„Realiści” z moskiewskiej łaski

Przez Gadający Grzyb , 02/08/2012 [18:46]

„Endokomunie”, oraz jej dzisiejszym następcom, odmawiam prawa do debaty nad polską tradycją powstańczą, a nad Powstaniem Warszawskim w szczególności.

http://2.bp.blogspot.com/-HlF8ewjL6Wg/UBlNLWBtWdI/AAAAAAAAAnw/ens2etsNIsk/s400/Powstanie%2BWarszawskie-Pami%25C4%2599tamy.jpg

I. „Realiści” ze stajni Sierowa

Zawsze w okolicach kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego uaktywnia się pewien szczególny typ jego krytyków. Nie twierdzę, rzecz jasna, że o zasadności Powstania nie należy dyskutować – spór o polską tradycję insurekcyjną jest wszak jedną z „odwiecznych” polskich debat, toczoną już od XIX stulecia – aczkolwiek zajęcie to uważam za dość jałowe. Obie strony poruszają się w obszarze wciąż tych samych argumentów, co najwyżej badania historyczne dostarczyć mogą nowych szczegółów na poparcie jednego, czy drugiego stanowiska. Osobiście uważam, że są to dylematy nierozwiązywalne – zwolennicy wskazywać będą na sytuację, która spowodowała wybuch kolejnych powstań i kalkulacje, które temu towarzyszyły, przeciwnicy – na tragiczne koszta przegranych zrywów. I tak się to kręci od przeszło stulecia. Nie będę rozstrzygał tu racji, gdyż na poparcie obu stanowisk można znaleźć równie poważne argumenty.

Jednakże, jak wspomniałem przed chwilą, jest wśród strony „krytycznej” pewien szczególny typ, który napawa mnie wyjątkowym obrzydzeniem. To tzw. „realiści” uważający się za spadkobierców tradycji endeckiej i Romana Dmowskiego, a którzy ten krytyczny wobec insurekcjonizmu nurt polskiej myśli politycznej doprowadzili do skrajnej karykatury, czyniąc zeń pozór moralnego uzasadnienia dla swej kolaboracji z sowietami z łaski Sierowa w latach komuny, co dziś znajduje przełożenie na bezkrytyczne rusofilstwo. Co ciekawe, ten „realizm” aktywizuje się u nich tylko gdy przychodzi do plucia jadem na powstańcze tradycje przy okazji kolejnych rocznic i gdy trzeba jakoś uzasadniać służalczą postawę wobec Rosji, czy wcześniej – Sowietów. W pozostałych przypadkach „realizm” ów nie przeszkadza im bredzić o „słowiańskim braterstwie krwi”, czy oplatających świat rozlicznych, z reguły żydomasońskich, spiskach.

II. Spadkobiercy endokomuny

Mówię tu rzecz jasna o pogrobowcach Bolesława Piaseckiego i jego PAX-owskiej, kolaboranckiej formacji, tudzież „narodowych komunistów” z niegdysiejszej stajni Albina Siwaka i Gontarza, ZP „Grunwald” Bohdana Poręby, wcześniej zaś – Mieczysława Moczara (vel Mykoły Demko, lub Diomko). Formacja ta określana ogólnym mianem „endokomuny” wciąż funkcjonuje w życiu publicznym, robiąc za moskiewską agenturę wpływu na prawicy. I doprawdy, nie ma tu znaczenia, czy są zadaniowani i opłacani, czy też robią to, co robią, z przekonania, tudzież własnej i nieprzymuszonej woli. Ich skrajnie jadowity stosunek do Powstania Warszawskiego, czy do powstań narodowych jako takich, ma bowiem jedną podstawową funkcję: jest to gra w interesie Moskwy – bandyckiego mocarstwa, które było wrogiem polskiej suwerenności co najmniej od czasów Iwana Groźnego i doktryny zbierania ziem ruskich aż do „Białej Wody” (czyli – Wisły), co znalazło urzeczywistnienie przy okazji rozbiorów, potem komunizmu, obecnie zaś - po krótkim okresie względnej „pieredyszki” - przybiera postać przekształcania „Priwislańskiego Kraju” we współdzieloną z Niemcami strefę wpływów – kondominium.

Tu uwaga na marginesie – nie można być jednocześnie wrogiem Niemiec i przyjacielem Rosji, jak usiłuje się przedstawiać „endokomuna”, a to z tego prostego powodu, iż w sprawie Polski interesy obu krajów są idealnie zbieżne i nam wrogie. Niemcy i Rosja mogą się co najwyżej na chwilę pokłócić o zakres wpływów w „strefie buforowej”, ale co do generaliów są w kwestii polskiej zgodne: nie może tu powstać żaden liczący się organizm państwowy. Lekcją poglądową takiego podejścia był stosunek obu naszych Wielkich Braci do rządów PiS i prezydentury Lecha Kaczyńskiego, kiedy to Polska usiłowała prowadzić suwerenną politykę w regionie.

Tych moskiewskich „gawnojedów” z endokomuny spotkać można w różnych miejscach internetu – na „narodowych” portalach, lub też w kręgach „konserwatystów” umoczonych w PAX-owskie zaszłości. Klinicznym przykładem jest tu portal „konserwatyzm.prl” i takie postaci jak Jan Engelgard, czy Adam Wielomski – wielbiciele junty Jaruzelskiego i autorzy płomiennych „adresów” do Władymira „katechona” Putina, ale jest tego tałatajstwa znacznie, znacznie więcej. Ostatnio np. na Niepoprawnych przyplątał się (STĄD) jeden z przedstawicieli tej „szkoły” w postaci użytkownika „p.e. 1984” (czyli „Palmer Eldritch 1984”, bo i pod takim nickiem występuje w necie – też sobie, cholera, Dickowsko-Orwellowski przydomek wybrał), który uraczył nas całą propagandową serią (np. TU i TU), rok wcześniej był niejaki xiazeluka – syntezę jednego i drugiego znajdziemy TUTAJ.

III. Odmawiam prawa

Endokomuniści po dziś dzień powtarzają antypolskie manipulacje ukute w sowieckich i PRL-owskich kuźniach propagandowych, dorzucając od siebie „realistyczną” retorykę, często–gęsto wzbogacaną „rozporkowym patriotyzmem” i z tego co widać – wychowują kolejne pokolenie następców zaczadzonych panslawistyczno-rusofilskimi miazmatami. To, co przez PAX-owców zostało wymyślone dla usprawiedliwienia własnej kolaboracji i zaprzaństwa, dziś – w nowym pokoleniu „endokomuny”, zyskuje status poniekąd autonomiczny – choć wciąż mogłoby ukazać się w, dajmy na to, „Słowie Powszechnym”.

Nawiasem mówiąc, panslawizm to wynalazek carskiej propagandy oparty na micie wielkiej słowiańskiej wspólnoty, której naturalną siłą scalającą i przywódczą ma być „święta Ruś”. Jak widać, ten z gruntu fałszywy przekaz, bazujący na „plemienności”, „krwi” i „pobratymstwie”, a skrzętnie przemilczający fundamentalne różnice cywilizacyjne i polityczne (polska niepodległość kontra rosyjska dominacja), wciąż ma swych wyznawców. Taki to „realizm”.

No dobrze, ale skoro, jak zaznaczyłem na wstępie, dopuszczam możliwość debaty nad sensownością Powstania Warszawskiego i powstań narodowych w ogóle, to czemu uwziąłem się akurat na „endokomunę”? Z prostego powodu: nad takimi kwestiami wolno debatować jedynie z polskich pozycji. Co innego Dmowski, jeden z ojców odzyskania przez Polskę niepodległości, co innego zdrajcy, którzy z endeckiej tradycji uczynili listek figowy dla kolaboracji z sowieckim okupantem. Im, oraz ich dzisiejszym następcom, odmawiam prawa do debaty nad polską tradycją powstańczą, a nad Powstaniem Warszawskim w szczególności. Prawo to bowiem utracili wysługując się Moskwie, oraz jej krajowym namiestnikom, natomiast ich współcześni następcy – podpisując się pod tą zaprzańczą spuścizną. Z takimi ludźmi nie ma dyskusji, dla takich jak oni rezerwuję sobie jedną emocję – odrazę.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

P.S. Na zbliżony temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/gnoje

http://niepoprawni.pl/blog/287/w-sluzbie-wladimira-katechona

Domyślny avatar

fotomontage (niezweryfikowany)

13 years 3 months temu

a dla tego,na samej gorze,co Pan rezerwuje? Bo to juz jest nowe pokolenie,pt "róbta,i piszta co chceta" Takich,wychowało panstwo liberalne:((
Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 3 months temu

Dodane przez fotomontage (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Dla takich jest dobry argument, pomyślnie opróbowany za Kościuszki - SZUBIENICA. Oraz najniezawodny.
Domyślny avatar

fotomontage (niezweryfikowany)

13 years 3 months temu

Nie sądzę,aby dożyli emerytury,zaćpają się na śmierć.
Domyślny avatar

fotomontage (niezweryfikowany)

13 years 3 months temu

jak widać,Hess powieszony,a bękarty się odradzają.
Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 3 months temu

Ale sznurków dobrych aż dotychczas nie przestali produkować, nie martw się ;)
Domyślny avatar

To nie są nawet duchowe dzieci Kuronia - to jakiś odłam skrajnych narodowców. Przynajmniej tak ich zdiagnozowali na "Frondzie". Czyli znów kłania się dziedzictwo "endokomuny". pozdr. GG
Domyślny avatar

pe1984

13 years 3 months temu

Przez internet przetacza się ofensywa PiSowskego chowu pseudopatriotów i różnych "narodowców" pokroju Stanisława Michalkiewicza ("Epigoni celebrują rocznicę"), którzy krytyków Powstania Warszawskiego określają jako moskiewskich „gawnojedów” z endokomuny, "sowieciarzy", "komuchów", "czcicieli knuta" etc., wrogich "niepodległościowym postawom". Tworzone jest wrażenie, że druga strona wyśmiewa żołnierzy AK i drwi sobie z jakichś świętości oraz chce niewolić Polskę jeśli nie poprzez UE, to już na pewno poprzez "Moskwę". Tymczasem ci "nasi" "patrioci" są rzekomo jedynymi szafarzami "myśli niepodległościowej" i "tradycji powstańczej".

Czego brakuje w wypowiedziach opisywanych środowisk - to szacunku dla życia Polaków oraz realizmu politycznego i militarnego. Spustoszenie w świadomości i postawach współczesnych Polaków dokonuje się za sprawą afirmacji szastania życiem własnym i innych już nawet nie w imię korzyści narodowych, lecz - "okazania sprzeciwu wobec próby zniewolenia"! Ilu Polaków można posłać w bój bez broni, na pewną śmierć i pewną klęskę w imię "tradycji powstańczej"? Skąd się mają brać racjonalni politycy realizujący realpolitik, jeśli wyborcy są wychowani (przez WIADOMO KOGO) na postawach surrealizmu politycznego i na zdrowych psychicznie polityków nie zagłosują?

Wracając do kampanii oszczerstw pod adresem "czcicieli knuta" - nigdy żaden z narodowców nie krytykował żołnierzy AK za ich heroiczną walkę, bo nawet największy dureń wie, że wypełnili swój obowiązek wobec narodu. Krytyka dotyczy wyboru momentu rozpoczęcia powstania - i oceny zasadności w (geo)politycznych warunkach, w jakich wybuchło. O ile dowódcy AK nie mieli pełnej wiedzy o sytuacji geopolitycznej, o tyle rząd londyński dość szeroką wiedze posiadał. O ile rząd londyński nie miał pojęcia o sytuacji militarnej w kraju, to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa dowódcy powstania mieli świadomość, że moment wybuchu nie jest odpowiedni z militarnego punktu widzenia. Krytyka Powstania Warszawskiego była od początku prowadzona przez trzy środowiska - narodowe, profesjonalistów wojskowych (np. gen. Anders, gen.-prof.J. M. Kirchmayer) i komunistów. Tylko ostatni typ krytyki był propagandą (czerpiącą na dodatek garściami z dorobku intelektualnego dwóch pozostałych środowisk krytycznych). Hagiografia Powstania Warszawskiego to domena piłsudczyków i ich politycznych spadkobierców - oraz pewej liczby antypolskich mącicieli. Nie każda obrona Powstania jest uzasadniona (vide publicystyka Seawolfa) - i nie każda krytyka Powstania jest nieuzasadniona.
Zapraszam do lektury tekstu, w którym czytelnik znajdzie parę nowych dla niego informacji:
PIERWOTNE PLANY OPERACYJNE AK, które w ostatniej chwili porzucili, w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, Leopold Okulicki, Tadeusz Komorowski, Grzegorz Pełczyński i Antoni Chruściel.

_________________________
Polskie wybory: chory psychicznie pseudopatriota kontra racjonalny zdrajca
To swoisty paradoks polskiej sceny politycznej. Niby-patrioci chowu PiSowskiego (i "narodowcy" pokroju S. Michalkiewicza) opiewają wzorce patriotyzmu polegające na wrzucaniu Polaków w maszynkę do mielenia mięsa (znamienne, jak odległe są te postawy od tego co o powstaniu mówili i pisali - nawet tuż po wybuchu powstania - narodowcy, co o powstaniach pisał Dmowski). Ci, którzy pełnią współcześnie (w "polskim trójkącie bermudzkim") funkcje dyżurnych zdrajców Polski (PO, michnikowszczyzna, palikociarnia, libertariański klaun Mikke, SLD) formułują oceny bliższe racjonalnej postawie endeków z 1944!
Normalny, zdrowy na umyśle Polak może tylko szczerze nienawidzić obu stron udających konflikt w tej szopce - żadna z nich nie może zaoferować programu ani postawy, która nie odrzuca - albo zdradą narodową, albo - piramidalną głupotą swojej "historiozofii". W ten sposób na scenie politycznej narodowiec musi wybierać pomiędzy pseudopatriotycznym, histerycznym obłędem podszytym mistycyzmem ("Polska Chrystusem narodów, żeby nie Powstanie, Stalin dotarłby do Renu, ocaliliśmy Europę") - albo racjonalnymi w ocenie rzezi narodowych zdrajcami.

Pora na wnioski: mit Powstania Warszawskiego jest drugim (co jest pierwszym - nie chcę pisać) kluczem socjotechniki, która zamyka Polakom drogę do racjonalnych postaw narodowych, jest tym, co gwarantuje, że od PiSowskiego "patriotyzmu" nie da się przejść do postaw nacjonalistycznych.

Racjonalne postawy wobec afirmacji samobójczego obłędu (którą, w połączeniu z histeryczną rusofobią, uwiarygadnia się przed Polakami PiS niczym Kuroń z Michnikiem w 1968 na dejmkowskich "Dziadach" - ciekawe dlaczego oni zawsze muszą się uwiarygadniać tym samym?) w końcu zwyciężą. Nawet obecnie są na tyle groźne, że osoby je głoszące są niszczone i oczerniane przez "uną" agenturę, dbającą o to, by Polacy nie dorobili się świadomości narodowej. Jako naród goim Polacy mają wiecznie krążyć w labiryncie pseudopatriotycznych jasełek organizowanych przez "starszych i mądrzejszych" co w ornatach na mszę za Polskę ogonem podzwaniają. Groźny dla "unych" jest również prewencyjnie opluty panslawizm, bo jest naturalną konsekwencją poglądów narodowych - bo to proste przeniesienie logiki myśli narodowej na poziom rodziny narodów. Słowian dzielą kultury, ale łączy wspólne pochodzenie i wspólny los niewolników. I jeden rabujący ich wróg.

Generalnie nadjordańskich agentów najłatwiej rozpoznaje się właśnie po wrogości wobec panslawizmu i atakowaniu polskich narodowców, którzy próbowali działać jawnie w warunkach PRL (PAX, Grunwald). Dlaczego tak jest? Bo jedynie te organizacje stanowiły realne zagrożenie dla władzy "starszych i mądrzejszych", tylko one kultywowały świadomość narodową i mogły zdobyć masowe poparcie, mogły jawnie głosić swoje poglądy. I głosiły, demaskowały środowisko KOR. Jakże znienawidzony jest dziś i wyśmiany Albin Siwak, jak opluty Bolesław Piasecki, jak sponiewierani są Poręba i Filipski. Dziwne tylko, że jednym głosem woła tu PiSowski "patriota" i Michnik. Niech czytelnik zgadnie, czy to o "Moskwę" się tu rozchodzi, czy o coś innego. Gdyby "Grunwald", PAX lub inna organizacja narodowa zdobyła społeczne poparcie, to nawet jeśli okrągły stół by przebiegał wewnątrz plemienia, Polacy mogliby wygrać w demokratycznych wyborach po 1989. Niestety pewien prestidigitator ukołysał naród tak, że do dziś się Polacy nie obudzili, mimo, że ręka od dawna w nocniku.
_________________________
Na marginesie tych rozważań - kiedy na niepoprawnych chciałem skomentować tekst Seawolfa , pt. "Powstanie - alternatywa?" , moje uwagi były natychmiast usuwane przez moderatora, mimo, że nie zawierały treści obraźliwych bądź naruszających regulamin. Następnie (w ciągu kilku minut) odebrano mi uprawnienia blogera i możliwość komentowania - bez ostrzeżenia lub komentarza ze strony administracji. Ukryto kilka innych moich wpisów o Powstaniu Warszawskim - również bez podania przyczyn. Praktyki na niepoprawni.pl są szkodliwe, ponieważ wypowiedzi mijające się z prawdą historyczną (mity powstańcze) cenzurowane na tym portalu nie są, a wielu poszukujących "wartości" i "patriotyzmu" czytelników pod wpływem "autorytetu" blogerów o nikłej wiedzy historycznej oprze swoje poglądy i postawy o brednie. Notka Seawolfa to panteon najbardziej kłamliwych stereotypów i mitów powstańczych, jakie występują w mitologii tej narodowej katastrofy. Znamienne jest, że podstawowym narzędziem "polemiki" środowisk "patriotycznych", które od pewnego czasu pluły pod zamieszczanymi przeze mnie tekstami było zgłaszanie każdej mojej wypowiedzi do moderacji.
tumry

tumry

13 years 3 months temu

Kalumnie w stylu (G)eszeftu (W)ywidajły na temat Powstania Warszawskiego i Armii Krajowej, obecność szuj, łajdaków i zdrajców wygwizdanych na oficjalnych obchodach tego Świętego Sierpniowego Zrywu Narodowego, a nieopodal Kwatera na Łączce, gdzie po 1947 roku wrzucano do dołów pomordowanych przez protoplastów dzisiejszych plwaczy na naszą godność narodową - polskich bohaterów a zarazem żołnierzy Armii Krajowej w tym Powstańców Warszawskich, zwanych zgodnie przez sprawców zbrodni ludobójstwa na Polakach czyli komunistów z Sowietów, ich bękartów z Polski i Niemców - bandytami. Ale już zakończone klęską Powstanie na Słowacji, mimo ogromnej pomocy czerwonoarmiejców, do którego doszło również w sierpniu tego samego roku jest wspaniałe, znakomite i naj, naj, naj. Oto dowód na bezmiar niewymownego i jak zawsze pozbawionego elementarnej logiki wydalnictwa słowa mówionego i pisanego, którego się dopuszczają kreatorzy wiecznego, komunistycznego i liberalnego regresu społecznego w Polsce i nie tylko. Tak to już jest, jak ludzi upadłych - nowe formy łachudr, które wynalazły (P)aczkę (O)bwiesiów - stymulują do wypowiadania się w sprawach publicznych, szczególnie tych Najświętszych.
Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 3 months temu

Rzekomy "pansławizm" jest propagandowym kadzidłem, które powstało jeszcze za Mikołaja I, kacapskiego cara, kata i nienawiśnika Polaków. Kontunuował go Aleksander II, kat Styczniowego Powstania. Ten sztuczny i skrajnie szkodliwy dla Słowian nurt pocierpiał klęskę jeszcze w czasie I WS. Mam Przyjaciół, np w Bułgarii, prawosławnych Chrześcijan, krórzy wymiotują przy tym słowie, sprawiedliwie uważając pansławizm za stare zdechłe kłamsttwo, zaPOzyczone u zdechłego caratu przez zdechający czekistowski reżym w kacapii. O innych Pana tezach na razie nie dyskutuję, bowiem są one tematAMI dość obszernymi i poważnymi, wymagającymi odrębnej dyskusji, i to nawet nie jednej. Mam dopiero zauważyć ze "pansławizm", polegający na pojednaniu z mordercami Katynia i Smoleńska, jaskinnymi imperialistami, myślącymi pojęciami XIX w., "strefami wpływu" itd. - może propagować tylko stuprocentowy wróg Państwa i Narodu Polskiego - zresztą nie chodzi mi o Pańskim postu. Dodam jeszcze: Powstanie Warszawskie mimo jego tragicznego końca, było jest i pozostanie na wieczne czasy przedmiotem ogromnej i uzasadnionej dumy każdego prawdziwego (sic) Polaka. Bowiem jest ono Rebelią Duchu Sarmackiego, Duchu Chrześcijańskiego, Katolickiego, którego sprawiedliwie i panicznie tak się boją, i zawsze się bojali nasi pogańscy wrogowie ze Wschodu (oraz ci nadjordańscy) i z Zachodu. Ten, kto tego nie rozumi, nie podziela wartości, które są fundamentem polskiej i europejskiej (nie jewropejskiej) chrześcijańskiej kultury i państwowości. Akurat powtórki z takiej Rebelii śmiertelnie boją się jako kacapscy, tak i POlszewiccy mordercy Polaków. Również berlińscy spadkobiercy katów Warszawy. I ostatnie. Pańskie wycieczki pod adresem PiSu i "PiSowskiego patriotyzmu" są nieodpowiedzialnymi i nierozważnymi jako minimum.
Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 3 months temu

Bardzo może być.
Bernard

Tej na Placu Czerwonym? Lansowanie Albina Siwaka, czy komuchów z Grunwaldu jako patriotów, czy miłujących Rosję w każdej postaci również sowieciarsksiej (vide pan Wielomski na kolanach wywiadujący Jaruzelskiego) jest jakąś aberacją i jeśli nie jest agenturą to przynajmniej "pożytecznym idiotyzmem". PAX był agenturą niewątpliwie, i jako sowieciarska spółka nie zasługuje na szacunek, choć pojedyncze osoby mogły później zmienić postawę czy trafiły tam przez głupotę a potem się z tego podniosły, więc nie potępiam wszystkich w czambuł. Generalnie żenada.
Domyślny avatar

fotomontage (niezweryfikowany)

13 years 3 months temu

To chyba jakiś sympatyk tej listy z facebooka,domorosły historyk,z klasy prof, FIKI-MIKI. Bo dla nich Polska,to pasy bezpieczeństwa w aucie,i kasa z budżetu. Polska od dawna takimi cepami stoi,i dlatego jest, jak jest:)