"Jak była ta kampania 2011 r. i oni tam z cenami jechali cały czas, że paliwo po 6 zł PiS napier****ł. No i jest ta impreza w Focusie, już wiadomo, że wygraliśmy. Z Donaldem się spotykam i on: Teraz, ku**a, to paliwo może być nawet i po 7 zł [śmiech]" - taką "anegdotę" opowiada na taśmach opublikowanych przez "Wprost" Jacek Krawiec, prezes PKN Orlen. (http://telewizjarepublika.pl/telewizjarepublikapl…) Proszę w ogóle nie zwracać uwagi na wulgarny język premiera oraz szefa jednej z największych firm w Europie Środkowej i skupić się na treści tej wypowiedzi, która jest niezbitym dowodem na to, że Donald Tusk w stylu Władimira Putina steruje wielkimi polskimi państwowymi przedsiębiorstwami, żeby utrzymywać się przy władzy.
Opowiedziana przez Krawca "dykteryjka" dotyczy manipulowania jesienią 2011 r. cenami paliw przez PKN Orlen, największego ich producenta i dystrybutora w Polsce. Żeby wygrać wybory, Tusk wymusił na tej giełdowej spółce sztuczne obniżenie cen benzyny poniżej 5 zł za litr. Pisałem o tym w notce "Kaczyński wymusił obniżkę cen benzyny" opublikowanej 7 września 2011 r,, czyli miesiąc przed wyborami parlamentarnymi, na platformie blogowej salon24.pl:
"Spadek ceny benzyny nie jest skutkiem obniżki akcyzy. Ponoć Orlen sprzedaje ją tak tanio z własnej i nie przymuszonej woli. Jednak pojawiają się co do tego poważne wątpliwości, gdyż tak duże obniżki nie mają uzasadnienia ekonomicznego. Właściciele prywatnych stacji benzynowych zarzucają monopoliście, że w sposób sztuczny kreuje ceny. "Sierpniowe obniżki cen poniżej 5 zł za litr doprowadziły do sytuacji, w której ceny hurtowe Eu-95 są równe lub wyższe niż na stacjach własnych Orlenu." - powiedziała "Pulsowi Biznesu" Halina Pupacz, szefowa Polskiej Izby Paliw Płynnych (PIPP). Organizacja ta skierowała skargę w sprawie stosowania przez Orlen praktyk monopolistycznych do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konkurentów. UOKiK wszczął postępowanie w tej sprawie. W liście do prezesa Orlenu Jacka Krawca, PIPP zaapelowała o zaprzestanie wykorzystywania dominującej pozycji rynkowej przez ten koncern do sztucznego kreowania cen paliw. Ta zrzeszająca małych dystrybutorów paliw organizacja wysłała pisma w tej sprawie również do premiera Donalda Tuska oraz wicepremiera Waldemara Pawlaka.
Nie ulega wątpliwości, że te dwa ostatnie listy były zupełnie zbędne. To ci dwaj politycy, jako właściciele Orlenu wymogli z pewnością na tej firmie sprzedaż benzyny po cenach dumpingowych. Wiedzą oni dobrze, że takie obniżki mogą doprowadzić do bankructwa właścicieli małych stacji benzynowych. Jednak z pewnością do tego nie dojdzie, bo po wyborach cena za benzynę znowu wzrośnie do 5,5 zł. Obecna obniżka obowiązywać będzie jedynie w czasie kampanii wyborczej."
Wskutek sztucznego zaniżenia cen zarówno PKN Orlen, jak i inni producenci i sprzedawcy paliw ponieśli duże straty. Jak wynika z przytoczonej przez "Wprost" relacji źródłowej, zaraz po zwycięstwie wyborczym, Tusk pozwolił prezesowi PKN Orlen na drastyczną podwyżkę ceny benzyny, co się rzeczywiście stało. Pisałem o tym na swoim blogu w notce "Interes Platformy interesem publicznym", opublikowanej 27 kwietnia 2012 r. i po jej przeczytaniu dzisiaj uważam, że nie ma sensu, żebym coś w niej zmieniał. Dlatego pozwolę sobie przytoczyć ją in extenso:
"Interes Platformy interesem publicznym
Donald Tusk przyznał dzisiaj na konferencji prasowej, że wraz z ministrem skarbu wpływa na niektóre spółki strategiczne kontrolowane przez Skarb Państwa. "Tam chcemy mieć wpływ, chcemy mieć swój udział; mówiąc krótko: chcemy rządzić przynajmniej w tych fragmentach, które dotyczą interesu publicznego" - stwierdził Tusk. "Tam staramy się wpływać na decyzje, na ile prawo pozwala" - dodał.
Mam bardzo poważne wątpliwości, czy jedynie interes publiczny ma na względzie premier, naciskając na zarządy największych polskich firm z branż strategicznych. Uważam, że chodzi mu przede wszystkim o interes jego partii czyli Platformy Obywatelskiej. Dowodzi tego jego nacisk na wielkie polskie firmy paliwowe, Orlen i Lotos, aby obniżyły ceny benzyny.
Teoretycznie jest to jest słuszne i godne pochwały. Korzyści z obniżenia cen paliw mają wszyscy. Nie tylko kierowcy, którym z oczywistych względów więcej pieniędzy zostaje w portfelach, ale także niezmotoryzowani, bo sprzyja to spadkowi inflacji. Niestety jest to pogląd złudny. Wprawdzie dzięki naciskom Tuska na szefów Orlenu i Lotosu, latem i jesienią ubiegłego roku cena benzyny nieco spadła, ale prawie natychmiast po październikowych wyborach, bardzo silnie wzrosła. Wahadło odbiło się bardzo mocno w drugą stronę i wydaje się, że ta manipulacja cenowa nie przyniosła gospodarce długoterminowych korzyści. Spadek cen był krótkotrwały, a polskie koncerny paliwowe natychmiast po wyborach bardzo mocno podniosły marże rafineryjne i utrzymują na bardzo wysokim poziomie do dzisiaj, aby powetować sobie poniesione kilka miesięcy temu straty. W ten sposób płacimy za ingerencję Tuska w proces ustalania rynkowych cen paliw.
Magiczna sztuczka ze spadkiem ceny benzyny, której dokonał premier, polegała na tym, że wymusił on na Orlenie, aby ta spółka zastosowała w sierpniu, wrześniu i październiku ubiegłego roku tzw. promocję cen benzyny na swoich stacjach firmowych. Ze względu na quasi-monopolistyczną pozycję tego koncernu na naszym rynku, jego śladem musieli pójść także inni sprzedawcy paliw. Doszło do takiej sytuacji, że benzyna była sprzedawana przez dystrybutorów paliw ze stratą. Dobitnie pokazały to raporty roczne, opublikowane przez Orlen oraz Lotos na początku 2012 r. Ale nie tylko te spółki poniosły straty. Tak samo było w przypadku koncernów zagranicznych, np. Statoilu. Stracili także właściciele prywatnych stacji benzynowych w Polsce, którzy bardzo głośno skarżyli się na wojnę cenową wywołaną przez Orlen z powodów nie ekonomicznych, lecz politycznych. Pisałem o tym w notce "Kaczyński wymusił obniżkę cen benzyny".
Cud Tuska polegający na obniżeniu ceny benzyny w Polsce trwał 2 miesiące przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Obniżka przysłużyła się jego partii, a nie interesowi publicznemu. M.in. dzięki spadkowi cen paliw Platforma Obywatelska wygrała wybory. Ale za to zwycięstwo, odniesione dzięki taniej, wyborczej benzynie, płacimy wszyscy do dzisiaj na stacjach benzynowych i jeszcze długo płacić będziemy. Ceny paliw są w tej chwili w Polsce wyższe, niż byłyby, gdyby Tusk w ustalanie cen paliw się nie wtrącał i pozostawił to wolnemu rynkowi.
Wskutek słabych wyników finansowych osiągniętych w ubiegłym roku Orlen i Lotos nie wypłacą w tym roku dywidendy. Do budżetu nie wpłynie kilkaset milionów złotych. Będzie mniej pieniędzy na świadczenia socjalne dla osób najuboższych. Będzie mniej środków na inwestycje infrastrukturalne, które sprzyjają rozwojowi gospodarczemu i przyczyniają się do spadku bezrobocia.
Udziałowcami Orlenu i Lotosu są polskie fundusze kapitałowe oraz emerytalne. One też nie dostaną dywidendy. Zatem Platforma Obywatelska odniosła wyborcze zwycięstwo kosztem emerytów oraz ludzi oszczędzających swe pieniądze w towarzystwach inwestycyjnych lokujących pieniądze na giełdzie. Ale straty ponieśli nie tylko udziałowcy Orlenu i Lotosu. Są to duże spółki należące do indeksu WIG20. Ich niskie notowania wpłynęły na wycenę innych polskich firm giełdowych i słabość warszawskich indeksów giełdowych (polska giełda jest od jesieni ubiegłego roku znacznie słabsza niż giełdy zachodnie). Oczywiście trudno oszacować ten wpływ, ale jakiś na pewno był. Dowodem na to jest to, że w tej chwili, gdy Orlen i Lotos chwalą się bardzo wysokimi marżami, są liderami wzrostów na giełdzie. Tania benzyna wyborcza Tuska osłabiła kursy spółek notowanych na warszawskiej giełdzie, wskutek czego straty ponieśli wszyscy Polacy, bo każdy z nas jest inwestorem giełdowym - bezpośrednim lub pośrednim, za pośrednictwem funduszy emerytalnych.
Po październikowych wyborach doszło do zmian prezesów wielu spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa. Nie został jednak odwołany zarząd Orlenu, mimo bardzo słabych wyników tej spółki za ubiegły rok. Nie ulega wątpliwości, że jest to nagroda za posłuszeństwo poleceniom wydawanym przez premiera przed ubiegłorocznymi wyborami. Tymczasem z punktu widzenia ładu korporacyjnego można by szefom Orlenu zarzucić działanie na szkodę spółki. Robienie promocji hurtowych cen benzyny nie miało bowiem żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Było to przedsięwzięcie stricte polityczne.
Tusk kłamie jak Pinokio, twierdząc, że naciska na wielkie polskie spółki giełdowe, kierując się interesem publicznym. Chodzi mu wyłącznie o interes Platformy. Może on zresztą wierzy w to co mówi? Bo uważa, że interes Platformy jest tożsamy z interesem publicznym?! Wszak PO jest partią całego narodu! W jej skład wchodzi i lewica (Bartosz Arłukowicz), i centrum (sam Tusk), i prawica (Jarosław Gowin)! Zatem interes partii interesem narodu! Zaraz, zaraz. To brzmi znajomo! Czy aby nie jest to plagiat sloganu propagandowego z czasów PRL?"
Zatem nie tylko zasypanie dziury budżetowej pieniędzmi dodrukowanymi przez NBP byłoby zastosowane w celu wygrania przyszłorocznych wyborów przez Platformę Obywatelską. Pomogłyby w tym również wielkie firmy państwowe kontrolowane przez rząd Tuska. Dzięki NBP podwyżki otrzymaliby urzędnicy, nauczyciele, emeryci i renciści, kobiety wychowujące samotnie dzieci i otrzymujące pieniądze z funduszu alimentacyjnego. To właśnie szeroko rozumiana sfera budżetowa jest główną bazą wyborczą PO. Te grupy społeczne z reguły głosują na rządzących, bo obawiają się każdej zmiany władzy, ale w Polsce Tuska robią to tym chętniej, że boją się zdemonizowanego do karykaturalnych rozmiarów przez propagandę prorządową Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast dzięki takim firmom jak Orlen, obniżającym poprzez utrzymywanie cen benzyny na niskim poziomie koszty prowadzenia działalności gospodarczej, obóz rządzący pozyskałby przychylność większego i mniejszego biznesu.
Zadziwiające jest to, że salon24.pl ukrywa w tej chwili oba moje teksty dotyczące manipulacji cenami paliw przez ekipę Donalda Tuska (zob.: http://prawdawoczykole.salon24.pl/340379,kaczynsk…; http://prawdawoczykole.salon24.pl/404201,interes-…). Jak można przeczytać po kliknięciu w link "pomoc" są one "zabezpieczone filtrem (tzw. treść ukryta), ze względu na ich wulgarną treść lub na to, że są społecznie trudne do zaakceptowania albo nie mają związku z dyskusją": "2. Istnieje możliwość czytania notek i komentarzy, które są zabezpieczone filtrem (tzw. treść ukryta), ze względu na ich wulgarną treść lub na to, że są społecznie trudne do zaakceptowania albo nie mają związku z dyskusją. Jednak każdy użytkownik, który wchodzi na stronę Salon24 (nawet niezalogowany) może ten filtr odblokować, poprzez kliknięcie “rozwiń”, a następnie, w okienku, które się po tym pojawi, “odblokuj”. Strona będzie wymagała odblokowywania przy każdej odnawiającej się sesji". Stawiam pytanie Igorowi Jankemu, tak hołubionemu na portalach niezależna.pl, wPolityce.pl, dorzeczy.pl, gdzie jest w moich tekstach tekstach ukrywanych przez salon24.pl "wulgarna treść lub społecznie trudna do zaakceptowania albo nie mająca związku z dyskusją"?!
Tusk wyygrywa kolejne wybory i utrzymuje się przy władzy nie tylko dzięki takim kreaturom jak Krawiec, którzy w celu utrzymania swoich stołków robią to, co on im każe, ale także dzięki "pożytecznym idiotom" takim jak Janke, którzy blokując wolność słowa, utrudniają blogerom takim jak ja dotarcie do szerszego kręgu czytelników. Zresztą chyba niesłusznie nazywam założyciela salonu24.pl "pożytecznym idiotą". To raczej mały cwaniaczek, który wraz ze swoimi wspólnikami chce się pożywić przy korycie Tuska i żeby nie zrażać atrakcyjnych dla reklamodawców lemingów ukrywa teksty demaskujące rządzący układ.
To, co słyszymy na taśmach upublicznionych przez tygodnik "Wprost", nie jest dla uważnych obserwatorów polskiej sceny politycznej zaskoczeniem. Wielu z nas już o metodach stosowanych przez układ rządzący w celu utrzymania się przy władzy wcześniej mówiło i pisało. Jednak nasz głos był niesłyszalny dla ogółu Polaków nie tylko wskutek olbrzymiej siły propagandy prorządowej w mediach mainstreamowych, ale również z winy takich ludzi jak Janke i jego wspólnicy, zarządzających rzekomo "niezależnymi" mediami i portalami internetowymi, którzy de facto pomagają władzy, rządzącej w stylu Putina, w ogłupianiu Polaków i pozostawaniu przy korycie.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1660 widoków
molasy
Tak traktują Polskę wschodnią
@ Pies Baskervillów
@ Margotte
@molasy
molasy