Z frontu zacieśniania stosunków

Przez Gadający Grzyb , 07/02/2013 [19:31]

Projekt ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy we wspólnych operacjach na terytorium RP – czyli podkładka dla obcej interwencji.


I. Bliskie spotkania z „Czarodziejem” Czurowem

Ostatnio zwróciły moją uwagę dwa doniesienia z frontu zacieśniania stosunków dwu- i wielostronnych. Pierwsze dotyczy kontynuacji owocnej współpracy polsko-rosyjskiej w trudnej kwestii przeprowadzania wolnych i demokratycznych wyborów, tak by przy wszelkich pozorach proceduralnych wygrał ten, co trzeba. Inaczej nie potrafię wyjaśnić celowości urządzania bliskich spotkań III stopnia oficjeli z Państwowej Komisji Wyborczej z Władimirem Czurowem, szefem rosyjskiej Centrali Komisji Wyborczej – o czym poinformował portal niezalezna.pl.

W tym kontekście warto przypomnieć, że PKW korzysta z rosyjskich serwerów do transmisji i przetwarzania danych, zaś Władimir Czurow nosi w kręgach putinowskiego reżimu ksywę „Czarodziej”. W repertuarze magicznych sztuczek ma m.in. fałszowanie kart wyborczych, dopisywanie głosów reżimowym kandydatom, odmowę rejestracji opozycyjnych komitetów i inne „triki”. Nadmieńmy jeszcze, że zaplanowana na ten rok konferencja w Moskwie będzie już drugą taką nasiadówką – po konferencji warszawskiej zorganizowanej we wrześniu ubiegłego roku. Jak bowiem objawił nam przewodniczący PKW, Stefan Jaworski: „Jest to międzynarodowa konferencja zorganizowana po porozumieniu z Centralną Komisją Wyborczą w Rosji, która służy wzajemnemu poznaniu prawa wyborczego, jak i praktyki stosowania prawa wyborczego. (…) Rosjanie są ciekawi naszych rozwiązań, a my oczywiście ich.”

II. Podkładka dla „bratniej pomocy”

No, ale co zrobić, gdyby prywislańscy Aborygeni jednak zaczęli coś podejrzewać i wyszli protestować przeciw zaimplementowanym na krajowym gruncie sztuczkom czarodzieja Czurowa? Wiadomo, na takie pogwałcenie praworządności należy odpowiedzieć z całą stanowczością „demokratycznego państwa prawnego” i stąd planowane przez Dyktaturę Matołów kolejne uszczelnienie systemu pełzającej represjonizacji. Tym razem chodzi o usankcjonowanie wezwania na pomoc zagranicznych interwentów w ramach, oczywiście, „partnerstwa” i „bratniej pomocy”.

Coś takiego planuje właśnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w skierowanym właśnie do Sejmu projekcie ustawy „o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” (http://www.sejmometr.pl/sejm_druki/2202449) . Niby chodzi tu o spełnienie wymogów UE w zakresie współpracy policyjnej i ratowniczej między krajami członkowskimi, ale Dyktatura Matołów nie byłaby sobą, gdyby w pozornie neutralnym akcie prawnym nie zechciała przemycić kilku zapisów mogących potencjalnie zostać użytymi w charakterze „przykręcenia śruby” ludności tubylczej. Ustawa bowiem nie ogranicza się do określenia zasad współpracy przy zwalczaniu przestępczości międzynarodowej, terroryzmu, czy działań ratowniczych w przypadku katastrof lub klęsk żywiołowych.

Oto w art. 2 projektu czytamy:

„Użyte w ustawie określenia oznaczają:

1) wspólne operacje – wspólne działania prowadzone na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej z udziałem zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników: (…)

b) w związku ze zgromadzeniami, imprezami masowymi lub podobnymi wydarzeniami (…)

- prowadzone przez funkcjonariuszy lub pracowników Policji, Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu lub Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego”

Nieco dalej zaś, w art. 8, zostajemy poinformowani, iż zagraniczni funkcjonariusze będą mieli identyczne uprawnienia jak służby krajowe, w tym prawo do użycia broni palnej i środków przymusu bezpośredniego w trybie przewidzianym w ustawie z 1990 roku o policji.

Żeby nie zanudzać szczegółami, odsyłam do analizy Stanisława Żaryna na portalu wPolityce.pl oraz lektury projektu ustawy wraz z uzasadnieniem – zaręczam, że tego typu „kwiatków” jest w projekcie o wiele więcej.

Jeśli owe „wspólne operacje” z udziałem „zagranicznych funkcjonariuszy”, przeprowadzane „w związku ze zgromadzeniami, imprezami masowymi lub podobnymi wydarzeniami” nie są podkładką dla ewentualnej zagranicznej interwencji, w razie gdyby miejscowe służby nie mogły sobie poradzić ze społecznymi niepokojami, to nie wiem, czego jeszcze trzeba.

III. Porządek w Warszawie

Warto zwrócić uwagę na zapobiegliwość Dyktatury Matołów, najwyraźniej liczącej się z możliwością „wariantu greckiego”, który to scenariusz przy obecnej skali zadłużenia państwa z pewnością nie jest wykluczony. Ponadto, nie można mieć pewności, czy chronicznie niedoinwestowana i biedująca policja wykazałaby się należytą energią przy pacyfikacji zamieszek, wojska zaś, jak wiadomo, praktycznie nie mamy. W takiej sytuacji być albo nie być obecnego reżimu oraz spokój ducha brukselskich tudzież berlińskich władców Europy zależeć będzie od sprawnej reakcji np. policji niemieckiej, lub zgoła OMON-u. Oczywiście, wezwanych w „sytuacji, w których Rzeczpospolita Polska będzie potrzebować międzynarodowej pomocy w postaci interwencji odpowiednich służb, w przypadkach ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego, zapobiegania przestępczości, w trakcie zgromadzeń, imprez masowych, klęsk żywiołowych, katastrof oraz innych poważnych zdarzeń” - jak czytamy w p.2 rządowego uzasadnienia do projektu ustawy.

Zauważmy, że Polska ma świeżo za sobą jedną z największych na świecie „imprez masowych” i to połączoną ze „zgromadzeniami” na międzynarodową skalę – czyli Euro 2012. Jakoś nie dało się odczuć deficytów we współpracy z krajami uczestników mistrzostw Europy. Co innego taki Marsz Niepodległości, rozjątrzający „faszystowskie” emocje, czy protesty związkowców, którzy posuwają się do oblężenia Sejmu RP - siedziby demokratycznie wyłonionych elit przefiltrowanych profilaktycznie przez serwery naszych „wschodnich partnerów”. Z takimi wiadomo – nie ma się co pieścić.

Mieliśmy już nowe przepisy dotyczące stanów wyjątkowych, nielegalnie zakupione LRAD-y, które następnie pośpiesznie legalizowano post factum, teraz mamy projekt ustawowego zabezpieczenia obcej interwencji, gdyby sytuacja w Polsce wymknęła się spod kontroli. Nie ma to jak wszechstronne, systemowe przygotowania, by w razie czego „porządek zapanował w Warszawie”.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

tumry

tumry

12 years 9 months temu

Świń ci u nas dostatek. Wniesienie projektu wiadomej ustawy do Sejmu, to dowód na spietranie się reżimu. I jest to spietranie się potężne. Trudno się temu dziwić skoro władza jest winna śmierci pod Smoleńskiem 96 naszych obywateli. W warunkach utraty władzy nieuchronne będzie stosowne rozliczenie, co zaskutkuje pobytem jej przedstawicieli za kratkami. Aby uchronić się przed tą ewentualnością, rząd chce powierzyć swój los obcym, słusznie mniemając, że bez ich pomocy może szybko "wylecieć z siodła", a jego przedstawiciele wprost do cel.
Domyślny avatar

Też sądzę, że to ze strachu - albo Berlin, Moskwa i Bruksela zakulisowo wymogły takie rozwiązanie, w razie, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli. pozdr. GG
moherowy beret

Co tam sądy i kraty czy cele.Uważam,że właściwsze jest powołanie Trybunałów Ludowych i Sądów Polowych.Prawdopodobnie w obecnych czasach wszystko rozmywa się i władza dostaje nowe stanowisko w świecie. Co zaś tej bratniej pomocy w wyborach,to sprytni są.Nawet wiem,że odmłodzony Kwaśniewski szykuje się do wejścia na scenę. Tam był b.ceniony.
tumry

tumry

12 years 9 months temu

W każdym razie to dowód, że tracimy suwerenność.