Chcę żeby spoczął w grobie z rodzicami

Przez Janusz Szostak , 25/04/2013 [19:03]


Z prokuratorem Piotrem Kosmatym, z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, który prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary, rozmawia Mirosław Koźmin



Wkrótce minie 21 lat od tajemniczego zniknięcia dziennikarza śledczego „Gazety Poznańskiej” Jarosława Ziętary. Ostatnio stało się głośno o tym, że wznowione śledztwo zostało przedłużone przez Prokuraturę Generalną do końca lipca. Przełom?
Trudno to tak określić. Analiza akt sprawy pokazała, że należy jeszcze zrobić wiele rzeczy. Teraz to robimy i zacieśniamy krąg osób, które mogą stać za tą sprawą. Trzeba zrobić wszystko, na co wcześniej nie pozwalał na przykład brak nowoczesnych urządzeń, jak monitoring, georadary, telefony komórkowe i tak dalej.


Co na pewno wiadomo?
Pewne jest, że 1 września 1992 roku w Poznaniu rano dziennikarz wyszedł z mieszkania swej przyjaciółki Beaty, z którą mieszkał i od tej pory nikt go już nie widział. Najpierw podejrzewano, że zaginął, że może poszedł gdzieś w Polskę, ale to do niego nigdy nie było podobne. Pani Beata zeznała, że był zamknięty w sobie, tajemniczy. Nigdy nie opowiadał, nad czym pracuje. Ona się o niego bała, wiedziała, że wchodzi na różne niebezpieczne tematy, ale on nie chciał jej słuchać. Po tylu latach, przeprowadziłem wizję lokalną z tą panią, zresztą pierwszą w tej sprawie,  przeszliśmy z jej mieszkania do budynku redakcji. Przekazałem do sprawdzenia odciski palców zabezpieczone przez policję w jej mieszkaniu, siedem dni po zniknięciu dziennikarza.

Nie zrobiono tego wcześniej?
Nie.


Dlatego ostatecznie ta sprawa trafiła do Krakowa? Poznańskich śledczych przerosła?
To decyzja Prokuratury Generalnej, nie moja. Przeczytałem wszystkie akta, a jest ich 29 tomów głównych i drugie tyle niejawnych. Poleciłem sprawdzenie na terenie kilku województw przypadki odnalezienia zwłok osób bez ustalonej tożsamości. W jednym przypadku, gdy denat wiekowo i z rysopisu odpowiadał Ziętarze, sprawdzono DNA pobrane do porównania od brata, ale bez skutku. To nie był ten dziennikarz. Sprawdziłem też wątek, że Ziętara miał być werbowany do UOP, i że jako agent wyjechał do Londynu i tam mieszka z nową przyjaciółką. UOP zaprzeczał, ale dotarłem do materiałów w Agencji Wywiadu, z których wynikało, że Ziętara rzeczywiście był werbowany, ale dwukrotnie zdecydowanie odmówił. Nie był agentem i nie chciał nim być.


Skąd nagle hipoteza, że Ziętara został porwany i zamordowany?
Operacyjnie pojawiła się informacja, że za tym stoi Przemysław C. z Poznania, człowiek z półświatka, ale to ostatecznie zostało wykluczone, a sprawa umorzona ze względu na niewykrycie sprawcy. Zresztą on sam zginął w wypadku na motocyklu. Później inni przestępcy zaczęli donosić, że wiedzą, kto zabił dziennikarza. Ale to tylko naiwna próba utargowania czegoś dla siebie. Rzecz jasna, wszystkie takie sygnały sprawdzam. Niczego nie bagatelizuję. A swoją drogą, to ja zmieniłem kwalifikację tej sprawy na śledztwo w sprawie zabójstwa. I tak jest do dzisiaj.


Pojawił się także sygnał, gdzie są ukryte zwłoki dziennikarza.
To prawda. W maju zeszłego roku pod Poznaniem, we wskazanym miejscu poszukiwaliśmy zwłok. Nie znaleziono ich, ale fachowcy orzekli, że kiedyś były tam jakieś zwłoki. Pytanie tylko czyje i kto je usunął. I jaki w tym miał cel.


Teraz Pan zawęził krąg osób mogących mieć związek z porwaniem i zabójstwem. To też osoby z półświatka?
W większości tak, siedzący w więzieniach. Przesłuchuję ich.


Czy  wykorzystuje pan w trakcie przesłuchań np.  wykrywacz kłamstw?
Tak. Szczegółów nie zdradzę.


A nie byłoby konieczne sprawdzenie, nad czym przed zabójstwem pracował Ziętara? Może komuś się naraził? Może ktoś nie chciał być pokazany jako aferzysta gospodarczy? Może wolał zabić lub zlecić zabicie niż stracić nielegalnie zbity majątek? A zwłoki? Przecież można je rozpuścić w kwasie. I po sprawie.
Dobre pytanie. Ustaliłem, nad czym pracował dziennikarz, ale dla dobra śledztwa nie mogę odpowiedzieć. Zresztą zebrałem też wszystkie publikacje Ziętary, jakie ukazały się we wcześniejszych tytułach, w których pracował dziennikarz.


Śledztwo zostało przedłużone do końca lipca. Myśli Pan, że zakończy się rozwikłaniem tej tajemniczej, ale mimo upływu lat, nadal głośnej sprawy?
Robię, co możliwe, ale jestem uczciwy i nie zapewniam z góry, że doprowadzę do rozwikłania sprawy. Na pewno to jest też dla mnie moje osobiste wyzwanie. Ojciec dziennikarza jeszcze przed swoją śmiercią powiedział, że chciałby, żeby syn spoczął w tym samym grobie, co on i jego żona, w Bydgoszczy. Chciałbym, by tak się stało.


Na zdjęciu u góry: Prokurator Piotr Kosmaty  przy szafie pełnej akt sprawy zabójstwa Jarosława Ziętary

Fot. Mirosław Koźmin oraz arch. rodzinne


Jarosław Ziętara - ur. 16 września 1968, zaginął 1 września 1992 w Poznaniu -  dziennikarz porwany i prawdopodobnie zamordowany. Był dziennikarzem Gazety Poznańskiej (wcześniej pracował we Wprost i Gazecie Wyborczej), gdzie zajmował się m.in. dziennikarstwem śledczym, badał afery gospodarcze. 1 września 1992 roku Ziętara zaginął bez śladu w drodze redakcji.



Ten wywiad, a także wiele ciekawych tekstów w najnowszym, majowym wydaniu 

magazynu kryminalnego REPORTER

tumry

tumry

12 years 5 months temu

Takiemu Kosmatemu Piotrowi bym nie ufał, a to ze względu na słowa "ale jestem uczciwy". Wszyscy wiedzą przecież, że prokurator w Polskich warunkach jest uczciwy jak cholera. Tak więc po co to mówić? Nie wypada chyba.
Janusz Szostak

Może sugeruje, że inni przed nim uczciwi nie byli i nie doprowadzili śledztwa do końca? A ta sprawa powinna dawno mieć swój finał. To chyba jedyny przypadek porwania i zabicia dziennikarza w Polsce. A tak mało przez media nagłaśniana.
Pies Baskervillów

Za czasów Olka Kulawego,sprawa porywań,stała sie sportem narodowym,wystarczy tylko sprawa Olewnika,ktory,jakimś cudem,miał telefon dO KALISZA?Wtedy, ministra MSW??? Jakim cudem,przedsiebiorca mięsny,miał kontakt z ministrem? Podobno Olejnik,kupował pojazdy dla policji,jakim prawem,i jakim cudem?? Lata 90-te,obfitowały,w kryminalne przekrety,na pograniczu zbrodni. W tych latach,Polska była na poziomie,porywaczy nigeryjskich,przychodził kto nieznany,rekwirował wszystko,ba dawał nauczke,dziadkowie ktorzy wycięli dziczki,w celu ogrzania sie,dostali sprawę policyjna,ściagają im, pewnie do dzisiaj z emerytury,koszta pozyskania drewna. Natomiast kacyk,wycina hektary lasu z KPN,i buduje wyciąg,relacja cudowna,przebijająca PRL,a rząd postawi tych ludzi jako przykład polskiej gospodarnosci.. Przytoczę tutaj,z forum lokalnego,opinie polski samorządowej,warto to przemyśleć!! ==================== http://prystrom.jg24.pl/?txt=… Koleś nie musi być mądry, inteligentny, światły i oczytany. Przeciwnie! Najlepiej kiedy jest to tępy dureń o bezbrzeżnej zachłanności na pieniądze, tani blichtr stanowisk i posad rozdawanych po uważaniu. Koleś to zdemoralizowana kreatura z kategorii politycznego, skorumpowanego układu. Pozbawiony wstydu, skrupułów i honoru. Najfajnieszym kolesiem jest facet lub facetka, którzy za dobrą pensję i ciepły stołek są w stanie służyć w stylu tak ukochanym przez Kolesiostwo czyli BMW. Bierny – zwisa mu wszystko oprócz terminu wypłat odbieranych w kasie. Mierny – niczego nie potrafi, na niczym się nie zna. Co więcej - nawet nie chce się uczyć. Wierny – rzuci się na każdego spoza jego kołtuńskiej sfory. Każdy koleś liże łapę swojego Patrona, czyli Ważniejszego Kolesia. Zasada stosuje się do wszystkich, więc ten na dole liże łapę temu wyżej, który oczywiście liżę łapę tego jeszcze wyżej. Obraz jest obrzydliwy i odpychający. Ale system działa. Łańcuszek zależności, nieformalnych powiązań, ciemnych interesów, przekrętów i sprzeniewierzonych obietnic oraz haseł wyborczych jest rachityczny, ale kolesie nie mają niczego innego. Prymitywne? Tak! Ale w świecie kolesi tylko to utrzymuje ich w ryzach organizacji. Wśród kolesi mile są widziani idioci i intelektualni impotenci, którzy nie potrafią niczego więcej jak uprzejmie donosić, jak podkładać świnię i zgnoić każdego, kto się nie sprzedał, kto się nie upodlił, kto się nie poddał politycznej i ideologicznej prostytucji. Kolesie trzymają się nawzajem siłą haków jakie mają na siebie. Rządzi ten, kto ma najwięcej kwitów na pozostałych. To jest konstrukcja nietrwała. Wystarczy w tej zgrai skundlonych kreatur kupić któregoś za przysłowiową garść srebrników. Wtedy koleś dla ciebie zrobi każde draństwo, każde świństwo, każde łajdactwo. Oczywiście, tylko do czasu, kiedy ktoś nie da mu więcej! Transfery w Kolesiowie są targowiskiem próżności, pustoty i bezideowości. Horda hien rzucająca się na padlinę. Kolesie przypominają zgraję troglodytów, których kręci wyłącznie kasa i władza. To nic, że brakuje wrażliwości, programu, wizji i kompetencji. Dla nich najważniejszy jest układ. Sieć skorumpowana, śmierdząca zdradą i zaprzaństwem, w której nikt uczciwy, normalny i kompetentny nie ma szans. Działa system - koleś popiera kolesia, który dla kolesi popycha wyłącznie kolesi. Bagno, w którym nie ma miejsca dla kreatywności, dla swobodnej myśli, dla wiedzy i otwartego myślenia. Nie ma miejsca dla młodych ludzi, nie ma miejsca dla doświadczonych fachowców. Jest potworny, bezdennie wynaturzony układ. Zagłębie tępych kretynów, którzy żerują na naiwności, dobrej wierze i uczciwości zwykłych ludzi. Kolesie to pasożyty. To zaraza, która degeneruje szanse na rozwój. To zgraja pokurczy, którzy bezwzględnie walczą o swoją prywatę. O swoje interesy, o swoją kieszeń. Bezwzględnie. Bez wdzięku i bez rozumu. Wśród kolesi nie ma przyjaźni, nie ma idei i wyższej sprawy. Wycinają się nawzajem, jeśli tylko pojawia się szansa na czyiś stołek, dietę, pensję lub funkcję. W takiej magmie. W mętnej i bagnistej kałuży kolesie czują się najlepiej. A przecież wystarczy tylko spuścić wodę.
tumry

tumry

12 years 5 months temu

A na Ukrainie niby kultura prawno-polityczna mniejsza, a jednak do jakiegoś finału w podobnej sprawie doprowadzono. Jeżeli chodzi o Polskę nie mam złudzeń, gdyż wyczuwam w tej zbrodni agenturalne piętno.
Pies Baskervillów

Chyba jest dużo za wcześnie,wyciągac wnioski,że Ukraina to nasza polska domena,to poprostu kraj,postsowiecki,te całe rozgrywki o władzę,przypominają mi dziki kraj,jednego trują polonem,albo czymś podobnym,drugi zdobywa popularnośc,dzięki ruskim,napewno pomyłką,jest zaprowadzać tam demokrację a la PRL,jak to czyni pijaczyna Kwasniewski. Nie nasza domena,nie nasz problem,tak sobie wybiorą,tak jak będą chcieli,byleśmy my Polacy,nie byli znów winni,awantur,w typowym ruskim narodzie.. My Polacy,nie będziemy regulować spraw Ukrainy,tak jak żydzi,nie BĘDĄ,regulować spraw polskich,radzę zachować proporcję..
Pies Baskervillów

Narody Europy mają różne rodzaje gospodarek i różne rodzaje demokracji, będące odbiciem ich odmiennych historii, wartości i kultur. Jeśli tworzy się unię monetarną z krajów o rozmaitych kulturach ekonomicznych, musi dojść do eksplozji. Na poziomie powierzchownym winę (za niemożność wyjścia z kryzysu) ponoszą obecni przywódcy europejscy, z ich nałogiem wybierania prowizorycznych, połowicznych rozwiązań. Prawdziwe problemy powstają jednak za sprawą technokratycznej mentalności aroganckich biurokratów, którzy uważają, że mogą przekształcać społeczeństwo, nie bacząc na jego historię, język, kulturę i wartości. David Brooks, "New York Times ============================= Wyciągnij Polaku,konsekwencje,z tego myślenia,a jak nie chcesz tak myśleć,Twoja sprawa,tu cie nikt nie przekona..