Tańcząca ludzka "Nicość" nad pękniętą "Struną" czyjegoś prawego życia...

Przez krzysztofjaw , 26/09/2011 [22:28]

Witam

Obejrzałem przed chwilą w TVP1 sztukę pt.: "Dolina Nicości" w ujęciu Wojciecha Tomczyka.

Reżyser - przedstawiając w sposób twórczy jedną z historii opisanych w książce Bronisława Wildsteina o tym samym tytule - opowiada historię znajomości dwóch dawnych przyjaciół z czasów studenckich: Jana Returna i Daniela Struny. Ich koleje życia po 1989 roku potoczyły się zupełnie odmiennie a przyjaciele stracili ze sobą jakikolwiek kontakt. Po latach dochodzi jednak do spotkania. Uwalnia ono falę skojarzeń, wspomnień, dygresji, wyrzutów sumienia oraz prób wewnętrznej i zewnętrznej relatywizacji oraz zaprzeczania winy "zdrady i współpracy z SB". W młodości obaj przyjaciele razem walczyli z komuną. Jan Return, który poszedł na współpracę z SB i doprowadził do aresztowania a później "wykreowanego przez SB uwolnienia" D. Struny, w wolnej Polsce - jako jeden z wielkich przywódców opozycji, "dzięki któremu uwolniono" m.in. D. Strunę -  zrobił wielką i wspaniałą karierę dziennikarza w Warszawie, opływa w luksusach wtulony w ramionach kolejnej zapewne kochanki... z cygarem w ustach... Daniel Struna, niegdyś charyzmatyczny przywódca grupy, w III RP został człowiekiem przegranym, popadł w alkoholizm, nie poradził sobie z poczuciem winy (został złamany w brutalnym śledztwie przez SB a sposób złamania tego wcześniej niezłomnego przywódcy wskazał właśnie jego przyjaciel Jan Return), funkcjonował na granicy życia i śmierci, by w konsekwencji popełnić samobójstwo...

Obejrzałem tą sztukę... Jej koniec... Cisza wokół... i tylko w mojej pamięci zostanie z niej chyba na zawsze obraz  kręcącej się pustej karuzeli życia... bez piekła i nieba... w dolinie nicości, relatywizacji wszelkich wartości... gdzie dobro i zło nie istnieją... nie ma winy i zdrady a jedynie cierpienie zdrajców, czyli ich - według nich - bohaterstwo...

Zapewne tego chcieliby wszyscy SB-cy i TW oraz wszyscy zdrajcy pracujący dla Komuny i z nią współpracujący, tej gloryfikacji ich sumień i cierpienia za zdradę, którą musieli popełnić... bo takie były uwarunkowania, tak ich złamano...

Niestety... zdrajca bez przyznania się do zdrady, skruchy, prośby o wybaczenie i zadośćuczynienie... pozostanie na zawsze ludzka kanalią... i tak jak główny bohater wyrzuci wspomnienia swojej zdrady  oraz  ludzkiej przyjaźni i wspomnienie czyjegoś życia na śmietnik... Dalej pójdzie sobie tańczącym krokiem dalej chłonąc życie i żyć nicością "zabijając" wyrzuty sumienia gloryfikacja i wybielaniem podobnych sobie podłych kanalii...

Ostatnia scena sztuki... Jan Return wyrzuciwszy wiersze przyjaciela, D. Struny (miał je wydać jako jego życiowy testament, ślad istnienia) odchodzi w dal tanecznym krokiem... "tańcząca ludzka nicość nad pękniętą struną czyjegoś prawego życia"...

Jak długo jeszcze będziemy znosić taniec tych ludzkich podłych "nicości" w naszej Ojczyźnie?

Jak długo?

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

http://krzysztofjaw.blogspot.com/; [email protected]

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

Domyślny avatar

Oczekujemy jakiejś elementarnej sprawiedliwość. Tak jednak nie dzieje się. Życie dopisało jeszcze bardziej ponury epilog. Return nie tylko dalej idzie tanecznym krokiem "zabijając" wyrzuty sumienia gloryfikacją i wybielaniem podobnych sobie podłych kanalii, ale nakręca nienawiść ludzi zdezorientowanych, uwiedzionych fałszywym bohaterstwem. Nakręca nienawiść do Niezłomnych by nigdy nie podnieśli się już.
krzysztofjaw

Witam Niestety... muszę chyba (choć z trudem) się z Panem, zgodzić... to już nie jest samotne oczyszczenie i wmawianie sobie "nieuchronności dziejowej warunków podejmowania złych moralnie wyborów", nie jest to też tylko gloryfikowanie innych podobnych kanalii, ale właśnie niszczenie tych prawych (żyjących i już umarłych)... niszczenie pamięci, wykorzystywanie ogłupiałych wczesniej do tej nienawiści... Przerażające... Mam w sobie chrześcijańskie miłosierdzie, ale Ci "świadomi" muszą wpierw zacząć od przyznania się i wyznania win... inaczej nie zasługują na jakiekolwiek pobłażanie... Nieświadomym trzeba uświadomić i poczekać az też rozpoczną od wyznania win... Jeżeli nie to... j.w. Pozdrawiam Pozdrawiam