Klasa i przedszkole

Przez tumry , 18/12/2011 [09:17]
Stanisław Patek w latach 1926-1932 ambasador RP w Moskwie i negocjator paktu o nieagresji z Sowietami, ilekroć przyjeżdzał do Warszawy, prawie zawsze pierwsze kroki kierował do Belwederu. Tutaj tylko przy herbatce i ciasteczkach* wypieczonych przez Panią Aleksandrę Piłsudską, referował Wielkiemu Marszałkowi problemy naszych relacji z Sowietami. Jedno z pytań, zadawanych nieodmiennie przez gospodarza, brzmiało mniej więcej tak: "Co też wyprawia ten bandyta (Stalin), jak to Stanisław widzisz"? Tutaj wypowiadał się ambasador, który omawiał stan rzeczy w Sowietach dotyczących m.in.: przymusowej kolektywizacji rolnictwa, utworzenia gułagu (miliony więźniów pracy przymusowej), sprokurowanej klęski głodu głównie na Ukrainie, likwidacji sektora prywatnego w drobnym przemyśle i handlu, czy wprowadzeniu systemu kartkowego i specjalnych sklepów dla wybranych. Świadomość tego z kim mieliśmy w owym czasie do czynienia, pozwalała naszym politykom, podejmować decyzje zgodne z polską racją stanu. Jaką sytuację mamy dzisiaj? Oto nazwisko premiera, wcześniejszego prezydenta Ruso-Sowietów - Putina uwikłane jest w: śmierć biesłańskich dzieci i widzów teatru na Dubrowce w Moskwie, wysadzanie domów w miastach na terenie całego kraju, zamordowanie Litwinienki, Politkowskiej, Chołodowa, Kozłowa i wielu innych, pokazowe procesy polityczne, eksterminację Czeczenów, pedofilstwo, sfałszowanie wyników ostatnich wyborów. Czy np. Jerzy Bahr w latach 2006-2010 ambasador RP w Moskwie, kierował kiedykolwiek swoje kroki do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, od kiedy urzęduje tam Donald Franciszek, a jeżeli tak, to czy szef rządu zadawał mu jakieś pytania dotyczące prezydento-premiera Putina? Nie sądzę. Nie sądzę też, żeby Polska pod rządami (P)artii (O)bwiesiów i jej szemranego otoczenia, skomponowała w stosunkach z Ruso-Sowietami coś dla Polski pozytywnego, szczególnie jeżeli w relacjach z nimi, pośredniczą ludzie pokroju dyplomaty nasiedki-stukaczki Tomasza Turowskiego. A swoją drogą gdyby doszło do spotkania premiera z ambasadorem, to jakie pytanie o Putina sformułowałby Tusk? ---------- * Tak skromniutko podejmowało się wówczas w Belwederze gości. Można było jeszcze, co najwyżej zostać poczęstowanym papierosem w tzw. tutce, a więc dla oszczędności, wyrabianym ręcznie w domu, z posiadanego osobno tytoniu. Tytoń ten podsyłał Wielkiemu Marszałkowi Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili - Stalin. Może z sympatii wynikającej z faktu, że obaj doświadczyli zesłania na Sybir i sprawowali rządy w państwach, w których nie byli narodowości, w tych krajach rdzennych i dominujących (Litwin i Gruzin). A może przez szacunek Stalina do Lenina, który widział Józefa Piłsudskiego jako zarządzającego po udanej rewolucji światowej i z ramienia Moskwy, rozległymi terenami w Europie Środkowej i Wschodniej. Zaszyfrowane nazwisko późniejszego I Marszałka Polski wraz z pseudonimem widniało w dokumentach wykradzinych Leninowi przez 'Ochranę'. Zdobyte informacje pozwoliły rosyjskiej tajnej policji aresztować w Łodzi podczas druku "Robotnika" jego naczelnego redaktora "Wiktora" czyli Józefa Piłsudskiego. Ot dziwne meandry historii.