Porównajmy te dwie wypowiedzi niewierzących oceniające postawę głęboko wierzących katolików:
(1)„… jak słyszałam - w katolicyzmie to miłość, a nie nienawiść stanowi (…) "największe społeczne przykazanie", a kwestie dobra i zła nie wyglądają tak manichejsko, jak widzi je nasz rodzimy inkwizytor”.
(2)„Przecież mówią, że chrześcijanie są miłosierni, a ty wcale nie masz nade mną litości”.
Dzieli je ponad 1700 lat, ale brzmią bardzo podobnie. Autorką pierwszej z nich jest Magdalena Środa, która zarzuciła Tomaszowi Terlikowskiemu, że „zajmuje się medialnym linczowaniem kobiet”, w tym niepłodnych, których nie stać na zafundowanie sobie zapłodnienia in vitro oraz Alicji Tysiąc domagającej odszkodowania za to, iż lekarze nie pozwolili jej zabić własnego dziecka, gdyż nie zgodzili się na wykonanie żądanej przez nią aborcji. Według Środy, gdyby redaktor katolickiej „Frondy” „spotkał na swojej drodze Jezusa Chrystusa, wyśmiałby jego naiwne zasady "miłości bliźniego", "miłowania nieprzyjaciół swoich" czy "nadstawiania drugiego policzka", bo dowodzą one słabości, wielkoduszności, rozsądku i troski o pokój”. (http://m.tokfm.pl/Tokfm/1,109983,11642285,Jakiej_….
Druga wypowiedź pochodzi ze „Złotej Legendy” Jakuba de Voragine, a autorem cytowanych słów jest diabeł, który przyjąwszy postać anioła, żalił się, że przebywająca w więziennej celi chrześcijanka Juliana, zamiast przestrzegać wymienionych wyżej przez Środę zasad chrześcijańskiego miłosierdzia, najpierw go „ciężko pobiła”, bo „związała mu ręce na plecach i rzuciwszy go na ziemię biła mocno łańcuchem, którym była skuta”, a następnie ośmieszyła, ciągnąc za sobą na łańcuchu, gdy prowadzono ją na miejsce jej kaźni, „aż wreszcie wrzuciła do kloaki”.
Jak z powyższych cytatów wynika, stosowane przez wrogów Kościoła metody walki chrześcijaństwem nie zmieniły się przez wieki jego istnienia. Nadal diabeł, udający anioła, twierdzi, że „jest bardziej katolicki od papieża” i zarzuca wierzącym, że nie są prawdziwymi chrześcijanami.
„Złota Legenda” opisuje przypadki, gdy szatan przybrał kobiecą postać. Tak zrobił na przykład, aby przywieść do grzechu św. Justynę. Służąc czarnoksiężnikowi Cyprianowi, który jej pożądał, diabeł, udający jej przyjaciółkę, tak ją kusił: „Przychodzę do ciebie, ponieważ pragnę wraz z tobą żyć w czystości. Powiedz mi jednak, proszę, jaka będzie zapłata za nasze wysiłki? Święta dziewica odrzekła na to: Zapłata będzie wielka, a trud mały. Wtedy diabeł rzekł: Jakże więc rozumieć ten nakaz Boga: Rośnijcie, mnóżcie się i napełniajcie ziemię [por. Rodz. 8,17; 9,1 i 7]? Obawiam się, droga przyjaciółko, że pozostając w dziewictwie nie spełnimy woli Bożej i surowy sąd będzie nas oczekiwał za nieposłuszeństwo i lekceważenie. Spodziewając się nagrody, zasłużymy na srogą karę. Serce dziewicy poczęło słabnąć od ciężkich pokus, które sączył w nie diabeł, i zapłonęła takim żarem pożądliwości, że Justyna już podniosła się i chciała z nim pójść. Lecz nagle opamiętała się i zrozumiała, kim jest ten, kto z nią rozmawia. Wtedy natychmiast uczyniła na sobie znak krzyża świętego i dmuchnąwszy na diabła uczyniła go miękkim jak wosk.”
Autor legendy o tej chrześcijańskiej męczennicy nie podał imienia diabła, który ją kusił do grzechu, więc nie można wykluczyć, że brzmiało ono „Środa”. Ta hipoteza jest bardzo prawdopodobna, bo dzisiaj tę diabelską argumentację stosuje Magdalena Środa. Tak jak diabeł kuszący św. Justynę w opaczny sposób cytuje Biblię, aby oszukać czytelników, że to ona wie, na czym polega chrześcijańska postawa. Przyjąwszy kobiecą postać, próbuje namówić inne kobiety do czynienia zła, udając ich przyjaciółkę. Chce zgubić ich dusze, służąc odpowiednikowi Cypriana, nazywającemu się Gender Studies. Różnica między nimi jest tylko taka, że hołdujący pseudonaukowym metodom współczesny czarnoksiężnik namawia kobiety do zabijania dzieci, podczas gdy ten starożytny usiłował przywieść świętą dziewicę do grzechu, żeby mieć z nią potomka. Gender Studies jest zatem o wiele bardziej barbarzyński, bardziej antychrześcijański niż Cyprian, który zresztą ugiął się w końcu przed znakiem krzyża, którym św. Justyna poskramiała diabła, nawrócił się na chrześcijaństwo, został biskupem, męczennikiem i świętym.
Nie mam niestety nadziei na nawrócenie rozsiewających diabelskie nasienie uczennic Gender Studies. Ta demoniczna sekta walczy z Kościołem, zarzucając mu, że jest wytworem tzw. patriarchatu i ciemięży kobiety. Jest to brednia nad bredniami. Kościół powstał dzięki kobietom, dzięki nim istnieje i istniał będzie aż do końca świata. Gdy przestraszeni apostołowie opuścili aresztowanego i skazanego na śmierć Jezusa, zostały z nim przy krzyżu „Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena” (J 19,25). To Maria Magdalena odkryła, że Chrystus zmartwychwstał i to jej jako pierwszej ukazał się on po swoim zmartwychwstaniu. Bez jej świadectwa Kościół by nie powstał. Kobiety przewodziły wielu wspólnotom wczesnochrześcijańskim. Pełniły różne role, także apostolskie i prorockie. Tak jak Ligia z „Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza, nawracały mężczyzn na chrześcijaństwo. Ginęły tysiącami w prześladowaniach, a opisy ich męczeństwa, takie jak zamieszczone m.in. w „Złotej Legendzie”, przyczyniły się do rozpowszechnienia się wiary w nauki Chrystusa najpierw w całym Cesarstwie Rzymskim, a później na całym świecie.
Środa, która często mówi o prześladowaniach kobiet w „patriarchalnym” społeczeństwie, nigdy nie wspomina o chrześcijańskich męczennicach. Nie są one godne jej zainteresowania, chociaż ze świadectw historycznych wynika, że były one prześladowane przez dwie ostoje „patriarchatu” – rodzinę oraz państwo. Oto opis kaźni, których doświadczała św. Juliana, najpierw ze strony ojca, a następnie cesarskiego urzędnika, który przed wzięciem z nią ślubu chciał ją zmusić do wyrzeczenia się wiary chrześcijańskiej: „Juliana była zaręczona z prefektem Nikomedii, Elogiuszem, lecz nie chciała wyjść za niego, dopóki nie przyjmie wiary Chrystusowej. Wtedy ojciec kazał ją obnażyć i okrutnie ochłostać, a następnie oddał prefektowi.(…) … prefekt kazał ją bez litości wychłostać rózgami, a następnie na pół dnia powiesić za włosy i lać na jej głowę roztopiony ołów. Gdy zaś to nic jej nie zaszkodziło, okuł ją w łańcuchy i zamknął w więzieniu”. To nie był koniec tortur, którym poddana była święta dziewica z rozkazu prefekta: „… kazał ją rozciągnąć na kole w ten sposób, że wszystkie jej kości połamały się i szpik trysnął. Jednak anioł Boży rozbił koło, a ją samą w jednej chwili uleczył. Widząc to wszyscy obecni uwierzyli i natychmiast ścięto 500 mężów i 130 kobiet. Następnie zanurzono Juliannę w naczyniu pełnym roztopionego ołowiu, lecz ołów natychmiast przyjął temperaturę ciepłej kąpieli. Wówczas prefekt począł złorzeczyć swoim bożkom, że nie potrafią ukarać jednej dziewczyny, która im taką zniewagę wyrządziła. Wreszcie kazał ją ściąć.”
Z pewnością w tym opisie jest sporo literackiej przesady, ale dotyczy on autentycznych wydarzeń. Ponieważ można go podważać, to przywołam inny przykład męczeńskiej śmierci kobiet, który przyczynił się nawrócenia na chrześcijaństwo tysięcy, a może nawet milionów ludzi. 7 marca 202 r. zginęły na arenie w Kartaginie dwie młode mężatki Perpetua oraz Felicyta. Mamy na temat ich życia i męczeństwa niepodważalne źródła, w tym dziennik prowadzony przez tę pierwszą. Oto fragmenty opisu ich życia i męczeństwa ze strony brewiarz.pl: „Perpetua w tajemnicy przed ojcem poganinem przyjęła wiarę chrześcijańską i zaczęła do niej przekonywać swych bliskich: brata Saturusa oraz niewolników - Felicytę, Rewokatusa, Sekundulusa i Saturninusa. Obie z Felicytą były młodymi mężatkami. Mąż Felicyty prawdopodobnie zginął razem z nią. Natomiast o mężu Perpetuy informacje są sprzeczne: raz czytamy, że był chrześcijaninem, w innych źródłach, że tak jak jej ojciec - poganinem. Oskarżone o bycie chrześcijankami, zostały pojmane i sprowadzone do Kartaginy. Perpetua miała malutkiego synka, w wieku niemowlęcym, którego przynoszono jej do karmienia. W tym samym czasie, będąca w ósmym miesiącu ciąży Felicyta, po ciężkim porodzie, przy wtórze grubiańskich uwag więziennego strażnika, powiła dziewczynkę, którą zaadoptował jeden z chrześcijan. Zgodnie bowiem z prawem rzymskim, matka, mająca w swoim łonie dziecię, nie mogła być stracona przed jego urodzeniem. Zachowały się autentyczne dokumenty, opisujące powyższe wydarzenia - pamiętnik pisany w więzieniu przez św. Perpetuę oraz relacja naocznego świadka. Mimo próśb ojca, który odwiedzał Perpetuę w więzieniu, kobieta nie wyrzekła się swojej wiary. Po krótkim procesie wszystkich więźniów skazano na rozszarpanie przez zwierzęta. Chwili triumfalnego wejścia na arenę nie dożył jedynie Sekundulus, który zmarł w więzieniu. Tuż przed męczeństwem Perpetua i Felicyta otrzymały chrzest, bowiem w czasie aresztowania były jeszcze katechumenkami. Męczennicy wymienili między sobą pocałunek pokoju. Na arenie wypuszczono na nie dzikie zwierzęta, które nie okazały się zbyt drapieżne. Jedynie dotkliwie poraniły kobiety. Gladiatorzy dobili je więc mieczami.
Męczeństwo to stało się sławne w całym Kościele. Do dzisiaj liturgia przypomina imiona świętych "bohaterek wiary" Perpetuy i Felicyty w Kanonie Rzymskim (pierwszej Modlitwie Eucharystycznej), który jako jedyny był stosowany w każdej Mszy św. aż do 1969 r. (obecnie jest kilka modlitw eucharystycznych do wyboru). Imiona obu męczennic wymieniane są także w Litanii do Wszystkich Świętych.(…) Perpetua i Felicyta są patronkami niepłodnych kobiet.” (http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/03-07.php3)
Św. Perpetua, tak samo jak św. Juliana, zginęła męczeńską śmiercią, bo była w konflikcie z „patriarchalnymi” instytucjami – rodziną i państwem. Jednak ani Środa, ani inne rewolucyjne feministki opętane pseudonaukami Gender Studies nie przywołują jej przykładu w celu udowodnienia swojej podstawowej tezy, że Kościół katolicki, jako podstawa „patriarchatu”, zawsze prześladował kobiety i wciąż tak czyni, bo nie godzi się na zabijanie dzieci nienarodzonych. Nic w tym dziwnego, bo męczeństwo św. Perpetuy i tysięcy innych chrześcijańskich męczennic zadaje kłam pseudonaukowym teoriom Środy et consortes. Dowodzi ono bowiem m.in. tego, że:
1.Kobiety na równi z mężczyznami zbudowały Kościół. A zrobiły tak m.in. dlatego, że głosił równość ludzi bez względu na ich płeć (czyli odrzucał seksizm i androcentryzm), narodowość, stan społeczny czy majątkowy. O wiele częściej to one nawracały członków swych „patriarchalnych” rodzin na chrześcijaństwo, niż było na odwrót. I tak wciąż jest również dzisiaj.
2.Chrześcijanki takie jak św. Perpetua i św. Felicyta są naprawdę wolne, bo dzięki wierze w Boga nie dbają o doczesne zaszczyty i nie boją się śmierci, podczas gdy Alicja Tysiąc, „etyczka” Środa i inne ateistycznie feministki są niewolnicami współczesnych fałszywych bożków (pieniądze, sława, władza) i żyją w ciągłym metafizycznym strachu, nie widząc sensu swego życia.
3.Śmierć chrześcijańskich męczennic nie była spowodowana „patriarchalizmem” takich instytucji społecznych jak rodzina czy państwo, bo w prześladowaniach chrześcijan na równi ginęli mężczyźni i kobiety.
4.Wbrew twierdzeniom genderowych feministek, kobiety z klas wyższych były dobrze wykształcone (św. Perpetua pisała dziennik), nieraz lepiej od mężczyzn. Jest bardzo prawdopodobne, że właśnie dzięki umiejętności czytania zapoznała się z nauką Jezusa Chrystusa i trafiła do wspólnoty chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo sprzyjało zdobywaniu wykształcenia przez kobiety, bo jest religią księgi, opiera się na Biblii. Taka sytuacja miała miejsce nie tylko w starożytności, ale także przez kolejne wieki. Na przykład królowa Jadwiga (a właściwie król, gdyż była pełnoprawną władczynią Polski) posiadała dużą bibliotekę, podczas gdy jej mąż Władysław Jagiełło był niepiśmienny. Kształciła też swoje dwórki, które podczas robótek ręcznych słuchały lektury książek. I ta przewaga kobiet nad mężczyznami na polu edukacji utrzymuje się do dzisiaj – np. Polek z wyższym wykształceniem jest w tej chwili aż o ponad 4 proc. więcej niż Polaków.
Przez wieki kobiety, dzięki swej życiowej mądrości i lekturze wartościowych dzieł literackich i naukowych, potrafiły odróżnić intelektualne ziarno, takie jak znajduje się w Biblii, od pseudonaukowych plew, takich jak astrologiczne traktaty i inne wytwory magicznego myślenia oraz ich współczesne odpowiedniki w rodzaju teorii o „płciach kulturowych” czy twierdzeń, że Bóg ma płeć żeńską, zaś diabeł męską, które składają się na Gender Studies. I w dalszym ciągu posiadają tę etyczną zdolność odróżniania dobra od zła. Nie dadzą się więc zwieść takim pseudoetyczkom jak Magdalena Środa, głosząca, że prawo do zabijania dzieci nienarodzonych jest prawem człowieka, której miejsce jest nie na stworzonych przez chrześcijaństwo uniwersytetach, lecz tam, gdzie diabła z legendy o św. Julianie – w pseudointelektualnej kloace.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1096 widoków
molasy
@ tumry