Trudno nie znaleźć związku przyczynowego między zapowiedzią ministra Bartłomieja Sienkiewicza, że wezwie do UEFA do surowszego karania polskich klubów piłkarskich za rzekome rasistowskie i ksenofobiczne wybryki ich kibiców a karą zamknięcia tzw. Żylety na stadionie Legii Warszawa podczas meczu ze Steuą Bukareszt, decydującego o awansie do Ligi Mistrzów.
12 sierpnia minister spraw wewnętrznych powiedział w porannej audycji I Programu Polskiego Radia "Sygnały Dnia": "Jak szefowie klubów będą chcieli mieć nadal taką publiczność jaką mają, to jesteśmy w poważnym kłopocie. (...) Szefowie klubów muszą się zdecydować czy chcą mieć klub sportowy czy kibolski klub sportowy. (...) Prawda jest taka, że ze środowiskami kibolskimi część klubów sportowych żyje w zadziwiającej symbiozie. (...) Chcę zwrócić się do władz UEFA z listem wskazującym na konieczność bardziej zdecydowanego działania w przypadkach, które dla UEFY zawsze były niezwykle wrażliwe, czyli obrazy uczuć religijnych bądź wprowadzenie akcentów politycznych na mecze." (http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/908079,Sie…)
Skoro Sienkiewicz zapowiedział publicznie interwencję w Europejskiej Unii Związków Piłkarskich, żeby surowiej karała polskie kluby, to zapewne jeszcze tego samego dnia oficjalne pismo w tej sprawie zostało do UEFA wysłane. Na reakcję europejskich władz piłkarskich nie trzeba było długo czekać. 3 dni po wysłaniu przez Sienkiewicza prośby została ona spełniona i Legia będzie musiała grać swój najważniejszy od kilkunastu lat mecz bez kibiców na trybunie północnej. UEFA nie podała konkretnej przyczyny częściowego zamknięcia stadionu, ale powołała się na przepis dotyczący postaw rasistowskich i nazistowskich. Podobno jeden z kibiców oglądających mecz Legii z walijskim zespołem The New Saints miał "niestosowny tatuaż", a na "Żylecie" wisiała jakaś "nazistowska" flaga!
Zapewne minister Sienkiewicz jest bardzo dumny ze swej skuteczności w zwalczaniu "rasizmu", "nazizmu" i "nacjonalizmu" na stadionie Legii, gdzie głównym organizatorem dopingu jest Piotr Staruchowicz, najsłynniejszy w ostatnim czasie więzień polityczny III RP. Kara dla piłkarskiego mistrza Polski cieszy go z pewnością tym bardziej, że prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski, broniący kibiców swego klubu przed absurdalnymi zarzutami o nazizm, dostał bolesną nauczkę za to, że z nimi "żyje w zadziwiającej symbiozie". Zamiast się ukorzyć i potępić "nazistów" z "Żylety" głośno protestuje przeciwko karze i nawet postanowił się od niej odwołać!
Zapewne Sienkiewicz i jego koledzy z rządu Donalda Tuska śmiali się do rozpuku, gdy dowiedzieli, że Leśnodorski powiedział: "Spodziewam się, że w tej sprawie zainterweniuje nawet MSZ". (http://sport.dziennik.pl/pilka-nozna/liga-mistrzo…). To by dopiero były jaja! Minister spraw wewnętrznych rządu polskiego prosi władze UEFA, uważające za faszystę nawet Józefa Piłsudskiego, o surowe karanie polskich klubów za rzekome tolerowanie na trybunach swoich stadionów przejawów "nacjonalizmu" i "faszyzmu", zaś minister spraw zagranicznych tego samego rządu przeciwko temu protestuje!
Zastanawiam się, dlaczego ani Leśnodorski, ani nikt inny nie skojarzył drakońskiej kary dla Legii za wyimaginowany przez UEFA "nazizm" jej kibiców z apelem Sienkiewicza do tej organizacji o przykładne kary dla naszych zespołów piłkarskich. Coś kiepsko w polskim narodzie z logicznym myśleniem. Czyżby wszyscy logicznie myślący Polacy pracowali dla służb i organizacji kontrolowanych przez polskiego ministra spraw wewnętrznych? Takich na przykład jak stworzony przez niego Ośrodek Studiów Wschodnich, zajmujący się tzw. białym wywiadem, polegającym na monitorowaniu powszechnie dostępnych informacji i kojarzeniu wydarzeń pozornie ze sobą nie związanych?
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1377 widoków
Tak,tak
@ Pies Baskervillów
molasy
@ Pies Baskervillów