O święta naiwności - takie słowa przyszły mi do głowy, gdy przeczytałem na portalu rp.pl felieton Roberta Mazurka, w którym dziwił się, że uchwalona przez Sejm antydemokratyczna ustawa o zgromadzeniach "nie była nawet tematem godnym 'Faktów'" oraz, że "dziś redaktor Durczok się o tym nie zająknie" (http://www.rp.pl/artykul/907362-Bialorus-puka-do-…)
Mnie zdziwiło to, że Mazurek zdziwił się, iż dziennikarze TVN i innych mediów prorządowych nie zaprotestowali przeciwko nowym przepisom, likwidującym w praktyce prawo Polaków do demonstracji. Przecież ich wprowadzenie jest SKUTKIEM sposobu pokazywania w mainstreamowych mediach wydarzeń z 11 listopada ub. r. w Warszawie, gdy lewackie organizacje próbowały zablokować i rozbić Marsz Niepodległości. Chociaż przemarsz polskich patriotów miał normalny, pokojowy przebieg, to Kamil Durczok i jego koledzy pokazali go tak, jakby jego uczestnikami byli jacyś zadymiarze, głównie skini i kibole.
W odpowiedzi na powtarzane przez wiele dni w TVN apele, żeby coś zrobić w celu uniknięcia powtórki wydarzeń, do których doszło podczas obchodów Święta Niepodległości, prezydent Bronisław Komorowski przygotował projekt zmian w ustawie o zgromadzeniach, który został bez większych poprawek uchwalony w czerwcu przez Sejm. Skoro powstał on na życzenie Durczoka oraz jego koleżanek i kolegów z TVN, to dlaczego mieliby przeciwko niemu protestować? Naprawdę dziwi mnie, że z tej oczywistej oczywistości Mazurek nie zdaje sobie sprawy!
Ale nie tylko to jest dla mnie zaskakujące. Równie mocno dziwi mnie to, Mazurek chwali Jacka Żakowskiego, za to, że powiedział, iż "to nie jest prawo europejskie, to jest prawo białoruskie". Otóż właśnie ten publicysta "Polityki" i "Gazety Wyborczej" w bardzo znacznym stopniu przyczynił się do wprowadzenia drakońskich restrykcji w ustawie o zgromadzeniach, przeciwko którym teraz protestuje.
Żakowski nawoływał w listopadzie ub. r., żeby zakazać przeprowadzenia Marszu Niepodległości. Wziął też udział w lewackim zgromadzeniu, zorganizowanym w celu zablokowania tej patriotycznej manifestacji. Przeciwko czemu Żakowski teraz protestuje, skoro prezydent Warszawy dostała narzędzia, aby zakazać przeprowadzenia Marszu Niepodległości? Przecież prawdopodobnie w tym roku on się nie odbędzie i jego postulaty zostaną spełnione! A stanie się to dzięki zmianom w ustawie o zgromadzeniach wprowadzonym z inicjatywy Komorowskiego!
Pochwały Mazurka pod adresem Żakowskiego są zatem całkowicie nieuzasadnione, bo przecież odmawia on polskim patriotom prawa do demonstracji i z pewnością pochwali prezydent Warszawy, gdy zakaże przeprowadzenia tegorocznego Marszu Niepodległości. Od tego strojącego się w szaty obrońcy demokracji dwulicowca wolę już Durczoka, który nie robił w "Faktach" szopek, i po prostu temat zmian w ustawie o zgromadzeniach pominął.
Wie on dobrze, że nowe prawo jest wymierzone wyłącznie w antyrządową opozycję. Demonstracje organizowane są bowiem w wielkich miastach (przede wszystkim w Warszawie), które są rządzone przez prezydentów wywodzących się z obozu rządowego. Już oni dobrze wiedzą, na jakie manifestacje dać zgodę, a jakich zakazać!
Istnieje oczywiście teoretyczna możliwość, że władzę w wielkich miastach przejmą kandydaci popierani przez PiS i nowe prawo o zgromadzeniach może być wykorzystane w celu zakazania parad gejowskich (przypuszczam, że takie obawy ma Żakowski). Ale TVN się przecież tego nie boi. Toż to dopiero byłaby woda na młyn do rozkręcenia wielkiej kampanii medialnej, dzięki której wzrosłaby tzw. oglądalność tej stacji, co przełożyłoby się na znaczne zwiększenie dochodów z reklam!
Zawsze ceniłem Roberta Mazurka za jego poczucie humoru. Teksty pisane na poważnie gorzej mu wychodzą. Należy do nich ten felieton, podczas pisania którego zapomniał, że Durczok jest prorządowym propagandzistą, a nie niezależnym, uczciwym dziennikarzem.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1108 widoków