd, że w polskich mediach może się panoszyć ktoś taki jak Żakowski. Człowiek ten jest kreowany na wielkiego myśliciela, chociaż nie ma żadnej wiedzy historycznej. Obraża przy tym na prawo i lewo inaczej niż on myślących ludzi. Ot choćby w taki sposób jak Jarosława Gowina w cytowanym na początku tekstu fragmencie. Polityk PO nie jest moim ulubieńcem, ale z pewnością stoi on intelektualnie znacznie wyżej niż Żakowski. Dlatego odrazą napełnia mnie ten fragment wypowiedzi dziennikarza "Polityki": "Gowin to nieprzeciętnie ambitny i bardzo słabo wykształcony, słabo przygotowany intelektualnie polityk, który ma groźny zapał reformatorski. Wydaje mi się, że jest to jeszcze gorszy chwast polityczny niż Jan Rokita czy Zyta Gilowska, którzy symbolizują najgorszy okres PO."
Pozwolę sobie ją sparafrazować następująco: "Żakowski to nieprzeciętnie ambitny i bardzo słabo wykształcony, słabo przygotowany intelektualnie dziennikarz, który ma groźny reformatorski zapał przerabiania świata na lewacką modłę. Wydaje mi się, że jest to jeszcze gorszy chwast dziennikarski niż Adam Michnik czy Tomasz Lis, którzy symbolizują najgorszy okres w PO-owskich mediach".
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1550 widoków