Mucha i Tusk zmarnotrawili ponad 100 tys. zł procesując się z Kaplerem

Przez molasy , 21/08/2013 [20:29]
Wstrzymując z powodów wizerunkowo-politycznych wypłatę premii dla Rafała Kaplera, minister Joanna Mucha zmarnotrawiła ogromną kwotę pieniędzy zabraną przez rząd podatnikom. Skoro już nieudolnie zarządzane przez polityczkę PO Ministerstwo Sportu podpisało z szefem Narodowego Centrum Sportu tak skonstruowaną umowę, że po jej rozwiązaniu należało mu się 571 tys. 187 zł i 50 gr, to trzeba było mu tę sumę wypłacić. Dura lex sed lex (twarde prawo, ale prawo). Tymczasem Mucha wypłatę wstrzymała, wskutek czego wyrzuciła w błoto dodatkowych sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, pochodzących z naszych kieszeni. Przypomnę, że początkowo Mucha chciała Kaplerowi premię wypłacić. Oto fragment tekstu z gazety "Polska The Times" z 13 lutego 2012 r.: "Pani minister zaznaczyła, że bardzo dobrze ocenia jego pracę i zapowiedziała, że otrzyma należną mu premię. - Prezes otrzyma premie proporcjonalnie za czas, który przepracował. Za pierwszą część to będzie kwota ok. 342 tys. zł a za drugą - 228 tys. zł - powiedziała." (http://www.polskatimes.pl/artykul/506989,kapler-d…) Jednak gdy rozległy się głosy oburzenia z powodu wysokości wypłaty, diametralnie zmieniła front. Oto informacja prasowa z 15 lutego 2012 r: "Minister sportu Joanna Mucha odpowiadała na pytania posłów z komisji sportu. Poinformowała, że "wydała polecenie wstrzymania wypłaty premii" dla Rafała Kaplera, byłego szefa NCS. - Kontrakty menedżerskie kierownictw spółek Narodowego Centrum Sportu i PL.2012 są tajne i obecnie dokładnie analizowane przez prawników - dodała minister sportu i turystyki. "Kontrakty w tej chwili są bardzo dokładnie sprawdzane przez prawników, zostały wysłane przeze mnie do Prokuratorii Generalnej i zamierzam je przekazać do analizy do przynajmniej dwóch kancelarii prawnych" - zapewniła Mucha." (http://www.polskatimes.pl/artykul/508937,mucha-ws…) Za wykonanie ekspertyz w renomowanych kancelariach prawnych trzeba słono płacić. Nie wiem, czy było to kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych. Niezależnie od ostatecznej sumy, od razu było wiadomo, że jej wydanie było nieuzasadnione. Wystarczyłyby bowiem ekspertyzy wykonane przez instytucje podporządkowane rządowi, na które nie trzeba było łożyć dodatkowych pieniędzy. Jeśli ekspertyza Prokuratorii Generalnej wydawała się Musze niewystarczająca, to mogła poprosić o opinię np. prawników z Ministerstwa Pracy czy kancelarii premiera. Minister sportu z publicznym groszem się jednak nie liczy i szasta nim na prawo i lewo, tak jak np. w przypadku dofinansowania kilkoma milionami złotych koncertu Madonny w Warszawie w dniu obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Ekspertyzy w prywatnych kancelariach prawnych zamówiła i po ich przeczytaniu uznała, że Kaplerowi premia się nie należy. Oto jej wypowiedź z konferencji prasowej przytoczona przez gazetę "Fakt": "Ekspertyzy prawne pozostaną niejawne. Do czasu ewentualnego procesu sądowego nie mogę ujawnić naszej strategii procesowej. Wszystkie te wątpliwości miałam okazję przedstawienia dzisiaj podczas porannego spotkania panu premierowi. Po dokładnej analizie sytuacji prawnej podjęłam decyzję o wystąpieniu do Rady Nadzorczej NCS z wnioskiem o niewypłacanie wynagrodzenia dodatkowego panu Rafałowi Kaplerowi. Jeżeli pan Kapler zdecyduje się na wystąpienie na drogę sądową, będziemy się starali tę sprawę wygrać w sądzie - dodała."(http://www.fakt.pl/Joanna-Mucha-w-kontrakcie-Kapl…) Jak wynika z tej wypowiedzi premier Donald Tusk o decyzji swojej podwładnej wiedział i ją akceptował. Zatem jest za nią współodpowiedzialny. Moim zdaniem premier i minister sportu liczyli, że Kapler nie zdecyduje się na wytoczenie procesu. Żeby wywrzeć na niego nacisk utajnili ekspertyzy, chociaż było to niezgodne z zasadami ujawniania informacji publicznych, sugerując, że przesądzają one jednoznacznie sprawę na niekorzyść byłego szefa NCS. Ale musieli przecież zdawać sobie sprawę z tego, że Kapler nie jest głupcem i z pewnością zamówi sobie również ekspertyzę prawną w renomowanej kancelarii (może nawet w tej samej co minister Mucha) i będzie doskonale wiedział, czy wygra proces. Dlatego sądzę, że Tusk i Mucha liczyli bardziej na to, że Kapler zrezygnuje z walki w sądzie o należne mu pieniądze z obawy, iż wystąpienie przeciwko rządowi "spali" go na rynku pracy, bo żadna duża i średnia firma prywatna nie zatrudni go na stanowisku menedżerskim, gdyż nie będzie się chciała narażać rządzącej ekipie. Te rachuby jednak całkowicie zawiodły. Kapler pozew złożył i proces łatwo wygrał. Sąd zasądził nie tylko wypłatę premii, ale także odsetek ustawowych od niej, które wynoszą 13 proc. w stosunku rocznym. Z moich prowizorycznych obliczeń wynika, że Kapler otrzyma ponad 110 tys. zł dodatkowo. Do tego Ministerstwo Sportu będzie musiało ponieść koszty procesu. Dodając do tego pieniądze wydane na ekspertyzy prawne, można szacować, że na pi-arowskie zagranie Muchy i Tuska, którzy chcieli odmową wypłaty horrendalnej premii Kaplerowi uspokoić opinię publiczną, my wszyscy zapłacimy co najmniej 120 tys, a może nawet 150 tys. zł. Warto tu jeszcze zaznaczyć, że straty budżetu państwa mogłyby być mniejsze, gdyby Mucha i Tusk przyznali się do błędu i zawarli z Kaplerem ugodę, którą on zaproponował. Wtedy Ministerstwo Sportu nie musiałoby płacić ustawowych odsetek od niewypłaconej w terminie premii. Ale oni na ugodę nie poszli. Po co zresztą mieliby to robić, skoro to nie z ich kieszeni pochodzą zmarnotrawione publiczne pieniądze?! Oto jakiego pokroju intelektualnego i moralnego ludzie rządzą III RP!