"Zdaniem Majmurka dziecko zyskuje "status" człowieka, kiedy może samodzielnie funkcjonować poza organizmem matki. Nie potrafi jednak wskazać dokładnego okresu, a jedynie orientacyjny. Dziennikarz skrytykował także postrzeganie noszącego w łonie matki dziecka jako pacjenta i przyznanie mu wynikających z tego faktu praw." (http://telewizjarepublika.pl/dziennikarz-quotkryt…) Powyższy cytat to streszczenie wystąpienia w Telewizji Republika Jakuba Majmurka, dziennikarza "Krytyki Politycznej". Jest to typowy dla lewaków przykład pseudointelektualnego bełkotu, dlatego o pomstę do nieba woła, że autor tych słów ośmielił się powiedzieć jeszcze: "Sformułowanie dziecko nienarodzone jest bełkotem - podkreślił, dodając, że jest to tylko i wyłącznie płód." Ta wypowiedź dowodzi jego bezbrzeżnej ignorancji, bo termin "dziecko nienarodzone", po łacinie "nasciturus", to nie jest jakieś urojenie słowne "katolickich fundamentalistów", lecz jasno zdefiniowany termin prawny odnoszący się do istoty ludzkiej znajdującej się w łonie matki. Jak pisze Żaneta Urawska, ekspert prawny Inforu, "prawo polskie przyznaje takiemu dziecku warunkową zdolność prawną w zakresie czynności, w wyniku których dziecko uzyska jakąś korzyść." (http://www.infor.pl/prawo/dziecko-i-prawo/prawa-d…)
Prawa dziecka nienarodzonego
Jak wynika z ekspertyzy pani Urawskiej dziecko nienarodzone jest podmiotem prawnym, któremu przysługują prawa majątkowe w razie śmierci ojca lub innego członka rodziny, po którym ma dziedziczyć. Mimo że jeszcze nie ma go na świecie, to ma interes prawny, którego w jego imieniu strzeże kurator (łac. "curator ventris").
Ponieważ nie jestem prawnikiem, to nie będę się tutaj zagłębiał w jakieś dywagacje prawne. Jednak jest logiczne, że skoro dziecko nienarodzone ma prawa majątkowe, to także wszystkie inne prawa przysługujące człowiekowi, w tym prawo do życia i leczenia. Dlatego słusznie prof. Bogdan Chazan traktuje dzieci znajdujące sie w łonie matek jako swoich pacjentów. Dbając o ich ludzkie prawa, zachowuje się jak ich "curator ventris". A niewiedzący o tym Majmurek jest po prostu żałosnym lewakiem, któremu bardzo współczuję, bo ma zlasowany mózg.
Warto tu zresztą zauważyć, że nawet jeśli przyjąć, iż w łonie matki nie ma człowieka, lecz płód, to on też ma prawa. Lewacy typu Majmurek, nie mający żadnych skrupułów w zabijaniu tych - ich zdaniem - płodów, podają się zwykle za wielkich obrońców praw zwierząt i żądają wielkich kar za niszczenie jaj wysiadywanych przez ptaki (w tej walce o ptasie prawa ich oczywiście popieram!). Skoro tak, to ich zdaniem "płód ludzki" ma mniejsze prawa od "płodu ptasiego"! Ten pierwszy wolno bezkarnie zabijać, tego drugiego - nie! Trudno o większy dowód majmurkowego zidiocenia!
Lewacy propagują zabobon o zamianie "płodu" w "człowieka"
Majmurkopodobni lewacy odrzucają osiągnięcia współczesnej nauki i wyznają zabobon, że któregoś dnia "płód" zamienia się w człowieka. Zdają sobie sprawę, że jest to biologiczna brednia, więc nawet nie silą się na próbę opisywania kiedy i jak dokonuje się ta cudowna przemiana. Twierdzą, że to tajemnica, której zapewne nauka nigdy nie odkryje. Jest to zadziwiające stwierdzenie w ustach ludzi wierzących w postęp i przypisujących sobie wyznawanie "naukowego" poglądu na świat!
Lewacy rozpowszechniają sprzeczną z nauką teorię, że znajdujące się w łonie matki dziecko nienarodzone, nazywane przez nich "płodem", to nie jest indywidualna istota ludzka, lecz część ciała kobiety. Jest to naukowa brednia, po przecież biologia wyklucza taką możliwość, żeby jeden fragment organizmu miał inny chromosom płciowy niż pozostałe. A tak jest w przypadku, gdy dziecko nienarodzone jest płci męskiej. Ma bowiem chromosom XY, podczas gdy jego matka - XX. Z biologicznego punktu widzenia jest zatem ono odrębną istotą od matczynego organizmu.
Alimenty trzeba płacić już na dziecko nienarodzone
Znaczna część wywodu pani Urawskiej dotyczy kwestii uznania ojcostwa dziecka nienarodzonego. Nie wiem, czy Majmurek ma dzieci, ale gdyby je miał, to zgodnie z prawem ich ojcem nie stałby się wcale w momencie ich narodzin, lecz wcześniej! Matka jego pociech miałaby prawo żądać od niego świadczeń finansowych na utrzymanie ich trzy miesiące przed ich przyjściem na świat. Zatem gdyby Majmurek nie miał zlasowanego mózgu i wiedział o tym, co wyżej napisałem, to mógłby powiedzieć, że "płód staje się człowiekiem trzy miesiące przed przyjściem na świat".
Oczywiście byłaby to brednia taka sama, jak stwierdzenie, że "płód staje się człowiekiem, kiedy może samodzielnie funkcjonować poza organizmem matki". Trzeba tu bowiem rozróżnić biologię od prawa. Z biologicznego puntu widzenia ludźmi jesteśmy od momentu poczęcia, ale z punktu widzenia prawnego w różnych okresach życia przysługują nam różne prawa. Na przykład prawo do dziedziczenia majątku uzyskujemy już w chwili poczęcia, prawa alimentacyjne - 3 miesiące przed urodzeniem (tracimy je po usamodzielnieniu się), prawo do nauki - po osiągnięciu odpowiedniej dojrzałości intelektualnej (w tej chwili jest to 6 lat), prawo do zawierania małżeństwa - w wieku 18 lat, prawo do startu w wyborach do Senatu - w wieku 30 lat, a w wyborach prezydenckich - w wieku 35 lat, zaś prawo do emerytury - w wieku 67 lat.
Uznanie ojcostwa czyniło dziecko człowiekiem w starożytności
W swojej ekspertyzie pani Urawska poświęca sporo miejsca wyjaśnieniu kwestii "uznania ojcostwa", bo jest ono kluczowe dla ustalenia zakresu praw przysługujących dziecku tak nienarodzonemu, jak i narodzonemu. Akt uznania ojcostwa jest w tej chwili w małżeństwie automatyczny, ale w starożytności było inaczej. W starożytnym Rzymie ojciec mógł nie uznać swego potomka, co mogło skutkować jego śmiercią fizyczną (mógł być bowiem porzucony), bądź cywilną, bo nie uzyskiwał potwierdzenia przynależności do rodziny, co wyrzucało go na margines społeczeństwa, skazywało na niewolnictwo, czyli czyniło istotą pozbawioną praw ludzkich. Akt uznania ojcostwa w starożytności nie wymagał wygłoszenia jakiejś formułki prawnej czy podpisania jakiegoś dokumentu. Wystarczyło wykonać ustalone w prawie gesty (np. wzięcie dziecka na ręce przy pierwszym widzeniu). Gdy ojciec je wykonał, to przyjmował je do swojej rodziny. Dopiero wtedy dziecko stawało się pełnoprawnym człowiekiem i nabywało prawa majątkowe i - po dorośnięciu - cywilne.
DO CHWILI UZNANIA GO PRZEZ OJCA DZIECKO BYŁO POD WZGLĘDEM PRAWNYM RZECZĄ (ZARÓWNO NIENARODZONE, JAK I NARODZONE), czyli miało taki sam status jak niewolnicy.
Lewacy dążą do przywrócenia rodzicom prawa do zabijania swoich dzieci
Nawet po uznaniu dziecka ojciec zachowywał nad nim pełnię władzy. Miał prawo do jego zabicia (było jego własnością, bo zostało przez niego "zrobione" i dlatego wolno mu było go się pozbyć, tak samo jak innych elementów jego majątku, np. niewolników czy rzeczy). Przysługiwało mu ono do momentu osiągnięcia przez potomka wieku dojrzałego (w starożytności było to 12-13 lat).
Lewacy tacy jak Majmurek dążą do ponownego zdehumanizowania naszego prawa i do przywrócenia rodzicom prawa do zabijania ich dzieci. Jest to ich zdaniem idea niezwykle "postępowa", bo teraz prawo do zabicia dziecka ma przysługiwać matce, a nie ojcu, jak było w starożytności. W ten sposób dokonuje się realizacja feministyczno-genderystowskiej idei wzięcia odwetu na "patriarchacie"!
Większość lewaków pozbawia na razie praw ludzkich tylko dzieci nienarodzone, ale są już i tacy, którzy chcą rozciągnąć to na okres po urodzeniu. "Lekarze powinni mieć prawo do zabijania noworodka - takie szokujące stanowisko opublikowało dwoje naukowców ze znanych na świecie uczelni. Według nich pozbawić dziecka życia można nie tylko wtedy, gdy urodzi się ono np. niepełnosprawne. Również wtedy, gdy rodzice nie są w stanie zapewnić dziecku opieki lub prostu go nie chcą. Nazwali to aborcją po urodzeniu.
Alberto Giubilini i Francesca Minerva, włoscy naukowcy związani z uniwersytetami w Oksfordzie, Mediolanie i Melbourne, uważają, że noworodki nie mają jeszcze, podobnie do płodu, osobowości, a jedynie 'potencjalną osobowość'. Jako takie nie posiadają 'moralnego prawa do życia'. 'Noworodek nie jest osobą, ponieważ nie ma świadomości własnej egzystencji. Nie ma, podobnie jak dziecko jeszcze nienarodzone, wykształconego poczucia nadziei, marzeń i celów życiowych' - napisali w periodyku "Journal of Medical Ethic"." (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,1…) Chociaż opublikowana w naukowym periodyku, jest to idea na wskroś przednaukowa, nawiązująca w sposób bezpośredni do prawa rzymskiego z epoki przedchrześcijańskiej (sądzę, że nieprzypadkowo sformułowali ją Włosi). Ci pseudonaukowcy traktują dzieci jak bydło, które wolno zabić ze względu na brak wystarczającej ilości paszy dla niego ("Wychowanie niechcianego dziecka może być zbyt dużym brzemieniem dla rodziny i społeczeństwa.")
Giubilini i Minerva nie są więc wcale tacy oryginalni, jak im się wydaje. Powtarzają argumenty sprzed wieków. A poza tym, to uprzedził ich w tym dążeniu do barbaryzacji zachodniego prawodawstwa guru wielu lewaków (m.in. Magdaleny Środy, a pewnie także Majmurka) Peter Singer, który już w 2001 r. w wywiadzie dla "Spiegla" zgłosił pomysł przyznania rodzicom prawa do zabicia swych dzieci w ciągu 4 miesięcy po ich narodzinach. (zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Peter_Singer). Dlaczego mogliby to bezkarnie zrobić jedynie przez 4, a nie 5, 10 czy 20 miesiące, to naprawdę nie rozumiem! A może prawdziwymi ludźmi stajemy się dopiero po uzyskaniu prawa do sprawowania urzędu prezydenckiego, czyli po 420 miesiącach życia? Jak rozumiem, okres, do kiedy rodzicom będzie wolno będzie zabijać swoje dzieci zostanie ustalony podczas "wolnej", "akademickiej" dyskusji!
Chrześcijaństwo położyło kres zabijaniu dzieci
Barbarzyńskie prawo do zabijania dzieci zmieniono dopiero pod wpływem chrześcijaństwa. Przełomowe znaczenie miały tutaj cytowane w Ewangeliach słowa Jezusa zakazujące krzywdzenia dzieci i nakazujące traktowanie ich jak pełnoprawnych ludzi. Przytoczę tutaj na przykład następujący fragment: "Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je." (Mk 10.13-16) Apostołowie chcieli odganiać dzieci, bo uważali, że nie zasługują na dotyk i błogosławieństwo Jezusa, gdyż nie są w pełni ludźmi. Tymczasem on nakazał im całkowitą zmianę postępowania.
W tej chwili nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo słowa Jezusa przyczyniły się do poprawy traktowania dzieci w przeszłości. Cywilizowanie społeczeństw europejskich przez chrześcijaństwo trwało wieki i skutkiem jego było m.in. wprowadzenie zakazu zabijania dzieci. I tych narodzonych, i nienarodzonych.
Żądanie prawa do zabijania dzieci to przejaw barbarzyństwa
Lewacy tacy jak Majmurek dążą do cofnięcia naszej cywilizacji znowu w czasy barbarzyńskie. Domagają się przyznania im przedchrześcijańskiego prawa do pozbawiania życia ich potomstwa. Cofają naszą XXI-wieczną cywilizację do okresu, gdy pewnym kategoriom ludzi, takim jak niewolnicy i dzieci (zarówno nienarodzone, jak i narodzone) odmawiano pełni praw ludzkich. Prawo traktowało ich jak rzeczy lub inwentarz żywy i dlatego ich właścicielom wolno było ich zabijać.
Odmawiając dziecku nienarodzonemu praw ludzkich, lewacy tacy jak Majmurek przyznają mu taki sam status prawny, jaki mieli w przeszłości niewolnicy, którzy byli uznawani nie za ludzi, lecz za rzeczy lub za inwentarz zwierzęcy należący do ich właściciela. Stanowili część jego majątku. Skoro ktoś nie był człowiekiem, to mógł być zabity w dowolnym momencie przez jego właściciela. Zabójcy wolno było to robić, bo niszczył w ten sposób swoją własność. Jeśli ktoś inny zabił jego niewolnika, to musiał uiścić odszkodowanie pokrywające stratę. Odmawiając dzieciom nienarodzonym praw ludzkich, lewacy niczym nie różnią się nie tylko od właścicieli niewolników w wiekach przeszłych, ale także od niemieckich nazistów, którzy odmawiali praw ludzkich osobom niepełnosprawnym, ciężko chorym, Żydom i Cyganom.
Przerażające jest to, że Majmurek i inni współcześni barbarzyńcy stoją nawet niżej od barbarzyńców starożytnych, gdyż tamci ustalili moment, kiedy dziecko staje człowiekiem, podczas gdy oni przyznają się do tego, iż tego nie wiedzą i wiedzieć nigdy nie będą. Głoszą kompletne brednie biologiczne, żyją w ciemnogrodzie, cofają naszą cywilizację o tysiące lat, co nie przeszkadza głosić im, iż niosą światu postęp!
W moich oczach ktoś, kto odmawia komuś innemu statusu człowieka, sam traci prawa ludzkie (zgodnie z zasadą "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"). Ogłaszam więc niniejszym, że Majmurka do ludzi już nie zaliczam. Zresztą może on nigdy nie był człowiekiem? Skoro według niego moment przeistoczenia się "płodu" w istotę ludzką jest niemożliwy do ustalenia, to może w jego przypadku nigdy to nie nastąpiło? Ma on "potencjalną osobowość" ludzką, ale jeszcze się ona w pełni nie ukształtowała i dlatego może być jeszcze poddany "aborcji po urodzeniu"!
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 2475 widoków
Uwaga nadchodzi Majmurek!
@ yarrok
molasy