Salon? Co za czasy! Co za obyczaje!!!!

Przez jjr , 10/06/2017 [11:58]

Na zdjęciu obok Józef Sułkowski herbu Sulima (ur. 17 lub 18 stycznia 1773 w Rydzynie – zm. 22 października 1798 w Kairze), polski oficer, adiutant Napoleona, kawaler maltański.

Przed wojną, tą pierwszą wojną w porządnych domach dziennikarzy nie przyjmowano.

Zrozumiałem dlaczego dopiero po obejrzeniu dzisiejszego Salonu Dziennikarskiego. Przyznam, że do końca nie wytrzymałem. Siadłem do komputera.

Omawiano awanse polityków do spółek skarbu państwa. Ileż tam było żółci, zawiści.

Nawet obecny w tym towarzystwie ksiądz nie omieszkał przypomnieć nam Misiewicza.

Co do Misiewicza drogi księże PIS stracił dobrą okazje, aby wychować sobie nowego Wieniawe.

Mnie nie przeszkadzało by wcale, aby te panienki, które ponoć oglądał tańczące na rurze w przyszłych wyborach zagłosowały na PIS.

Tak to bardzo młody człowiek 26 lat. Figurujący na zdjęciu Sułkowski adiutant Napoleona umarł jak miał 25. Co prawda Maciarewicz to nie Napoleon, tamten zmarnował życie 3 milionów Francuzów, trochę mniej niż Stalin. Francuzi  i Rosjanie stawiają za to jednemu i drugiemu do tej pory pomniki. Ale w końcu ministrowie mniej mogą niż sekretarze i cesarze.

Sprawa ta przypomniała mi opowiadaną przez mamę  historie. W 1937, czy 38 roku odbywało się w lublinie jak byśmy to dziś nazwali zebranie działaczy młodzieżowych, była tam i mama jako uczennica maturalnej klasy przewodnicząca samorządu szkolnego. Obecny wojewoda wstawił mowę w której "pojechał" po młodzieży, w ogólnym sensie, ze nie wiele warta. Na to mama zabrała głos w obronie. Zbierały się już czarne chmury nad Polską. Dostała gromkie brawa, a na balu, jaki był  po tym zgromadzeniu miała wielkie powodzenie. Do śmierci ten bal i swoją przemowę wspominała, nie natańczyła się wiele w życiu rok studiów i wojna. Mama, tak jak większość zebranych i nasz papież Jan Paweł II, rocznik 1920!!!

P.S. Czuje się w obowiązku zaznaczyć, że jedyny w tym dzisiejszm programie, co sensownie mówił to Marek Markiewicz. Kłaniam się nisko.

Żenujące to było widowisko jeden ksiądz zarzucał drugiemu, że mieszał się do poltyki. Tak tylko że ten pierwszy mieszał się prywatnie dwa lata temu, a ten obecnie w publicznej telewizji. Ech nie wytrzymałem, co za czasy! Co za obyczaje.