W siedzibie warszawskiego NOT-u odbyła się promocja książki "Recydywa?", wzięli w niej udział: autor książki Piotr Semka, prezes PiS Jarosław Kaczyński, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, Jan Parys oraz Jacek Kurski. Spotkanie prowadził Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „wSieci".
"Recydywa?" to nowa edycja książki wydanej przed 24 laty pt. "Lewy czerwcowy", której autorami byli Piotr Semka i Jacek Kurski. Pierwsze wydanie stało się punktem wyjścia dla głośnego filmu Kurskiego „Nocna zmiana”. Nowa edycja, pod znamiennym tytułem "Recydywa?", nawiązuje do tego, co dziś dzieje się w Polsce, gdy wiele pytań, postawionych w pierwszym wydaniu, staje się znów paląco aktualnych. Piotr Semka dotarł do wszystkich bohaterów książki sprzed 24 lat i poprosił ich o nowe wywiady-suplementy do starych rozmów. Właśnie teraz atmosfera polityczna bardzo przypomina epokę i dylematy rządu Jana Olszewskiego.

Wspominając atmosferę towarzyszącą publikacji "Lewego czerwcowego" prezes Editions Spotkania Piotr Jegliński powiedział:
"Był to gorący czas, świeżo po puczu dokonanym przez Lecha Wałęsę zgromadziliśmy się na prezentacji tej książki w sali Uniwersytetu Warszawskiego. Przy konsternacji, ale i aplauzie Jarosław Kaczyński zadał pytanie: Kim jest agent o pseudonimie "Bolek"? Od tego się zaczęło. Tak rozpętała się dzika nagonka, do redakcji były aż trzy włamania, z tym jedno z użyciem traktora. (..) Byliśmy świeżo po odzyskaniu „niepodległości”. Bardzo często mówiliśmy o nierozliczonych sprawach, które pozostawały do wyjaśnienia, m.in. o mordzie na ks. Jerzym Popiełuszce i innych księżach. Co się od tego czasu zmieniło? Absolutnie nic. Obowiązuje wersja towarzysza Kiszczaka. Do więzienia poszły słupy, które dostarczyły ofiarę w ręce innej grupy - prawdopodobnie wojskowej. Cały szereg spraw wymaga wyjaśnienia. Książka "Recydywa" jest bardzo ważnym przyczynkiem do historii ostatnich 24 lat".

Prowadzący spotkanie Jacek Karnowski zaznaczył: "To książka rzeczywiście wyjątkowa. (..) To na pewno było wydarzenie. 200 tys. sprzedanych egzemplarzy, sporo pirackich kopii. Piotr Semka pisze we wstępie do obecnego wydania,, uzupełnionego o nowe wywiady, że ta książka wolno, ale skutecznie zmieniła myślenie dziesiątek tysięcy osób. Była jednym ze strumyczków, które pozwoliły przekonać Polaków do innego kursu, do zmiany. To książka wartościowa jako zapis historyczny, ale także w tej drugiej części - tego reprintu w wielu miejscach wciąż bardzo aktualna".

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział: "Ta książka w historii tego czasu odegrała rolę bardzo znaczącą. Ona doprowadziła do podjęcia decyzji o przeprowadzeniu ofensywy antywałęsowskiej. A dokładniej - jej wydanie spowodowało zaostrzenie akcji przeciw Porozumieniu Centrum, i odpowiedzią na tą akcję było to, co nazywa się w języku militarnym zwrotem zaczepnym. Tym zwrotem zaczepnym była ofensywa antywałęsowska".
Lider PiS wyjaśnił, że pierwszym aktem tej ofensywy było wspomniane przez Piotra Jeglińskiego spotkanie, a później kolejne w całej Polsce, niektóre z udziałem tysięcy uczestników.
"To doprowadziło do decyzji Wałęsy o rozwiązaniu parlamentu i przeprowadzeniu nowych wyborów. To była decyzja, która przyniosła władzę SLD, i to było bardzo źle, ale jednocześnie zablokowała ofensywę Wałęsy, który zmierzał do władzy niedemokratycznej. SLD była jedyną formacją polityczną, która była w stanie powstrzymać Lecha Wałęsę, miała odpowiednie zaplecze, także w służbach, w wojsku. A plany Wałęsy doprowadzenia do tego, żeby w Polsce powstał system już tylko pozornie demokratyczny i plany, których egzemplifikacją było NATO-bis czy EWG-bis, były snute na poważnie. Chodziło o to, by Polska znalazła się w sferze pośredniej, gdzie taka władza byłaby możliwa".
Odnosząc się do tytułu "Recydywa", Jarosław Kaczyński stwierdził: "Socjotechnika ataku na rząd Jana Olszewskiego, a później na nasz rząd były stosunkowo podobne. W czasach rządu Olszewskiego był eksponowany motyw zagrożenia przemian ekonomicznych, na to kładziono wówczas szczególny nacisk - podobnie jak z zagrożeniem demokracji - wbrew faktom, gdyż za czasów rządów Jana Olszewskiego gospodarka po latach recesji zaczęła się rozwijać. Ale społeczeństwu wmawiano, że gospodarka się załamuje, była ogromna kampania za granicą na ten temat".
Jak zauważył lider Prawa i Sprawiedliwości, na początku rządów PiS (2005-2007) ten motyw powracał w wypowiedziach Donalda Tuska i Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale wkrótce porzucono ten wątek i zajęto się sprawami rzekomo zagrożonej demokracji.
Pytany o doświadczenie wynikające z upływu 24 lat od tamtych wydarzeń, prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że co prawda prawica nauczyła się jedności, ale jeszcze nie nauczyła się dyscypliny ani odkładania spraw mniej ważnych oraz ambicji osobistych na rzecz spraw wspólnych.

Minister Antoni Macierewicz, odnosząc się do książki "Lewy czerwcowy", powiedział:
"Panowie Semka i Kurski reprezentowali młodą inteligencję, która w szoku tego co się stało, nagle zobaczyła, że świat III RP wygląda zupełnie inaczej niż oni myśleli, że jest w istocie światem agenturalnym, który trzeba dopiero przemodelować, jeśli Polska ma być rzeczywiście niepodległa. Była to książka nieprawdopodobnie odważna. Oni mieli pełne prawo sądzić, że znajdą się na marginesie życia publicznego po opublikowaniu tej książki, bo taki to był czas. Za pokazanie prawdy tutaj zawartej można było zostać wyrzuconym z pracy".
"Nawet oni uważali, że to jest koniec Antoniego Macierewicza". - kontynuował minister obrony narodowej - "To nie było zjawisko wyjątkowe, to także dotyczyło wielu polityków. Miałem takie poczucie, że wprawdzie zrobiłem to, co uważałem za słuszne, i powtórzyłbym to raz jeszcze, ale nie tylko w przestrzeni medialnej, ale także w rzeczywistości politycznej była delikatna ostrożność wobec Macierewicza".
Jak przypomniał wiceprezes PiS, "to wtedy została ukuta teza, którą próbuje się ciągnąć do dziś, że realizacja uchwały lustracyjnej obaliła rząd Olszewskiego. Oczywista bzdura, oczywista nieprawda. Uchwała lustracyjna została przyjęta wtedy, gdy rząd Olszewskiego był już skazany na zagładę przez Lecha Wałęsę i jego sojuszników, i od tego nie było odwołania, był tylko problem, jak ten rząd ze sceny zejdzie, w jakim stylu i z jakim testamentem do realizacji na przyszłość".
Jak zaznaczył Antoni Macierewicz: "Ta książka była niesłychanie istotna nie tylko z punktu widzenia politycznego, ale również w kształtowaniu świadomości społecznej o tym, jaka Polska naprawdę jest. Ona dostarczyła tysięcy argumentów i informacji ludziom, którzy zostali ich pozbawieni przez nieprawdopodobną falę kłamstwa, dezinformacji, szkalowania, która się wylała".I dodał:
"Ta książka była wyzwaniem rzuconym przez młodzież polską postkomunistycznemu establishmentowi, który próbował stworzyć nową formację polityczną i nowy kształt Rzeczpospolitej (PRL-bis), który miał na wiele dziesięcioleci ustabilizować Polskę w kształcie pozornym. Ta książka uświadomiła wszystkim, że walka jest możliwa, że może być skuteczna, że jest pokolenie młodych ludzi, którzy mogą stać się głównym punktem odniesienia kontrofensywy dającej szansę na zmianę Polski, na odzyskanie niepodległości".
Na pytanie czy mamy do czynienia z recydywą, szef MON odpowiedział: "Moim zdaniem nie mamy do czynienia z recydywą, mamy do czynienia z prostą kontynuacją. Plan polityczny, który dziś jest realizowany, jest planem politycznym, u którego źródła stoją ci sami ludzie, którzy wówczas byli głównymi aktorami po drugiej stronie tej książki. Oni operują innymi środkami, sięgają po różne postacie. To jest wszystko kształtowane przez pewien precyzyjny zbiór osób, którzy wówczas odgrywali kluczową rolę i nadal odgrywają kluczową rolę w ataku na Polskę".
"Ta edycja pokazuje" = kontynuował minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. "że nie mamy do czynienia z przypadkowym atakiem czy odruchem emocjonalnym, tylko jesteśmy świadkami pewnego długofalowego konfliktu, w którym spadkobiercy komunizmu (…) nadal uważają się za uprawnionych dziedziców, elitę, której należy się władza nad Polską i którzy będą się starali za wszelką cenę to kontynuować. Różnica polega na tym, że dzisiaj działają z dużym wsparciem zewnętrznym, nie tylko na Wschodzie. To nie było tak widoczne w 1992 roku, jak jest wprost upostaciowane w kolejnych działaniach i zachowaniach w 2016 roku".
Macierewicz zauważył, że siły odbudowy narodowej wzrosły, świadczy o tym zwycięstwo w ostatnich wyborach, ale z drugiej strony wzrosła także komasacja ataku na Polskę, polskość i system wartości.
""Jako naród musimy być gotowi do długotrwałego i głębokiego wysiłku". - podkreślił.

Jan Parys (minister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego) powiedział: "Ta książka jest pewną kroniką, tego co się wydarzyło w czasie dramatycznych 6 miesięcy rządu Jana Olszewskiego, ale również pokazała, że istnieje zespół ludzi, który ma pewną ideę – ideę niepodległego państwa. Wtedy przegraliśmy, ale broni nie złożyliśmy. Jan Olszewski zadał w 1992 roku pytanie w sejmie, czyja jest Polska. Dzisiaj o to samo idzie. (..) Myślę, że wszyscy z wdzięcznością myślimy o Janie Olszewskim, który ten rząd w bardzo trudnych warunkach stworzył i nadał mu kierunek. O jego zasługach trzeba pamiętać". I dodał:
"Ta książka utrwaliła wersję wydarzeń, którą pisali świadkowie. Dzięki niej mogliśmy dać odpór propagandzie, która była wymierzona w interes kraju. Myślę, że nie wszyscy pamiętają, jaki był wtedy monopol informacyjny. Dlatego ta książka była takim przełomem, to był kawał prawdy, który rozbijał propagandę, która się lała ze wszystkich stron".

Jacek Kurski, obecnie prezes TVP, mówił: "Decyzja o napisaniu „Lewego czerwcowego” razem z Piotrem Semką była odpowiedzią na monopol kłamstwa, które w 1992 roku kształtowało rzeczywistość, również rzeczywistość polityczną. To był haust wolności i prawdy. Nigdy nie zapomnę tych 200 tys. na pniu sprzedanych egzemplarzy "Lewego czerwcowego". Ludzie z ciężarówek je brali, to widok dziś niespotykany. Był głód wolności rozumianej jako prawo do informacji i wolnego słowa, do zrozumienia co się stało z obozem Lecha Wałęsy. (..) Siła tej książki polegała na tym, że dostarczała syntetycznej prawdy. (..) Wtedy zrozumieliśmy, że jeśli nie utrwalimy tych wspomnień, to ważny segment historii przepadnie. (..) Potrzebna była rekonstrukcja i sięgnięcie do protagonistów i dziedzin życia, które opisywałyby syntetycznie stan kraju".
Dlatego autorzy książki przeprowadzili wywiady z Jarosławem Kaczyńskim, Antonim Macierewiczem, Janem Parysem, Adamem Glapińskim i Grzegorzem Kostrzewą-Zorbasem.
"Prawie wszyscy bohaterowie i autorzy tej książki mieli kłopoty i dziwne przypadki ze służbami specjalnymi: przebite opony albo przecięte przewody hamulcowe". - wspominał Kurski.
Wreszcie podkreślił: "Danie świadectwa prawdy, jakie udało nam się pomieścić w tej książce, sprawiło, że pomimo różnych zakrętów w relacjach pomiędzy nami, była przestrzeń do zaufania. Mam takie poczucie, że gdyby nie „Lewy czerwcowy” i nie „Nocna zmiana” nie byłbym nigdy prezesem Telewizji Polskiej".
Na pytanie czy grozi powtórka z 1992 roku, prezes TVP odparł: "Myślę, że tak. Oni myśleli, że tak jak udało się im obalić w 1992 roku rząd Jana Olszewskiego, tworząc kontrrzeczywistość, tak jak im się udało w 2007 roku, tak samo myśleli i teraz, że im się uda stworzyć kontrrzeczywistość i nas pokonać. Ale do trzech razy sztuka. Ta recydywa dwa razy się udała, trzeci raz się nie uda. Jestem przekonany, że bogatsi o tamte doświadczenia tego zwycięstwa nie damy sobie nigdy wydrzeć".

Jako ostatni w tej części dyskusji głos zabrał Piotr Semka, współautor "Lewego czerwcowego" i autor książki „Recydywa?”:
"Te trzy lata, między 4 czerwca 1989 a 4 czerwca 1992 to były doświadczenia ludzi, którzy bardzo serio potraktowali obietnice Solidarności".
Semka przypomniał o programie Reflex, który prowadził wraz z Jackiem Kurskim w latach 1991-1992. Poruszano w nim takie kwestie, jak sprzedaż legitymacji Solidarności Zbigniewa Bujaka na aukcji generałowej Kiszczakowej.
Przypomniał burzliwy dzień 4 czerwca 1992 roku.
"Do dzisiaj prześladuje mnie, że nie mogliśmy sfilmować jednej sceny. Gdy o 1 w nocy z Sejmu wychodzili posłowie, którzy dokonali linczu na rządzie Jana Olszewskiego, wówczas jedynymi ludźmi - którzy przyszli, aby wykrzyczeć w twarz prawdę tym, którzy byli w tej koalicji strachu - byli bardzo młodzi ludzie, mieli 15, 16 może 17 lat. Było ich ok. 30-40 osób i oni krzyczeli do tych posłów: „Zdradziliście” i rzucali drobniaki, które symbolizowały ich pogardę dla tych ludzi, którzy dali się kupić".
Nawiązując do powstania książki "Recydywa?" Semka powiedział:
"Piotr Jegliński zwrócił się do mnie z propozycją powtórzenia tych rozmów i rzeczywiście uderzyło mnie, jak wiele rzeczy jest ciągle w dyskusji. Mieczysław Wachowski jest szefem Instytutu Lecha Wałęsy, mimo odnalezienia akt "Bolka" w mieszkaniu gen. Kiszczaka wielotysięczne demonstracje ludzi głoszą, że ich nie obchodzi, jak było z Lechem Wałęsą, bo oni nadal będą wierzyć, że Lech Wałęsa to postać bez skazy".
"To, że po 24 latach wszyscy bohaterowie tej książki dalej istnieją w życiu publicznym pokazuje, że długowieczność w polityce musi być oparta na ocieraniu się o realne emocje społeczne. Rozmaici cwaniacy polityczni, od których roiło się w latach 1989-1991, ci którzy uczestniczyli w komisji, która dokonywała linczu na Janie Parysie, ci wszyscy, którzy wykazywali się pseudo-mądrością nocy czerwcowej - los okazał się dla nich niezwykle okrutny". - podkreślił Semka.
Pozostałe głosy w dyskusji, w tym komentarz Jarosława Kaczyńskiego oraz Antoniego Macierewicza na temat sytuacji Polski po Brexit oraz seria pytań i odpowiedzi - na filmie:
Relacja: Margotte i Bernard

Więcej zdjęć;
https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/albums…
Brakuje mi analizy wpływu politycznego sytuacji zagranicą Polski
(YouTube: Zinseszins das Betrugs Geldsystem einfach erklärt.) oparli się na wyliczeniach dla RFN i ustalili, że gdyby podzielić społeczeństwo wg dochodów na 10 grup, po 10% całości, to okazuje się, że 80% obywateli płaci więcej kosztu w postaci procentu niż sami dostają procenty jako zysk od pieniędzy, które pożyczają innym, dla 10% zyski z procentu równają się kosztom, ale dla najbogatszych 10% społeczeństwa zyski z procentu od pieniędzy użyczanych innym są dramatycznie większe od procentu, który ci najbogatsi płacą kupując żywność, auta, domy itp. lub pożyczając na kupno jachtu, biżuterii, nieruchomości, akcji itp. itd. Jeżli popatrzymy na całość procentu przypadającego w całej gospodarce rocznie, to opłaca go ok. 80% społeczeństwa (głównie klasa średnia będąca zamożniejszą częścią tych 80%), a otrzymuje 10% najbogatszych. Tłumaczy to prof. dr. M. Kennedy:
System pieniądza opartego na procencie od procentu oznacza nie tylko ekonomicznie, lecz czysto matematycznie i nieuchronie, że system ten odbiera wypracowany głównie przez klasę średnią (zawiera się w tych 80% społeczeństwa) dochód i podarowuje ten dochód (bez pracy własnej obdarowanych) 10% społeczeństwa (najbogatszym), przy czym pozostałe 10% na procencie ani nie traci, ani nie zyskuje, lecz stara się dołączyć do tych 10% najbogatszych. _____Problem ten ilustruje się niekiedy przykładem, że gdyby ktoś włożył na 4% 1 euro w czasach Chrystusa na książeczkę oszczędnościową, to dziś miałby na niej równowartość 250 milionów kul Ziemskich z czystego złota. To oczywiście absurd, ale nasz system finansowy opiera się o ten absurd, co oznacza, że zanim na książeczce pojawią się pierwsze absurdalne sumy w systemie musi dojść z powodu tego absurdu do wojen, rewolucji, kryzysów finansowych, załamań gospodarczych, w których te najbogatsze 10% traci swój majątek, a konta w banku ulegają wyzerowaniu i oszczędzanie liczy się od nowa. Czy nasz system finansowy musi zawierać ten element absurdu w postaci procentu od procentu? Czy nie można ustalić, że np. wolno pobierać procent, ale nie od procentu, tj. pożyczający płaciłby tylko co rok 1 zł. od 100 zł. przy oprocentowaniu 1%, a więc po 5 latach byłby dłużny 105 zł.? Oczywiście, że można zlikwidować "oprocentowanie oprocentowania", bo nasz system finansowy stworzyli ludzie, a przez akceptację tworzymy go my wszyscy. Możemy go więc zmienić kiedy tylko nam się zachce, a powinno się zachcieć, bo wojny nuklearne zagrażają istnieniu ludzkości. _____Po zmianie nadal istnieli by bogatsi i najbogatsi, ale te 10% najbogatszych nie mogłoby przejmować bez własnej pracy, we śnie, przy pomocy procentu, dochodów z pracy 80% pracujących - no i nie musieliby się bać o swe życie w wyniku rewolucji. Te 80% ma zaś także interes w likwidacji tego absurdalnego procentu od procentu, bo łączna wartość procentu w systemie gospodarczym rośnie szybciej niż realnie sam system i ich dochody, co oznacza że w formie procentu te 10% najbogatszych zabiera coraz większą część dochodów tych 80% aż do punktu, gdy pracy nie wystarczy na opłacenie biologicznego przetrwania, co jest ostatnim dzwonkiem przed rewolucją. Ten stan rzeczy jest jasny dla ludzi zorientowanych, a zatem także dla pana Farage, ale Farage rodziera szaty w obronie rodaków nie tam, gdzie to jest faktycznie potrzebne, a zatem dążąc do likwidacji procentu od procentu oraz do przywrócenia regulacji w sferze finansów, które zrównałyby znowu wartość światowej sfery finansowej i światowej gospodarki realnej. Ten stan finansowego niewolnictwa min. Brytyjczyków może wg pana Farage zostać, a przeszkadza mu tylko rzekome zniewolenie przez UE. Swiat najbogatszego 10% zach. UE, USA i GB jest nam przy tym raczej nieznany, a wiemy tylko, że skoncentrowali oni w swych rękach praktycznie całe media prywatne i narzucają nimi kłamstwa aż po wytworzenie poparcia dla np. napaści na Irak. Wiemy też, że ludzie ci żyją w jakimś komunizmie dla bogaczy nie musząc przez całe życie pracować na utrzymanie, ale domagają się wolnego rynku dla pozostałych ok. 90%. Te 10% jest np. w USA na etapie zastąpienia formalnej demokracji USA przez realną oligarchię USA. Tekst powyżej to obiektywny stan faktyczny, którego nie zmienia w istotny sposób dokładniejsze podanie liczb, np. nie 80% lecz 79%. Mogę jednak niżej tylko spekulować co do prawdziwych intencji pana Farage. _______Otóż dla City of London i Wall Street euro jest solą w oku, bo jeśli obroty na rynkach dewizowych wynosiły w 2011r. ok. 1007 bilionów euro, to bez euro zwiększyłyby się znacznie możliwości bogacenia się spekulacjami nie istniejącymi już walutami narodowymi strefy Euro. _______Sytuacja, w której za 75% wartości światowej sfery finansowej nie można kupić nic realnego koresponduje z zadłużeniem łącznym USA ok. 1337% PKB oraz GB w wysokości ok. 631% PKB podczas gdy UE była zadłużona tylko na ok. 362% PKB w 20011r. (bez GB i Grecji zadłużenie UE byłoby znacznie niższe). Te obliczenia podane zostały (dla wszystkich państw UE i dla USA) przez konserwatywną Die Welt w artykule pt. "USA są bardziej zadłużone niż Grecja" ("USA sind stärker verschuldet als Griechenland") z 06.12.2012 - http://www.welt.de/wirtschaft… Obecną zerową stopę procentową można interpretować także jako wynik nacisku absurdu "procentu od procentu" na dochody 80% społeczeństwa. Ponieważ City of London i Wall Street mają wspólne interesy (tajność właścicieli banku FED tłumaczy się niekiedy tym, że wśród nich są cudzoziemcy, czyli Brytyjczycy z City of London) we wspólnym organizowaniu światowej sfery finansowej jako finansowego kasyna gry, wydaje się mi prawdopodobnym, że Wall Street i City of London postanowiły wspólnie zadziałać w obliczu niespłacalnego zadłużenia USA i GB, oraz fikcyjności 75% światowej sfery finansowej. Tą wspólną akcję utrudniałaby przynależność GB do UE i tylko dlatego pan Farage (wg mnie na zlecenie City of London) doprowadził do wyjścia GB z UE, czyli do Brexitu. _______Wg wielu analityków "będzie się działo" w następnych miesiącach: wg jednych dolar upadnie, wg innych gospodarka światowa ulegnie załamaniu i dojdzie do największego kryzysu w historii, a nawet do wojen. Obawiam się, że te 10% chciałoby, aby po zbliżających się wstrząsach nadal istniała możliwość skrytego, "legalnego okradania" 80% przez 10% przy pomocy absurdu "procentu od procentu" oraz możliwość bogacenia się i pokrywania nieefektywności gospodarek USA i GB drukiem dolara. Służyć temu ma nie tylko Brexit, ale i wojna z terroryzmem i ograniczanie wolności praw obywaelskich w USA i na całym Zachodzie, masowe podsłuchiwanie w internecie i nagrywanie całego internetu przez USA i GB (Snowden), napaści USA na inne kraje, narzucenia przez USA wojennego chaosu państwom muzułmańskim chcącym powołać własną walutę na wzór euro, narzucanie UE TTIP przez USA oraz ukrywanie przez oficjalną komisję USA prawdy o 911. Oficjalna wersja 911 nie tłumaczy bowiem dlaczego pod gruzami budynków WTC 1, 2 i 7 przez blisko 6 miesięcy utrzymywała się temperatura jak po podziemnym wybuchu ładunku nuklearnego, np.: https://www.newscientist.com/… oraz: "For six months after Sept. 11, the ground temperature varied between 600 degrees Fahrenheit and 1,500 degrees, sometimes higher. 'In the first few weeks, sometimes when a worker would pull a steel beam from the wreckage, the end of the beam would be dripping molten steel,' Fuchek said." - https://gcn.com/articles/2002… Tam nie było podziemych pożarów węgla, a więc podziemne nuklearne eksplozje pozostają jako jedyne wytłumaczenie - książka eksperta nuklearnego W. Tahil pt. "Ground Zero: The Nuclear Demolition of The World Trade Centre": http://www.nucleardemolition… Istnieje zresztą nawet oficjalne przedsiębiorstwo rozbiórkowe, które oferuje tzw. "nuclear demolition" min. wieżowców: http://www.nuclear-demolition… Ładunków nuklearnych nie podłożył jednak Osama Bin Laden, a ludzie, którzy potrafili zorganizować 911 potrafią zorganizować także Brexit.. ______Za moją spekulacją ws Brexitu przemawia fakt, że właściciele mediów GB z City of London nie przeciwstawiali kłamstwom i oszustwom zwolenników Brexitu prawdziwego stanu UE i GB oraz gospodarczych faktów. Ci właściciele potrafili zorganizować np. kampanię kłamstw aby popchnąć GB do udziału w napaści na Irak (w obronie możliwości drukowania dolara na potrzeby handlu gazem i ropą Bliskiego Wschdu), ale teraz przyglądali się biernie przez całe lata, jak Brytyjczykom wmawia się potworne kłamstwa, aby doprowadzić do Brexitu. Nie ulega wątpliwości, że gdyby City of London chciała niedopuścić do Brexitu, to przy jej własności prywatnych mediów osiągnęłaby to bez trudu.