„Ruskie załatwiły Kaczora” – rzecz o intuicji narodowej

Przez damascen , 17/04/2016 [14:25]

Tocząca się (od podwójnie przegranych przez okrągłostołowców wyborów z 2005 r.) wojna polsko-polska – całkowicie pomija w swym wymiarze propagando-medialnym tytułowy czynnik. Jak przekonują jednak badacze*, mimo że  intuicja  traktowana jest jako przeciwieństwo racjonalności, często jako uzasadnienie kaprysów; to jednak zależy od nagromadzonych w podświadomości doświadczeń i informacji.*

Już ta krótka definicja wystarczy, by przypomnieć zagorzałym zwolennikom z obu stron barykady, bądź to swoich politycznych idoli, bądź to bałwochwalcom uniwersaliów (typu „demokracja”) iż ani geniusz przywódczy, ani tym bardziej jakiekolwiek „pojęcia ogólne” nie mają decydującego wpływu na decyzje narodu – ma ją natomiast kalkulacja wyborców, a ta oparta jest na intuicji zbiorowej.

 

Do tej intuicji odwołuje się autor tytułowego cytatu, reżyser Antoni Krauze:

Pomysł wzięliśmy z reportażu Pawła Smoleńskiego w „Gazecie Wyborczej”, który rano 10 kwietnia 2010 r., jedząc śniadanie w lokalu na prowincji, zobaczył wchodzącego tubylca, który krzyknął od progu: „Ruskie załatwiły Kaczora!”. Smoleński to opisał, naśmiewając się z ciemnoty prostaków, którzy od razu wiedzieli, że to Ruscy zrobili coś złego prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, co dziennikarz z góry wykluczał. A dla mnie ta opowieść pokazuje, co się stało z nami, tzw. ludźmi wykształconymi. I o ile uczciwsza jest reakcja ludzi, którzy pamiętają o doświadczeniach kilku pokoleń Polaków. Im te wszystkie kłamstwa, którymi karmiono nas całymi tygodniami, do niczego nie są potrzebne. Jeżeli w Rosji roztrzaskał się samolot z prezydentem na pokładzie, z najwybitniejszymi osobistościami życia publicznego, ze sztabem generalnym, i wszyscy zginęli, to na pewno nie jest to zwyczajna katastrofa. W Piśmie Świętym, w Nowym Testamencie, jest taka modlitwa Chrystusa, który dziękuje Ojcu, że objawił Prawdę prostaczkom, a nie ludziom wykształconym. Gdyby uczniami Chrystusa nie byli prości rybacy znad Jeziora Genezaret, tylko uczeni w piśmie i faryzeusze, to nauka Chrystusa być może nigdy nie przedostałaby się do świata. To nie wykształcenie i wiedza decydują, kim naprawdę jesteśmy.

 

I jakże słusznie! Czyż nie jest bowiem oczywiste, iż to nie jajogłowi „uczeni w piśmie”, nie propagandziści różnej konduity i nie „nasze elity” („nasze” dla danego odbiorcy) decydują o naszej intuicji wyborczej? Intuicji, a nie wiedzy: nie wiemy przecież, dokąd nasz głos nas w przyszłości zaprowadzi, wybieramy „tu i teraz”…

 

Rzecz w tym, że elity mają inny wpływ – rozstrzygający! – na kształtowanie „zbiorowej intuicji”: jest nim kształtowanie myślenia „państwowego”; kształtowanie już w młodości, ku dobru wspólnemu, bez którego nie sposób osiągnąć uczciwie własnych, indywidualnych celów.

 

Obecne społeczeństwo, wychowane nie tyle bez tego postulowanego myślenia, co wręcz intencjonalnie (PRL + jego współczesna, okrągłostołowa mutacja) na przekór niemu – ma owo myślenie o państwie historycznie zaburzone (by nie powiedzieć wypaczone); stąd tak trudno mu przeciwstawiać się narracjom antynarodowym, klientystycznym wobec obcych inetersów.

Niestety nie widać na „decyzyjnym horyzoncie” działań naprawczych, pracy u podstaw – a byłoby nią choćby wprowadzenie do szkół średnich (i na pierwszy rok studiów!) Nauki o Państwie.

 

„Opieki” państwa wszakże uniknąć się nie da: ważne, by wszyscy „opiekunowie” rozumieli, jak powinna ona wyglądać – a rozumienia tego należy uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć – i to (na naukę nigdy nie jest za późno) także obecne władze: winny one przecież funkcjonować wg określonego paradygmatu, a nie, jak przez ostatnie dziesięciolecia, w celowym chaosie coraz to „nowszych etyk”, służących pozbawieniu narodu moralnego, ale i samoobronnego kompasu, którego wskazówka nieodmiennie winna kierować go ku pomyślności zbiorowej – a więc ku sprawnemu funkcjonowaniu państwa.

Paradygmat ten winny zostać jasno określony dlatego, by pokazać, w jakim punkcie znajdują się rządzący, tak wobec sytuacji wewnętrznej, jak i co do uwag zewnętrznych, ale też dlatego, by móc efektywnie zmierzyć się z takimi zaszłościami, jak intuicja tytułowa – inaczej, bez tego wzorca, będziemy mieli w dalszym ciągu do czynienia z trudno weryfikowalną społecznie „walką opcji”: walką pozbawioną jasnego punktu odniesienia, a więc interesownie wyniszczającą państwo i naród.