Widać już i to z całą wyrazistością, że (P)artia (O)bwiesiów rzeczywiście pozbyła się wszelkich skrupułów, jeżeli je kiedykolwiek miała. Donald Franciszek Pinokio Task obejmując w 2007 roku władzę i stwierdzając, że „on nigdy nie kłamie”, wysłał do Przetwórni, której mianował się szefem sygnał - łżyjcie, łżyjcie ile wlezie, coś z tego zawsze ogłupi kogo trzeba. Wszystko, co po tym wielkopomnym stwierdzeniu się stało, jest pokłosiem owego znamionującego psychopatię wyznania. Jedną ze znakomitości, która od lat wyspecjalizowała się w tego rodzaju postawie życiowej jest nieoceniony Michał Jan Boni. Jego ostatnie twierdzenia w sprawie porozumień ACTA, są tego najświeższym dowodem, choć to i tak jest pikuś. Dużo wcześniej był czas kiedy Michał, szkoda, że chwilowo się skichał, kiedy to Antoni Macierewicz dobrał się do dossiers umieszczonych w zasobach archiwalnych MSW. Co się wtedy działo, co się działo, kiedy to towarzystwo się w konwulsjach poskręcało, by następnie ruszyć wespół zespół do boju o swoją „cześć”, której rzecz jasna, było na czysto pozbawione. W pierwszej linii pojawił się oczywiście Michał Jan, po zęby uzbrojony we wszystkie możliwe słowa, jakie ma do pomocy blaga. W sukurs ruszył mu, niestety skutecznie, zwięzły empatyk inaczej - Jacek Jan Kuroń, którego wcześniej Boni obsobaczył ile wlezie, na okoliczność zastąpienia go własną osobą, na stolcu ministra Pracy i Polityki Socjalnej. Najistotniejsze jest to, że dla tego człowieka nie ma żadnej świętości. Branie zatem za dobrą monetę jego przyznania się do przeszłości agenturalnej, zupełnie nic nie znaczy. Teraz będzie on chciał okpić internautów organizując rzekome konsultacje w sprawie nieszczęsnego porozumienia ACTA. O ile jednak w USA dokument ten żadną miarą człowiekowi wyrażającemu swoje poglądy przez internet nie zagrozi, gdyż alfą i omegą prawną w Ameryce jest konstytucja, o tyle w Polsce Tasków, Comoronesich i Kopaczy prawo znaczy tylko tyle, ile to się podoba równiejszym. Służy ono nade wszystko wywołaniu wrażenia rzekomej praworządności, a nie skutecznego argumentu w rękach obywatela borykającego się z władzą w walce o swoje. Przybliżeniem tego co sobą reprezentuje Michał Jan Boni, jako przykład towarzystwa, oraz jakie ma wsparcie w PO i faraonie Tasku – niech będzie poniższa trochę zwariowana rymowanka.
Bon Ton
Boni agent Loni
Lonia polubił konia
Koń był jak broń
Broniąc przed pogonią
Goniąc, zagarniając
Zgarnęli – dużo wzięli
Zawzięli się, powiedzieli
Mówiąc oniemieli wstając
Stojąc, nie zmieniając
Podmienili kraj i uczynili
Czyny prawych sprawców
Sprawili, uśmiercili
Zabijając głosem, trzosem
Sakiewką, knutem, nalewką
POlali, napchali, zabrali
POdiwanili wolność, odjechali.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 872 widoki