Kronika nienawiści popularnej (6)

Przez filozof grecki , 27/05/2010 [19:25]

W kolejnym odcinku analiza kolejnego zjawiska z dziedziny popkultury rynsztokowej, czyli audycji Poranny WF w radiu Eska Rock. Radiu, które jest częścią imperium medialnego tworzonego w latach 90. wspólnie przez Grzegorza Schetynę i Zbigniewa Benbenka. Ten ostatni to rekin biznesu hazardowego stojący w branży znacznie wyżej od Ryszarda Sobiesiaka.

Charakterystyka audycji Poranny WF

Czym jest Poranny WF Wojewódzkiego i Figurskiego? Tematyka i charakter audycji polega na wybieraniu spośród bieżących newsów dziwnych wydarzeń, ciekawostek i skandali ze świata celebrytów i przerabianiu tego na specyficzny „radiowy show”. Styl WF to szokujące dowcipy, bezczelna kpina, wulgarność. Niemało w tym programie lubianego, zwłaszcza przez młodsze pokolenie, absurdalnego humoru. Poszczególne wejścia prowadzących są prowadzone w szybkim tempie, wręcz niedbale, ale ta niedbałość jest w dużej mierze pozą, programy są dość starannie wyreżyserowane. Znakiem firmowym audycji jest tzw. jazda po bandzie, wyśmiewanie wszystkiego, różnych świętości. W konwencji Porannego WF można obrazić wszystkich i wszystko i w tej samej sekundzie powiedzieć „odcinam się od tego”, co na zasadzie dziecinnej wiary w magię ma zdejmować z nich całą odpowiedzialność. Jednak główną obroną przed ewentualnymi zarzutami jest pozowanie na głupków, „niegrzeczne dzieci” – jak kiedyś byli promowani. Wojewódzki robrajająco przyznaje na antenie, raz – że jest idiotą, innym razem – że jest Żydem. Chcą uchodzić za błaznów, którym wszystko wolno.

Zarysowany profil audycji Poranny WF przedstawia na pozór całkiem klarowny obraz: program w konwencji „przez głupków dla idiotów”; programów w tej konwencji na świecie nie brakuje. Ale to nie jest jeszcze pełny obraz, nie wyjaśnia on bowiem, dlaczego właściwie ten program miałby należeć do opisywanego tutaj obszaru „nienawiści popularnej”. Powiedzenie, że WF nawiązują do polityki często i w sposób bardzo stronniczy, też nie wyjaśnia wszystkiego. Oni sami niechętnie przyznają się do stronniczości, wolą być oficjalnie uznawani za prześmiewców, którzy atakują polityków bez względu na barwy, patrzą władzy na ręce, szargają wszelkie świętości. Tyle że to nieprawda. Wystarczy przełamać się i wysłuchać kilku audycji, by przekonać się, że żarty z PO i SLD w ich wykonaniu to raczej żarty w rodzinie, natomiast akcje przeciwko PiS i Kaczyńskim to czysta nienawiść.

Jednego dnia WF mogą naśmiewać się z Palikota, a drugiego dnia Figurski przeprowadza z nim wywiad, z którego wynika, że panowie doskonale się rozumieją i na swój sposób wspierają. Palikot deklaruje: „Kuba Wojewódzki i Michał Figurski to są moi absolutni mistrzowie, jeżeli chodzi o język, swobodę, dowcip, dystans do siebie, autoironię i taki – w tym sensie wychodzący z najlepszych europejskich tracycji od Kartezjusza, gdzie się uformowała nowoczesna Europa – krytycyzm, bez którego nie ma w ogóle możliwości bycia Europejczykiem. To właśnie wprowadzacie do życia publicznego i za to jestem wam wdzięczny. Sam staram się to nieudolnie naśladować.” (Poranny WF – Śniadanie mistrzów, 04.05.09). Trzeba tu stwierdzić, że to wzajemne zrozumienie jest i koniunkturalne (polityczne), i naturalne. O ile bowiem PiS stara się stać na straży pewnych wartości spajających wspólnotę, to zarówno WF jak i Palikot z pełną determinacją starają się te wartości niszczyć. WF, Palikota, jak również ich fanów, łączy bardzo istotna więź – wspólny kod kulturowy, rynsztokowa popkultura. Działalność WF i Palikota schlebia niskim instynktom odbiorców, odpowiada na potrzebę oglądania skandalu. Ważne jest też to, że WF i Palikot dla realizacji celu nadrzędnego poświęcają swój wizerunek. Najgorsza słowna krytyka pod ich adresem, sprowadzenie ich do społecznej kloaki, raczej ich bawi niż wzrusza. Jak skrytykować kogoś, kto określa się jako „pierwszy cham III Rzeczpospolitej” i reklamuje się za pomocą sterczącego kutasa. Czy Palikota może zaboleć to, że ktoś drwi z jego atrybutów – sztucznego penisa i świńskiego ryja? To pytania retoryczne. Znamienne jest też to, że w konwencji WF mieści się wyśmiewanie Palikota, ale już żarty z Tuska zdarzają się rzadko i są bardzo wyważone.

To, co robią, WF przeciwko PiS i Kaczyńskim, to nie jest uprawianie polityki, krytykowanie władzy, satyra – to jest czysta nienawiść. Z tą nienawiścią nie da się nawet polemizować. Klasyczny spór jest tu niemożliwy. Jeśli mówimy o ludziach mediów, to różnica miedzy WF, a publicystami którym jest blisko do idei reprezentowanych przez PiS, jest różnicą o kilka klas. Nie chodzi tu o ocenę Wojewódzkiego czy Figurskiego jako prywatnych osób. Dyskusję z nimi wyklucza sposób działania, jaki oni przyjęli, owa rynsztokowa popkultura. Problem życia publicznego polega na tym, że to, co powinno być na marginesie, u nas zostało wyniesione do głównego nurtu. Rynsztokowa popkultura rozlała się na świat celebrytów, zatruła umysły dużej części młodzieży oraz polski internet, w którym ludzie zatruci tym przekazem masowo dawali upust swojej nienawiści. Ta bezoosobowa nienawiść, przez to że obecna w głównym nurcie i tak napęczniała, wyrządzała konkretną krzywdę konkretnym ludziom, o czym łatwo zapomnieć w ferworze politycznej kłótni. WF wyszukują i uderzają w najczulsze punkty swoich ofiar. Potrafią słownie sponiewierać kobietę i odrzeć ją z czci. Mężczyzn starają się ośmieszyć w najbardziej podły sposób. Trudno podawać przykłady, gdyż ich plugawe szyderstwa i obelgi nie bardzo nadają się do powtórzenia. Na porządku dziennym są u nich szyderstwa wymierzone w braci Kaczyńskich. Kilka przykładów innych osób, którym z jakichś swoich chorych powodów starają się (lub starali) dopiec szczególnie mocno: ś.p. Przemysław Gosiewski, Nelly Rokita, Beata Kępa.

Ci, którzy tę parę skandalistów znają tylko z doniesień medialnych, mogą sądzić, że ich dokonania polityczne ograniczają się do kilku głośnych skandali, które były wymierzone w podkopywanie i niszczenie wizerunku braci Kaczyńskich. W rzeczywistości atakowanie PiS i politycznego wroga numer jeden, dziś już tylko Jarosława Kaczyńskiego, to jeden ze stałych elementów audycji Poranny WF. Jeśli już jakaś sprawa stanie się głośnym skandalem, to jest ona przedstawiana w mediach bardzo wycinkowo jako jedno zdanie lub piosenka, co zupełnie nie oddaje atmosfery seansów nienawiści i złości, jaka często w tym programie pojawia się pod płaszczykiem satyry politycznej.

W charakterystyce Porannego WF jeśli mówimy o stale obecnym w audycji komponencie politycznym, to powinniśmy też powiedzieć o równie mocno akcentowanym komponencie kulturowym. Stałym elementem jest zwalczanie wiary katolickiej, a w tym są oczywiście obecne integralne elementy ich kodu kulturowego – szydzenie z Radia Maryja, ojca Rydzyka, „moherowych beretów”, pielgrzymek. Osoba słuchająca tej audycji pierwszy raz może być zaskoczona tym, że oni bez najmniejszych oporów łamią także liczne tabu narzucane w od wielu lat przez poprawność polityczną. Pozwalają sobie na prymitywne żarty z Żydów czy homoseksualistów, z udawaną ksenofobią atakują także Niemców i „Rusków”. Zagadka wyjaśnia się, gdy wsłuchamy się w ich program nieco dokładniej. Wszystkie żarty pozornie naruszające poprawność polityczną mają u nich jasny cel – jest to wzmacnianie negatywnych stereotypów na temat Polaków zgodnie z zamówieniem elit, które Polakami gardzą. Według nich Polacy są ksenofobami, antysemitami, homofobami itd. WF nie kpią z wymienionych tzw. mniejszości tylko z tych nieistniejących lub absurdalnie wyolbrzymionych polskich wad narodowych. Na stronie internetowej Porannego WF wykorzystywane są motywy z serialu South Park, ale moim zdaniem oni posługują się tym skojarzeniem w sposób nieuprawniony. South Park jest bowiem satyrą podejmującą autentyczną dyskusję z poprawnością polityczną, a WF jedynie grzecznie za nią podążają. Dlatego po ich audycjach nigdy nie pojawiły się i nie pojawią się protesty środowisk żydowskich czy gejowskich.

19.03.09, Wojewódzki i Figurski

Audycja duetu WF nadana 19.03.09 przez Eskę Rock oraz wykreowany wraz z tą audycją skandal, to było jedno z bardziej „udanych” przedsięwzięć medialnych w sferze rynsztokowej popkultury. W szumie medialnym zniknął fakt, że sprawa miała swój początek 2 dni wcześniej w Piotrkowie Trybunalskim. Zamiast, jak większość mediów w tamtym czasie, ograniczać się jedynie do rozkładania na części pierwsze nowych obelg rzuconych na Lecha Kaczyńskiego przez WF, prześledźmy zdarzenia od początku.

17.03.09 telewizja TVN24 poinformowała o wizycie prezydenta w Piotrkowie Trybunalskim, której jednym z punktów było wygłoszenie wykładu pt. Aktualne problemy społeczno-gospodarcze i rola państwa w ich rozwiązywaniu. Ale wcześniej dziennikarze nie zajmowali się spotkaniami prezydenta z ludnością miast w różnych regionach Polski. Zamiast tego z bardzo gorliwie zajmowali się czarnym PR i przyczepianiem prezydentowi łatek typu: „samotny pan prezydent”, „prezydent nieprzystępny i zamknięty w swoim pałacu”, „prezydent mało aktywny”. Społeczeństwo nie dostało szansy, by zobaczyć, że spotkania z lokalną ludnością prezydent traktował jako zwykłą część swoich obowiązków (nie był to czas kampanii wyborczej ani prezydent nie szukał rozgłosu) i robił to chociaż i bez tego pracy mu nie brakowało. Temat i treść wykładu, który prezydent wygłosił w Piotrkowie, dyskusja po wykładze – te sprawy także niezbyt interesowały dziennikarzy. Skupili się tylko na tym, co pasowało do schematu, że każda wiadomość dotycząca prezydenta musi być zła, a jeszcze lepiej śmieszna lub kpiąca. Przeciętny widz miał szansę dowiedzieć się o wizycie prezydenta w Piotrkowie Trybunalskim tylko dlatego, że zdarzyło się coś śmiesznego. I nie dowiedział się tego z jakiejś migawki dołączonej do choćby kilkuminutowej poważnej relacji z wizyty. To śmieszne zdarzenie było jedyną rzeczą z całej wizyty, która zdaniem dziennikarzy powinna zainteresować widzów kanału – jakby nie było – politycznego, czyli ludzi raczej dorosłych i poważnych.

W ten sposób mogliśmy dowiedzieć się z TVN24, że dekoracja, czyli duży napis „Wyższa Szkoła Handlowa” zrobił organizatorom psikusa: rozsypał się jak domek z kart i spadł prosto na miejsce pana prezydenta. Prezydent miał kilkuminutowe spóźnienie i właśnie w tym czasie, tuż przed wejściem na aulę prezydenta, miał miejsce incydent z napisem. Portal dodaje, że „Borowiki” w pośpiechu sprzątali resztki napisu. Nie podaje jednak, czy ktoś zainteresował się i sprawdził, dlaczego ten napis spadł w tym miejscu i czasie. Nie chodzi mi wcale o nadmierną podejrzliwość, ale wydaje mi się, że takie pytanie jest zupełnie naturalne, szczególnie z punktu widzenia ochrony prezydenta. Cóż, to tylko Lech Kaczyński... TVN-owi chyba nie wypada martwić się o zdrowie i godność tak znienawidzonego polityka. Pewnie było im przykro, że zabrakło tych kilku minut. To byłby prawdziwy hit, a pewnie udałoby się też rozpropagować nagranie w zaprzyjaźnionych mediach w świecie. Newsa o spadającym napisie powtórzyło jeszcze Szkło kontaktowe.

Na forach się posypało: „Żałować tylko, że wódz się spóźnił o te kilkanaście sekund... szkoda, bo by poszło na cały świat.” „Jaki prezydent, taka dekoracja – czyli do niczego.” „Jaki wykład, taki zamach.” „Wielka szkoda, że się spóźnił.” „Całe szczęście, że się spóźnił.” „Cudem uniknął zamachu, teraz CBA, IPN, BBN będą sprawdzać pinezki przez pół roku.” „Głupi ma zawsze szczęście.” „Palec Boży uchronił go przed kompromitacją. On na niczym się nie zna i plecie głupoty. Ba, on ma problemy ze skleceniem jednego zdania.”„Powinien w kasku chodzić.” „Kolejny nieudany zamach po tym w Gruzji. Szkoda :( – No, wielka szkoda, ale mówi się «do trzech razy sztuka»!!!” W tym tonie były niemal wszystkie komentarze. Jeden rozsądny, ale też z „odpowiednią” repliką: „Żeby  się zajmować już takimi bzdurami, to trzeba mieć naprawdę nieporządek w głowach. Czyż nie ma innych poważniejszych problemów Polska??? – Prezydent jest największym problemem, jaki ma Polska, a że nie ma nic ciekawego do powiedzenia, to warto napisać o tym, że spadł tekst (ciekawszy niż wykład).” To oczywiście bardzo skromny wybór z tysięcy znacznie gorszych kpin i złorzeczeń, które na temat prezydenta były wypisywane przez ostatnie lata każdego dnia. Przytaczam kilka przykładów dotyczących jednego newsa, by pokazać przewidywalność tych komentarzy i swoisty zamknięty obieg nienawiści. Newsy są kreowane tak, by stanowiły odpowiednią pożywkę dla nienawistnych komentarzy, a obserwacja komentarzy pozwala autorom newsów poprawić skuteczność w tym zakresie.

Jeszcze jeden wniosek nasuwa się po przeczytaniu przytoczonych komentarzy, jeśli zwrócimy uwagę na ilość pojawiających się wariacji na temat szyderstwa „Jaki prezydent, taki zamach.” Wypowiedzi polityków, nawet te dowcipne czy ironiczne, nigdy nie są błache. Dotyczy to szczególnie czołowych polityków, do których zalicza się marszałek Sejmu. Każde słowo ma wagę i musi być starannie przemyślane, wiele elementów jest przygotowanych przez konsultantów politycznych. Szyderstwo marszałka zaczęło żyć własnym życiem jako tzw. ‘catch phrase’ i na początku zapewne właśnie taki był plan, upowszechniano to z radosną głupotą. Teraz wiemy, że po 10 kwietnia to zdanie zostanie już na stałe w świadomości społecznej jako nieusuwalna zadra. System skutecznie wykorzystywał taką nowoczesną słowną broń do walki z Kaczyńskimi. Z jednej strony drogą prowokacji i intryg upowszechniali catch phrases, które miały kompromitować Kaczyńskich i PiS jak „spieprzaj, dziadu” czy „ciemny lud wszystko kupi”. Z drugiej strony wprowadzali do obiegu coraz to nowsze szyderstwa skierowane bezpośrednio przeciwko nim jak zdanie „Jaki prezydent, taki zamach.” Różnica polega na tym, że zdanie Komorowskiego nie pojawiło się w przestrzeni publicznej w wyniku prowokacji. On chciał publicznie wyrazić swoją pogardę dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego, świadomy pełnionej przez siebie funkcji i wagi, jaką ta funkcja nadaje jego słowom.

Spadający napis z tego powodu, że nie trafił w prezydenta, nie stał się upragnionym hitem, a to widocznie było komuś nie na rękę. Najwyraźniej wyniki rządowych analiz alarmowały, że najwyższy czas na zamieszanie, które mocno uderzy w wizerunek prezydenta. Palikot był na jakiś czas zbyt zgrany, ale w odwodzie był gotowy duet WF działający w rozgłośni Eska Rock należącej do starego znajomego, Zbigniewa Benbenka. Już 2 dni po incydencie w Piotrkowie Trybunalskim, 19.03.09, przygotowali oni własną wersję tego zdarzenia w swoim programie Poranny WF. To jest jednak niszowy program, toteż nowe obelgi zaprezentowane w tym programie zostały tego samego dnia nagłośnione za pośrednictwem Presserwisu (popularne internetowe źródło informacji związane z miesięcznikiem Press) i jeszcze tego samego dnia stały się ogólnopolską sensacją.

Posunięcie z Presserwisem było sprytne, bo pozostałe media usłużnie ograniczyły się do cytowania doniesienia Presserwisu, w ogóle nie próbując zbadać sprawy poprzez sięgnięcie do zapisu audycji. Nagłaśniano więc za Presserwisem tylko kilka starannie wybranych obelg. W ten sposób sprawcom zamieszania podano na tacy linię obrony, która mogła być potrzebna, a jednocześnie podjęto próbę przyklejenia do prezydenta nowego szyderstwa. Gorącą sensacją tego dnia stały się słowa „small, retarded, stupid man”, które miał wypowiedzieć Figurski na temat naszego prezydenta. To wszystko pokazuje, że była to starannie zaplanowana akcja medialna: począwszy od audycji WF, a skończywszy na obłudnym potępieniu Figurskiego przez polityków skądinąd zaangażowanych w niszczenie wizerunku prezydenta. Ta akcja medialna tak dobrze pokazuje mechanizmy działające w sferze rynsztokowej popkultury, że zostanie ona tutaj przeanalizowana bardzo dokładnie. Na początek kilka fragmentów Porannego WF z 19.03.09

W: Pamiętacie Państwo to prezydenckie orędzie, gdzie mówiono o Erice Steinbach, o rozbiorze Polski i o homoseksualizmie.
F: Otóż, Proszę Państwa, pojawili się [Brendan Fay i Tom Moulton] w orędziu Kaczyńskiego specjalnie w temacie traktatu lizbońskiego.
Nagranie z aktualną wypowiedzią Faya dla Radia Zet z 17.03.09: Dziękujemy oczywiście za zaproszenie na Festiwal Beethovena, ale dla mnie i dla Toma więcej znaczyłoby, gdyby prezydent w swoim kalendarzu znalazł dla nas choć kilka chwil i porozmawiał z nami. Jesteśmy gotowi dostosować nasze plany do terminu, który wyznaczy.
F: To był, Proszę Państwa, słynny gej, jak było słychać po głosie zresztą, bo to był ewidentnie homoseksualny głos Brendana Faya, tego od Toma Moultona, którzy się poślubili byli.
W: Proszę Państwa, chodzi o to, że mamy właśnie pierwszą rocznicę emisji tego słynnego orędzia. Okazuje się, że jakoś tak zmiękła – to jest dobre słowo – zmiękła, Kancelaria i wysłała do tych dwóch popularnych na całym świecie gejów list z zaproszeniem do Polski na Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Bethovena, który jak wiadomo był głuchym gejem.
F: Podobno prezydent Lech Kaczyński już się zabarykadował w mieszkaniu, by na wszelki wypadek nie natknąć się na Brendana Faya i Toma Moultona, którym bynajmniej nic nie mięknie na widok prezydenta.
W: Ale my jako jedyni dotarliśmy do materiału, dlaczego prezydent go zaprosił. Podobno codziennie przychodził do niego Jarek i mówił: „Zaproś ich. Leszek, zaproś ich. Proszę cię, zaproś ich.”
F: „Przestań się cały czas na nich dąsać.”
W: „Zaproś ich. No, co ci szkodzi.”
F: „Maryśka, barykaduj chałupę! Oni zaraz przyjdą tu.”
Przerywnik muzyczny: Homo Twist, Oni zaraz przyjdą tu
W: Jeżeli w ciągu najbliższych dni zobaczycie, że Jarek jest pogodny, macha rączką i ma wyczyszczone buciki, to znaczy, że przyjechali.
F: Z jakich dziwnych sprzętów domowych robiłeś sobie kiedykolwiek seks-zabawkę?
W: Słuchaj, robiłem z miksera kiedyś.
(...)
W: Proszę Państwa, w tej chwili łączymy się z naszą sekcją radia Eska Rock w Londynie, BBC News, I’m Bobbie Battista and...
F: ...and Larry King Live.
F: Ladies and gentelman.
W: Panie i Panowie.
W: Miał być poważny wykład na poważny kryzysowy temat, ale tuż przed przybyciem spóźnionego Lecha Kaczyńskiego na salę nastrój zakłóciła spadająca dekoracja.
F: ... a serious lecture concernig crisis, but before retarded Lech Kaczyński, the president, to the hall, the mood was retarded by falling decoration.
W: Napis "Wyższa Szkoła Handlowa" rozsypał się z wrażenia jak domek z kart a organizatorzy i Borowiki w pośpiechu sprzątali ogromne litery, które na tle prezydenta wyglądały olbrzymie, jak Lisza na tle Ibisza.
F: The sign "The Holy School of Commerce" was fallen apart like house made of cards and the organisation of Borowiki in a serious rush was cleaning after the mess with Joanna Liszowska and Krzysztof Ibisz.
W: Prezydent Lech Kaczyński miał w Piotrkowie wygłosić wykład "Aktualne problemy społeczno-gospodarcze i rola państwa w ich rozwiązywaniu" i odpowiedzieć na pytania studentów.
F: This small mentally retarded stupid man called the president in a shithole called Piotrków was supposed to give a lecture on actual problems of economics and sign of the country in holy spirit concerning I have a dog.
W: Tuż przed wejściem całej delegacji na aulę napis Wyższa Szkoła Handlowa nie wytrzymał napięcia, głównie słowa 'wyższa', i spadł prosto w miejsce, gdzie miał stanąć prezydent muskając jego małą głowę o milimetry.
F: In front of the entrance of Wyższa Szkoła Handlowa the sign felt down on the head of the small stupid retarded mentally man that we are talked before.
W: Lech Kaczyński nie wie, kto stał za tym atakiem, ale cieszy się, że żyje, niestety jest odosobniony w tym uczuciu.
F: The small stupid retarded man called the president of Poland Lech Kaczyński...
W: Ja się od tego odcinam.
F: ...was fallen apart by the letters that felt on his head.
W: This is the end.
(...)
Nagranie z wypowiedzią Lecha Kaczyńskiego z 02.12.08 w związku z awarią rządowego samolotu w Mongolii: Chwalę Boga ponieważ i państwo, i ja, mamy okazję rozmawiać, a także moi współpracownicy, i najważniesze, moja żona, to jest niezwykle istotne.
„Ekspert”: Gdybym ja tam był na miejscu, to bez względu na to, czy by się to prezydentowi podobało, czy nie, to bym nakazał zwijanie się z tego miejsca, to pierwsza sprawa i druga sprawa, szybka metoda ewakuacyjna, a więc proszę pana, musiałby być w rezerwie przynajmniej jeden śmigłowiec. To oznacza, że najprawdopodobniej jest jednak jakieś ryzyko i mimo wszystko kontynuuje, to jest wbrew zasadzie.
F: Proszę Państwa, możemy robić sobie śmichy chichy, ale lecąca dekoracja na prezydenta to naprawdę nie jest dla nas dobra informacja.
W: Dotarliśmy do tajnych dokumentów BOR-u, pierwsza zasada ewakuacji: prezydenta pod pachę i do domu!
F: Z tej okazji mamy piosenkę-dedykację, jak zwykle zresztą.
W i F: O tym, że jak się przewróci prezydent, to zostawcie go, niech on tam leży, tylko omijajcie go.
Przerywnik muzyczny: Elektryczne gitary, Przewróciło się niech leży

Na powyższym przykładzie można zauważyć, że WF w swoich atakach wykorzystują zdarzenia i narracje, które wcześniej zostały dobrze osadzone w świadomości społecznej za pomocą innych mediów zwalczających braci Kaczyńskich. Główne motywy analizowanej audycji to sprawa protestu pary gejów przeciwko prezydentowi, incydent w Piotrkowie Trybunalskim oraz narracja o konieczności ubezwłasnowolnienia prezydenta przez jego ochronę upowszechniona przez Komorowskiego i zaprzyjaźnione media w ramach akcji „Jaki prezydent, taki zamach.” To wszystko były pierwotnie pseudosensacje, których nagłośnienie w normalnym kraju byłoby znikome, oraz impertynencje marszałka Sejmu w stosunku do prezydenta, które w normalnym kraju byłyby niemożliwe. U nas jednak nadano im status ogólnie znanych afer, by w ten sposób mogły stać się podstawą do dalszego nakręcania nienawiści na forach internetowych oraz przez skandalistów z mediów.

Po zapoznaniu się z obszernymi fragmentami audycji można właściwie ocenić stopień zmanipulowania dalszej kampanii medialnej, która nastąpiła w tej sprawie. Kluczowym elementem było oparcie wszystkich dalszych doniesień i komentarzy nie o samo zdarzenie, a o doniesienie Presserwisu. Oto jego fragment: „W dzisiejszej audycji Poranny WF prowadzący relacjonowali wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Piotrkowie Trybunalskim. Wojewódzki udawał polskiego dziennikarza, jego słowa tłumaczył Figurski, wcielając się w reportera brytyjskiego. Nazwisko Kaczyńskiego Figurski przetłumaczył: «small, retarded, stupid man called president of Poland, Lech Kaczyński» (mały, niedorozwinięty, głupi człowiek zwany prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim). – Każdy, kto słuchał choć przez pięć minut naszej audycji wie, że to kabaret, program satyryczny. A naszego żartu nie zrozumiano. Nie kpiłem z prezydenta, lecz z nieudolności brytyjskiego reportera. Obśmiewaliśmy kontekst w jakim, często bardzo nieprzychylnie, opisywany jest prezydent w zagranicznych mediach – tłumaczy Michał Figurski w rozmowie z Presserwisem. – Szkoda, że wyrwano to zdanie z kontekstu.” Znając rzeczywisty kontekst, widzimy skalę zakłamania w wypowiedzi Figurskiego firmowanej w jakiś sposób przez Presserwis a dalej przez pozostałe media. Znacząca była nawet mała poprawka do faktycznej wypowiedzi Figurskiego, którą wprowadzono w tym doniesieniu: określenie ‘mentally retarded’ zamieniono na ‘retarded’. W tym samym doniesieniu podano jeszcze wypowiedź ministra z Kancelarii Prezydenta, który potępił obelżywe słowa Figurskiego. Ta wypowiedź była podana jako kontrast dla Figurskiego, którego szarpią, choć tylko bronił prezydenta przed zagranicznymi mediami. Przez ten kontrast miała ona pokazać, że prezydenta cechuje pieniactwo i mściwość. Na koniec podano wypowiedź przedstawiciela ZPR, który stwierdził, że „prawnicy i lingwiści analizują zapis dzisiejszej audycji”, co z kolei miało zrobić wrażenie, że sprawa faktycznie jest nieoczywista, dyskusyjna.

Tego samego dnia news Presserwisu obiegł media elektroniczne i portale jako sensacja dnia. Wszyscy powielali tę wersję, czyli jedno obelżywe zdanie w języku angielskim z sympatycznym wyjaśnieniem Figurskiego typu „just joke”. Figurski miał swoje 5 minut i udzielał tego dnia wywiadów niczym gwiazda, podając różne niespójne wykręty: „W amerykańskim slangu słowo retarded może oznaczać też ‘wspaniały, świetny’. Zależy kto z jakiego słownika korzysta. Jest to zupełnie luźna interpretacja moich słów.”; „Gdybym powiedział to w języku chociażby chińskim to nie byłoby wokół tego żadnego szumu. Nie dopuściłem się obrazy prezydenta.” Jak widać wyjaśnienia Figurskiego szły wielotorowo. W 3 wypowiedziach poznaliśmy w sumie 3 wersje usprawiedliwienia. Najciekawsza jest jednak ta ze slangowym znaczeniem słowa retarded. Jest to oczywiście wyjaśnienie obłudne, jak wszystko, co w tej sprawie miał do powiedzenia Figurski. Główne znaczenie w słownikach slangu to: ‘a retarded person: an offensive term of contempt’. Przypomnijmy zresztą określenie mentally retarded z oryginalnej wypowiedzi Figurskiego. Gdy sprawa nabrała już rozgłosu, ZPR ostatecznie zadecydował, by zawiesić audycję Poranny WF na tydzień. Główny efekt polegający na rozpowszechnianiu obraźliwych treści na temat naszego prezydenta został jednak osiągnięty. Nawet przewrotnie zapoczątkowana dyskusja na temat znaczenia słowa retarded miała w tym swój udział. Dodatkowo Eska Rock i program WF miały darmową reklamę, a Figurski mógł się lansować. Po tygodniu program Poranny WF został wznowiony.

Reakcja mediów i polityków na tę aferę była przebiegła. Media przypominały szereg obelg i impertynencji rzucanych do tej pory bezkarnie na naszego prezydenta przez Wałęsę, Palikota, Niesiołowskiego itp. Za to ci sami politycy, którzy wcześniej obrażali prezydenta, obłudnie skrytykowali Figurskiego. Palikot: „W tym wypadku będę bronił prezydenta. Czasami trzeba bronić Kaczyńskich.” Kancelaria Prezydenta oczywiście nie była zainteresowana tą aferą, ale prokuratura zajęła się sprawą z urzędu, gdyż można tu podejrzewać naruszenie artykułu 135 kk § 2 o znieważeniu prezydenta RP. W czerwcu 2009 pojawiła się informacja o umorzeniu śledztwa przez prokuraturę z uzasadnieniem, że „wypowiedziane na antenie słowa dziennikarzy nie miały charakteru znieważającego, a dziennikarze nie mieli zamiaru znieważyć prezydenta”. Dla porównania podaję słowa z 1996, za które z tego samego paragrafu w 1999 został skazany Wojciech Cejrowski: „Ten pulpeciarz nie zawsze stojący równo na nogach”; „Kwaśniewski swoim tłustym dupskiem bezcześci urząd prezydenta.” Z uzasadnienia: „Wojciech Cejrowski lżył nie tylko osobę sprawującą urząd prezydenta RP, ale i sam urząd. We wszelkich formach i przejawach życia społecznego i politycznego wygłaszane opinie, zdania czy oceny dotyczące osoby Aleksandra Kwaśniewskiego dotyczą go jako prezydenta RP. Sąd świadom jest, że prawdopodobnie nie zyska aprobaty tych, którzy politykę i satyrę uprawiają za pomocą jajek i inwektyw, oraz tych, którzy wyczuleni są w sposób szczególny na pojęcie wolności słowa. Jednakże wszelka wolność, w tym wolność słowa, niczym nie ograniczona przeradza się w samowolę.”

Rzepka

Rzepka

15 years 4 months temu

Press, to jest taka tuba i biuletyn informacyjny TYCH właśnie dziennikarskich elit. Wystarczy popatrzeć na przyznawane przez nich nagrody Grand Press: Olejnik, Lis Żakowski, Durczok - i tak na zmianę... Ten sam trynd. Jeszcze raz uznanie za potężną i solidną pracę!
filozof grecki

Rzeczywiście. Najważniejsze akcje i prowokacje wychodzą zawsze z jednego i tego samego kręgu ludzi. To nawet nie jest takie skomplikowane, tylko trzeba chcieć to zauważyć. I oni mają się za elitę i lansują się nawzajem tymi nagrodami. Obrzydliwość.
Domyślny avatar

PP (niezweryfikowany)

15 years 4 months temu

Cała serię czyta się z zapartym tchem. Dzięki za ten przenikliwy opis sytuacji. Pozdrawiam