Wszystkie moje książki są powieściami idei, ponieważ to jest zawsze próba zrozumienia świata. 29 września w Centrum Prasowym Foksal miał miejsce wieczór autorski Bronisława Wildsteina. Pisarz, dziennikarz i publicysta promował swoją najnowszą książkę "Dom wybranych". Spotkanie prowadził Mariusz Cieślik.

Na widowni zasiedli m.in. Jolanta Nowakowska, prof. Zdzisław Krasnodębski, prof. Włodzimierz Bolecki, Antoni Libera, dr Izabella Galicka, Antoni Krauze. Na spotkanie z pisarzem przybyli także Jacek Kurski, wicepremier Piotr Gliński oraz Ewa Stankiewicz i Glen Jorgensen.
"Dom wybranych" potraktować można jako rodzaj powieści kryminalnej. - czytamy w notce wydawniczej. - To poszukiwanie intelektualnego guru Polski, który zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach. W tym samym czasie, w telewizji, realizowany jest wymyślony przez niego reality show "Młyn nadziei". Dom wybranych to także opowieść o miłości doświadczanej przez bohaterów i pytanie, jaka jest i może być ona w epoce, która czyni z niej fetysz, a jednocześnie odmawia jej ponadindywidualnego źródła. W powieści zaglądamy za kulisy działań ludzi mediów, jej bohaterów, którzy preparują dla nas obraz świata. A może Dom... traktuje głównie o złu, a raczej złym, któremu odmawiamy istnienia, a pozbawiony imienia uzyskuje wolność w naszej rzeczywistości?

Tak komentuje książkę Antoni Libera:
Kolejna powieść Bronisława Wildsteina o zwyrodnieniu mechanizmów władzy i relacji społecznych we współczesnej Polsce, tym razem przedstawiająca problem na przykładzie mediów. Autor z wielkim znawstwem i przenikliwością pokazuje, jak pseudoprometejskie idee nieograniczonej wolności i wyzwolenia się z rzekomych atawizmów prowadzą najpierw do wypaczeń, a na koniec do zbrodni. Pouczające studium relatywizmu i nihilizmu – trendów duchowych, które na dobre zadomowiły się w europejskiej kulturze i zdają się w niej dominować. Galeria wyrazistych postaci, ludzi głęboko zepsutych, cynicznych i bezwzględnych, którzy kręcą światem niczym „Młynem nadziei” – spektakularnym reality show – wiodąc go na zatracenie. Pasjonująca lektura. Materiał na thriller filmowy. Czyta się jednym tchem.
To książka sensacyjna, ma dość wartką akcję i zabawne epizody związane z telewizją.
- stwierdził prowadzący Mariusz Cieślik.
Nawiązując do twórczości Michela Houellebecqa, uznał, że podobnie jak powieści francuskiego pisarza, książka Wildsteina to także powieść idei ubrana w formę fabularną, opowiadająca o największych bolączkach współczesności.
Literatura to nie jest abstrakcja, porusza się w doświadczeniu międzyludzkich kontaktów
- odparł Bronisław Wildstein. -
To są konkretne przeżycia, spotkania z ludźmi, konkretne sytuacje, wydarzenia, losy ludzkie, które się przeplatają. Ale przecież one coś znaczą, o czymś nas informują. Literatura polega na tym, żeby jakoś to skondensować, pokazać to w zbliżeniu, żebyśmy łatwiej zrozumieli coś, co normalnie się rozprasza w naszym doświadczeniu życiowym. Tak rozumiem literaturę. W tym sensie wszystkie moje książki są powieściami idei, ponieważ to jest zawsze próba zrozumienia świata czyli interpretacji.
"Odpowiedź na pytanie skąd zło w tej książce zostało udzielone jednoznacznie, otóż zło pochodzi z mediów, a przede wszystkim z telewizji - zasugerował Cieślik.
Zasadniczo protestuję
- zaoponował autor "Domu wybranych". -
Tym, którzy robią media wydaje się, że to oni stwarzają ten świat, ale wszystkie pomysły medialne przychodzą z zewnątrz. Bohater, Zygmunt Arski cały czas posługuje się pomocą swego przyjaciela Samuela Braka i to on mu podsuwa wszystkie projekty. Jego poszukiwanie jest elementem intrygi w książce. Zniknął, a był intelektualistą-celebrytą, który stał się wzorcem dla wielu ludzi. Można o złu mówić jako o nicości, ale w naszej rzeczywistości objawia się poprzez konkret.
Kontynuując wątek manipulacji, stwierdził :
Manipulatorzy nie są postaciami demiurgicznymi, choć tak może im się wydawać. Oni nakręcają taką rzeczywistość, której nie rozumieją. Ci, którzy są w telewizji, nie mają projektów ideowych. Chcą mieć oglądalność. Świat staje się jedną wielką zabawą, a człowiek staje się istotą, której celem jest rozerwać się. To ucieczka przed brzemieniem czasu. Jeśli nie mamy żadnych innych punktów odniesienia, żadnych przekraczających nas celów i aspiracji, stajemy samotni wobec pustki. Telewizja, staje się skutecznym narzędziem kształtowania człowieka w pewien określony sposób. Ludzie, którzy to robią nie mają żadnych dalszych projektów. Ich złości wszystko i drażni, co ich przekracza: religia, wyższy porządek.
Ja nie piszę traktatu o telewizji.
- zastrzegł się autor "Domu wybranych". -
Piszę powieść, która się dzieje w pewnym określony świecie. Piszę swoje współczesne "Martwe dusze", staram się zobaczyć mechanizmy, które działają.

Odpowiadając na słowa Cieślika, który zwrócił uwagę na zmianę w twórczości Wildsteina, gdyż jego powieść "Mistrz" z 2004 roku to proza formalnie eksperymentalna a najnowsze dzieło "Dom wybranych" to powieść klasyczna pod względem formy, autor odpowiedział:
Strasznie poważnie traktuję literaturę. Jak byłem młodszy, wydawało mi się, że jestem w stanie, nawet na poziomie zdania, tworzyć konstrukcje, które będą ekwiwalentem rzeczywistości. To nie tyle eksperyment, co próba tworzenia mocno poetyckiego języka. Z czasem zacząłem się od tego uwalniać, zacząłem tworzyć coraz bardziej przezroczyste konstrukcje. Odszedłem od żywiołu lirycznego, który wcześniej był obecny. Wcześniej uważałem, że nie ma różnicy między poezją a prozą i traktuję język tak jak się go traktuje w poezji. Teraz jest mniej pychy. Zgadzam się, że są pewne dane struktury, że poprzez nie będą coś wyrażał, a nie budował je na nowo, samodzielnie. Ale i ta powieść ["Dom wybranych"], w jej konstrukcji są pewne rzeczy, które nie do końca mieszczą się w strukturze klasycznej powieści sensacyjnej. Ale oczywiście, zmiany są ewidentne, nabrałem skromności i staram się pokazywać w sposób przezroczysty, przejrzysty ten świat na tyle precyzyjnie, na ile jestem w stanie. Mniej dbam o to, aby budować ekwiwalent, bardziej zależy mi na precyzji.
Czy "Dom wybranych" to powieść z kluczem? Czym jest stacja TV ABC? Czy Arski to Edward Miszczak a inny bohater podobny jest do pewnego redaktora naczelnego znanego tygodnika? Czy Brak to postać rzeczywista? O tym w relacji filmowej i, oczywiście, w samej powieści.
Relacja: Margotte

Moze byc b. ciekawe.