Jethon opowiada, jak sobie zakpiła z prezydenta

Przez molasy , 08/05/2013 [11:26]
Magda Jethon, główna inicjatorka akcji obrażania polskich symboli narodowych „Orzeł może”, oświadczyła niespodziewanie przedwczoraj, że zorganizowany 2 maja marsz nie miał nic wspólnego z obchodzonym tego dnia w Polsce Dniem Flagi, oraz że czekoladowy ptak odsłonięty przed Pałacem Prezydenckim wcale nie będzie zjedzony przez słuchaczy Trójki, czytelników „Gazety Wyborczej” i wyborców Bronisława Komorowskiego. W ten sposób przyznała się do tego, że zrobiła sobie jaja z prezydenta, który odsłaniając słodkiego cudaka robiącego za orła, nazwał go „smacznym” i opowiadał o narodzeniu się nowej świeckiej tradycji czczenia polskich symboli narodowych. Tą wypowiedzią pogrążyła się już całkiem w śmierdzącym różowym bagnie, znajdującym przed Pałacem Prezydenckim oraz przy Myśliwieckiej i Czerskiej w Warszawie. Przedwczoraj Jethon powiedziała na antenie Trójki, dlaczego uczestnicy pochodu, który odbył się 2 maja, w Dniu Flagi, nie nieśli biało-czerwonych sztandarów, lecz różowe baloniki: „To był happening, a nie marsz z okazji Dnia Flagi. Dzień Flagi został wybrany na dzień naszego happeningu, ponieważ uznaliśmy, że zabawa tego dnia nikogo nie dotknie. Nie chcieliśmy tego robić 3 maja, w dzień wielkiego naszego ważnego święta narodowego, ani też 1 – żeby nie było niepotrzebnych skojarzeń. Dzień 2 maja nie jest świętem państwowym, ani świętem narodowym. Nasz marsz był pomyślany jako happening, zapowiadający całą akcję. Akcja będzie trwała miesiąc. Jest bardzo dużo tematów, które chcemy poruszyć w trakcie tej akcji. A pod naszą akcją, którą właśnie anonsowaliśmy tym happeningiem, co nam się wydaje oczywiste, podpisaliśmy się kolorem różowym, bo taki jest kolor logotypu Trójki. Czyli tu jest cała tajemnica - to były nasze różowe baloniki, bo takie jest logo Trójki.” Porównajmy tę wypowiedź z tym co dyrektorka Trójki mówiła wcześniej: „Rozpoczęcie naszej akcji w Święto Flagi jest nieprzypadkowe. Chcemy zachęcić rodaków do radosnego obchodzenia świąt i rocznic państwowych, będziemy przekonywać do okazywania naszego przywiązania do symboli narodowych" (http://wyborcza.pl/1,75478,13840684,Prezydencki_d…). Drugi cytat zaprzecza całkowicie temu, co Jethon mówi w tej chwili. Nie ma w nim mowy o żadnym „happeningu” i festynie w Trójkowych, różowych barwach, lecz o „zachęcaniu do obchodzenia świąt i rocznic państwowych”. Jethon bez wątpienia zaliczała wtedy do tych świąt także Dzień Flagi (nazwała go Świętem Flagi!). Zwracam też uwagę, że mówiła o „okazywaniu przywiązania do symboli narodowych”, a nie „symbolu narodowego” (czyli Orła). Zatem bez wątpienia chodziło jej także o naszą narodową Flagę. Również oświadczenie zarządu Polskiego Radia nie pozostawiało wątpliwości, że akcja „Orzeł może” ma zachęcać nie do udziału w głupawych happeningach, a do wesołego świętowania w dniach świąt narodowych. Napisano w nim, że jest ona „inicjatywą programową, której podstawowym celem jest namawianie Polaków do optymizmu, wiary we własne możliwości i radosnego, pełnego szacunku obchodzenia świąt narodowych. Traktujemy ją jako element działalności misyjnej Polskiego Radia, w której mieści się zarówno utrwalanie i propagowanie szacunku dla tradycji i symboli narodowych, jak i budowanie społecznie pozytywnych zachowań (http://wyborcza.pl/1,75478,13840684,Prezydencki_d…) W podobnym tonie wypowiadał się Radosław Kazimierski, rzecznik prasowy Polskiego Radia: „To akcja społeczna, mająca zachęcać do radosnego obchodzenia świąt narodowych (…) A że zaczynamy w Święto Flagi? Tym lepiej, wpisuje się to w misję społeczną radia.” Zwracam uwagę, że w powyższych wypowiedziach powtarza się słowo „misja”, która z pewnością na organizowaniu głupawych happeningów nie polega. Jethon bardzo dziwacznie tłumaczy w tej chwili, dlaczego akcję „Orzeł może” zainaugurowano w Dniu Flagi. Mówi, że zrobiono to, „ponieważ uznaliśmy, że zabawa tego dnia nikogo nie dotknie”. W takie bajki, to nawet dzieci w przedszkolu by nie uwierzyły. No bo niby dlaczego ten marsz nie mógł się odbyć w takim razie 4 maja, w sobotę, która w odróżnieniu od 2 maja, była dniem wolnym od pracy? I skąd jej przyszło do głowy, że wesoła zabawa z udziałem słuchaczy Trójki mogła kogoś dotknąć? Mało to takich imprez było? Przecież Program 3 Polskiego Radia organizował wiele przedsięwzięć rozrywkowych i jakoś nie przypominam sobie, żeby to kogoś „dotknęło”. Nie przypominam sobie żadnych protestów. Dlaczego zatem Jethon obawiała się, że tym razem będzie inaczej? Ano dlatego, że całą tę imprezę zorganizowano właśnie po to, żeby polskich patriotów „dotknąć”, urazić ich uczucia narodowe. I zupełnie niechcący Jethon się z tych prawdziwych zamiarów wygadała! Zgodnie z powiedzeniem, że „winny się tłumaczy”, próbowała się wytłumaczyć, oddalić od siebie zarzuty, wskutek czego pogrążyła się po uszy. Dyrektorka Trójki całkowicie się ośmiesza, opowiadając o tej imprezie tak, jakby to miał być w jej zamierzeniu jakiś nic nie znaczący happening słuchaczy jej stacji z różowymi balonikami i rozdawaniem innych promujących ją gadżetów. Po co w takim razie zabiegała o patronat Bronisława Komorowskiego i zaproponowała mu odsłonięcie czekoladowego potworka? Czy to wypada, żeby prezydent RP brał udział w sztubackich happeningach jakiejś stacji radiowej? Po co zaprosiła do współpracy w propagowaniu Trójki „Gazetę Wyborczą”? Przecież Agora, do której należy ta gazeta, ma swoje stacje radiowe, które konkurują z rozgłośnią, kierowaną przez Jethon. Dlaczego w takim razie czytelnicy GW też nieśli różowe baloniki Trójki? Skoro od początku miał to być „happening”, to jak wytłumaczyć histeryczne reakcje zarządu Polskiego Radia i samej Jethon na dowcipną grafikę, wyśmiewającą marsz do czekoladowego cudaka postawionego przed Pałacem Prezydenckim, zamieszczoną na stronie internetowej Radia Wnet? Skąd takie święte oburzenie, grożenie procesem sądowym, skoro były to kpiny mieszczące się bez wątpienia w formule happeningu? A przypomnę, jak Jethon się do tej prześmiewczej grafiki na stronie radia Krzysztofa Skowrońskiego odniosła: „Język tej ulotki, w moim odczuciu, wyklucza podejmowanie rozmowy. Możemy się spierać, ale nie na poziomie napisów w szkolnej toalecie. Jestem zdumiona, że prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, który powinien dbać o wysoką jakość dyskursu publicznego, o standardy dziennikarskie, zamieszcza na stronie swojego radia taką ulotkę .” Okazuje się, że organizatorka wesołego happeningu nie ma ani krztyny dystansu do tego, co robi. Zamiast uśmiechnąć się, dać ripostę w równie złośliwym stylu, sierdzi się i grozi procesami o obrazę majestatu! Ciekawe, że zupełnie inaczej niż Jethon w tej chwili, wypowiadali się 2 maja Bronisław Komorowski i jego małżonka, którzy: „Podziękowali redakcji Trójki, "Gazecie Wyborczej" i wszystkim mediom w całej Polsce, które starają się dzisiaj zaproponować nieco zmodyfikowany sposób obchodzenia polskiej tradycji, ukazywania polskich symboli narodowych i państwowych. - Niech każdy te symbole przeżywa po swojemu, to wtedy Polska i polskie symbole mogą być wspaniałe, mogą być piękne, a mogą być czasami nawet smaczne i tego wszystkim życzę! – mówił Prezydent” (cytat ze strony internetowej Trójki: http://www.polskieradio.pl/9/201/Artykul/835202,O…). Nie ulega wątpliwości, że prezydent nie traktował imprezy z 2 maja jako happeningu Trójki, lecz jako element „obchodzenia polskiej tradycji” oraz „ukazywania polskich symboli narodowych i państwowych”. Może coś przeoczyłem, ale chyba różowy balonik z logo Trójki nie został jeszcze uznany Sejm polskim symbolem narodowym czy państwowym?! Skoro Jethon uważa, że w Dzień Flagi nie powinno się maszerować pod biało-czerwonymi sztandarami, bo nie jest to oficjalne święto narodowe, to jest oczywiste, że również 4 czerwca, gdy zakończy się akcja „Orzeł może”, w użyciu będą wyłącznie różowe baloniki. To zwykły dzień roboczy, który nawet się nie umywa do Święta Flagi. I nic się dla mnie nie zmieni, jeśli Sejm ogłosi 4 czerwca Dniem Wolności i Praw Obywatelskich, do czego się przymierza. To nie będzie żadne święto narodowe i dlatego nie będzie powodu, żeby wieszać biało-czerwone flagi. Wystarczą w zupełności różowe baloniki. Gdyby było inaczej, gdyby podczas imprezy zorganizowanej w ramach akcji „Orzeł może” użyto biało-czerwonych flag, to poczułbym się bardzo dotknięty. 4 czerwca nie ma czego świętować, bo jest to dzień upamiętniający porozumienie zawarte przez władze PZPR (Jaruzelski, Kiszczak, Kwaśniewski) z byłymi członkami tej komunistycznej partii (Geremek, Michnik, Kuroń), agentami SB i WSI (Wałęsa, Chrzanowski, Boni), katolickimi kolaborantami komunistów z PAX-u i Znaku (Mazowiecki, Wielowieyski, Stomma) w sprawie nowego podziału wpływów w Polsce. Jest kłamstwem nad kłamstwami, że 4 czerwca 1989 r. odbyły się „pierwsze wolne wybory w Polsce po II wojnie światowej”, bo tak zmanipulowanego głosowania, to chyba nie było w historii całego świata (nie jest mi znany przypadek zmiany ordynacji wyborczej po I turze wyborów, co zrobiono w Polsce w 1989 r. po upadku tzw. listy krajowej). Propagandową akcję „Orzeł może” zorganizowano w ramach tworzenia mitu założycielskiego III RP. Jest on potrzebny w celu legitymizacji władzy ludzi wywodzących się z elit politycznych, które zorganizowały Okrągły Stół. Magda Jethon czy Jarosław Kurski zgłosili się na ochotnika do pomocy w tym przedsięwzięciu, ale idzie im bardzo słabo. Nic w tym dziwnego, bo mitów nie tworzy się przy pomocy propagandy oraz poprzez bezczeszczenie symboli narodowych. 4 czerwca nigdy nie będzie naszym świętem narodowym, bo po prostu nie ma żadnego powodu, żeby Polacy w tym dniu świętowali. Ten dzień ma taką samą wartość symboliczną jak 22 lipca, bo głosowanie w 1989 r., prawie niczym nie różniło się od innych peerelowskich wyborów. Zatwierdziło jedynie wcześnie ustalone listy tych, którzy mieli objąć sejmowe mandaty. W przedwczorajszym wywiadzie Jethon przyznała się nie tylko do tego, że wprowadziła w błąd Bronisława Komorowskiego, nie informując go, iż uczestniczy w happeningu. Nie powiedziała mu także, że czekoladowy cudak nie jest przeznaczony do konsumpcji, wskutek czego ośmieszył się on podczas jego odsłaniania, nazywając go „smacznym”. No cóż, jaka organizatorka taki happening, jaki happening taki prezydent mu patronujący, a jaki prezydent taka III RP!
tumry

tumry

12 years 5 months temu

To co Magdalena Jethon teraz wygaduje nazywa się w psychologii racjonalizacją. Odkrycie Freuda. Jest to mechanizm zabezpieczający poczucie własnej wartości na okoliczność, gdy rzerzywistość mówi co innego. Oznacza to stwarzanie wyimaginowanego wewnętrznego świata, który jednak ratuje przed uznaniem się za osobę bezwartościową. Mówiąc szczerze jak patrzę na upadłych redaktorów takich jak: Żakowski, Lis, Passent, Durczok, Michnik, Stasińskie, Wroński, Gugała, Wołek, Ordyński, żeby wymienić tylko to antypolskie zgrupowanie, to owi robią to samo, czyli ratują się racjonalizacją, gdyż poczucie bezwartościowości zagraża ich 'ja'. Proponuję zejść z piedestału i zacząć pisać o świecie tak jak on wygląda. Wtedy nie będzie problemów natury psychologicznej, a w konsekwencji psychiatrycznej.
Domyślny avatar

Bardzo trafna analiza zachowania się Jethon et consortes. Trójki nie słucham już od wielu lat, więc nie wiedziałem, że szefuje jej ktoś tak - nazwijmy to oględnie - mało inteligentny. To naprawdę nie ma w Polskim Radiu nikogo mądrzejszego? Wszystkich inteligentnych dziennikarzy z tej stacji wyrzucono? Jethon palnęła wielkie głupstwo już podczas tej nieszczęsnej uroczystości przed Pałacem Prezydenckim, gdy postawiła Polsce za wzór do naśladowania ... Bhutan! Chyba nikt się za to na niej w internecie nie przejechał (przynajmniej ja na nic ciekawego się nie natknąłem), więc będę musiał chyba samemu to zrobić. Będzie się z czego pośmiać! Jak się bawić, to się bawić!
Pies Baskervillów

Jaki Ż(j)eton,taki aparat do hazardu,oby tylko nie okazało sie,że musimy w to gówno,solidarnie grac,zdecydowanie,bezemnie ..
Domyślny avatar

Ten "dżeton" na razie służy do ośmieszania "elyt" III RP. Kto by pomyślał, że ktoś stworzy czekoladowego ptaka, który ani nie lata, ani nie jest do zjedzenia, ani do ozdoby, i z którym to rekwizytem - tak jak z misiem z filmu Barei - nie wiadomo co zrobić, gdy przestanie być potrzebny (tak po prostu wyrzucić go na śmietnik przecież nie można). I niech mi ktoś powie, że historia się nie powtarza! :)
tumry

tumry

12 years 5 months temu

Podobno tego dodo udającego orła na końcu zutylizują. A PR3 to kto opłaca? My. Za zamówienie u japońskiego Wedla tego wyrobu czekoladopodobnego, powinna zapłacić Jethon. Ciekawe jaki babsko wydobędzie z siebie ton, jak się dowie, że rzeczywiście będzie musiała pokryć koszty z własnej kieszeni. Ale towarzysze jej tego nie zrobią. Może jeszcze buzi dostanie. Tylko od kogo?
Domyślny avatar

Owszem zutytlizują, ale przecież tę czekoladę można było rozdać dzieciom, np. w domach dziecka albo w szpitalach. Cóż za marnotrawstwo!!! Wprawdzie koszty produkcji tego potworka pokrywa Wedel, ale to przecież nie usprawiedliwia wyrzucenia tej czekolady w propagandowe błoto. Zresztą ta firma zrekompensuje sobie straty, podnosząc ceny swoich wyrobów. Czyli i tak za tę bezsensowną fanaberię idiotów z Trójki i GW zapłacimy my wszyscy. Pozostaje pytanie, na które nie sposób dać sensownej odpowiedzi: Po jaką cholerę zrobiono toto z czekolady?
Domyślny avatar

Tomasz

12 years 5 months temu

Zrobili Orla z czekolady bo chcieli oslodzic zycie Polakow,oczywiscie w sposob symboliczny.Sadzili,ze w ten sposob wiecej pojdzie na nich glosowac.Gdyby zrobili Orla z soli to napewno ilosc oddanych na nich glosow w wyborach bylaby o wiele mniejsza.
tumry

tumry

12 years 5 months temu

To Japończycy poszli na takie coś? Teraz będą się trzymali od takich osób jak Jethon z daleka (antyreklama). A zjeść pewnie, że tak. Myślę, iż pracownicy PR3 obskubią go niemiłosiernie.
Domyślny avatar

Wyprodukowanie tego potworka z czekolady było głupotą również z tego powodu, że łatwo się on uszkadza, czyli gubi pióra.:) Szkodzi mu wysoka temperatura, deszcz czy wiatr. Ciągle go trzeba konserwować. Dlatego zaraz po tej nieszczęsnej uroczystości jego odsłonięcia pod Pałacem Prezydenckim, zawieziono go ponownie do Wedla i kilka dni poprawiano, wskutek czego dopiero dzisiaj trafił na Myśliwiecką. Ciekawy jestem, jak długo tam postoi. Jeśli będzie miał tam gorąco, to się po prostu roztopi. A przecież on musi przetrwać aż do 4 czerwca! Tak więc wykonanie go z czekolady było głupotą nie tylko z powodu marnotrawstwa tego smakołyku, ale także z powodu kłopotów z jego konserwacją! To gadżet całkowicie niepraktyczny! Same z nim kłopoty! I rzeczywiście najlepiej byłoby go natychmiast zjeść po jego odsłonięciu przed Pałacem Prezydenckim, ale nie można tego było zrobić, bo byłoby to naruszenie norm sanitarno-epidemiologicznych, z czego - jak przypuszczam - początkowo Jethon & company sprawy sobie nie zdawała.
tumry

tumry

12 years 5 months temu

Bo tak naprawdę biała czekolada, to nie jest żadna czekolada. Żeby długo wytrzymać musiałby ten 'ptok' być zrobiony na maśle kakaowym. Chodzi o taką czekoladę jaką mieli piloci walczący nad kanałem La Manche. Twarda, trudna do rozpuszczenia. Ale dzieci takiej nie lubią.
Domyślny avatar

Zgadza się. Z prawdziwej czekolady, ale też nie najwyższej jakości, zrobione są tylko szpony i dziób. To jest de facto taka podróbka, wyrób czekoladopodobny. Ale jest to orzeł na miarę naszych czasów - odtąd po wsze czasy będzie to symbol III RP, która jest nieudaczną podróbką prawdziwej, wolnej Polski!
tumry

tumry

12 years 5 months temu

Jaki czekoladopodobny orzeł taki prezydent.
tumry

tumry

12 years 5 months temu

Ale Dedal siedzi w ukryciu. Okazał(a) się on(a) sprzyjać wybrykom "patriotycznym" w stylu gender. Nie zrezygnuje, chyba z tego, licząc na towarzyszy, że go wesprą. Tak więc jeżeli się takich nie wyprowadzi na plac Zgody w Paryżu, jak rzeźnika Robespierre, będzie duża społeczna tragedia. U nas to może być Plac Konstytucji (ludowa z 22.07) w Warszawie i naszych Robespierrów się nie zgilotynuje, a usunie z wpływu na bieg wydarzeń w jakikolwiek cywilizowany sposób. Chodzi o to, aby taki nie szkodził już polskiej racji stanu. Wyśmiać onego, wygwizdać, obrzucając np. wszelkimi możliwymi obierkami i innymi dostępnymi odpadkami na razie wystarczy. Zobaczymy co będzie dalej Ksut.
Pies Baskervillów

"Zobaczymy co będzie dalej Ksut." ========================= Emigracja Panie,emigracja,tylko kto "toto" przyjmie na utrzymanie:))Może Nigeria? Czekoladowe elity,czyli krótko,i zwięźle..Ktoś to trafnie ujął.. Tak już jest ten świat urządzony, że nie da się na dłuższą metę sztucznie z genetycznych prymitywów i tępaków ustanowić elit i autorytetów, tak jak nie da się muła sprzedać na aukcji w Janowie Podlaskim, jako araba czy wystawić osła w Wielkiej Pardubickiej licząc, że odpowiednio pobudzony i nafaszerowany smakołykami zwycięży w gonitwie. http://niepoprawni.pl/blog/15…