Kulisy lustracji prof. Witolda Kieżuna

Przez Blogpress , 30/09/2014 [17:07]
IMG_5055m Tym razem głównymi bohaterami Przeglądu tygodnia w klubie Ronina byli dr hab. Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski, autorzy głośnej publikacji opisującej współpracę prof. Witolda Kieżuna z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Spotkanie prowadził Cezary Gmyz. Piotr Woyciechowski zaczął od przedstawienia faktów dotyczących powstawania artykułu w odpowiedzi na szereg fałszywych jego zdaniem zarzutów, zniekształcających na niekorzyść autorów samą publikację, ich intencje oraz przebieg spotkań z prof. Kieżunem. Podkreślił, że fakt współpracy Witolda Kieżuna ze Służbą Bezpieczeństwa PRL w żaden sposób nie unieważnia jego roli w ruchu oporu podczas II wojny światowej, bohaterstwa podczas Powstania Warszawskiego i cierpień w sowieckim łagrze. Współpraca ta nie przekreśla również jego dorobku naukowego, w tym krytyki transformacji ustrojowej oraz pozytywnej roli, jaką odegrał w rozpalaniu patriotyzmu, szczególnie wśród młodzieży. Tłumacząc motywy napisania artykułu, Woyciechowski powołał się na konstytucyjne prawo obywateli do wiedzy na temat osób publicznych, a taką osobą stał się jego zdaniem prof. Kieżun i to nie tylko w potocznym wymiarze tego określenia. Woyciechowski przypomniał funkcje, jakie sprawował prof. Kieżun w III RP.
– W 2005 roku prof. Kieżun był członkiem komitetu honorowego popierającego kandydaturę śp. Lecha Kaczyńskiego na prezydenta RP. W 2006 roku w resorcie spaw wewnętrznych i administracji brał udział w ważnych rekrutacjach na wyższe stanowiska resortu i urzędy wojewodów. Podobnie czynił to w resorcie obrony narodowej, gdzie miał wpływ na dobór kadry urzędniczej. To naszym zdaniem umocowało nas do tego, żeby móc publicznie zadać pytanie o jego rolę w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i odpowiedzieć na nie w oparciu o powszechnie dostępne dokumenty w Instytucie Pamięci Narodowej.
IMG_5049m Woyciechowski odniósł się także do ostrej reakcji niektórych publicystów, jaką wywołało opublikowanie artykułu o TW Tamiza.
– Zaskoczeniem było dla nas, że udało się narzucić pewną narrację. Wepchnięto nasz artykuł w spór o Powstanie Warszawskie, umocowano nasz artykuł jako narzędzie odpowiedzi wobec prof. Kieżuna za jego krytykę części przedstawicieli środowiska „Do Rzeczy”. Zbudowano wielopiętrowy spisek, który miał na celu zdyskredytowanie Powstania Warszawskiego i osoby profesora, a także części środowiska, które go popierało, a skupionego w konkurencyjnym tygodniku „wSieci”.
Dalej Woyciechowski opowiedział o genezie tego artykułu i swoich poglądach na temat Powstania Warszawskiego, które jak podkreślił, są biegunowo różne od tych, jakie prezentuje Sławomir Cenckiewicz. Zdradził też, kto był inspiratorem artykułu o TW Tamiza.
– Inspiratorem tego artykułu nie był Sławomir Cenckiewicz, byłem nim ja. O tym, że prof. Witold Kieżun jest zarejestrowany w ewidencji Służby Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie "Tamiza" dowiedziałem się na jesieni zeszłego roku. Postanowiłem to zweryfikować. (…) Zebrałem kilkaset stron dotyczących TW "Tamiza", w tym okoliczności werbunku, efektów pracy i oficerów prowadzących.
– To ja pierwszy spotkałem się z profesorem Kieżunem 13 maja tego roku i pierwsze dwa spotkania z nim prowadziłem samodzielnie. Dopiero od końca czerwca w spotkaniach z profesorem brał również udział Sławomir Cenckiewicz. Celem spotkań była weryfikacja materiałów i uzyskanie od profesora jego relacji.
P1300094 Woyciechowski przyznał, że prowadzi projekt naukowy dotyczący badania aparatu represji PRL, którego promotorem jest dr hab. Sławomir Cenckiewicz. W związku z tym przedstawił mu wyniki swoich prac do naukowej weryfikacji. Wymienił publikacje powstałe w ramach tego projektu – dotyczyły one m.in. Solidarności Walczącej, płk. Aleksandra Lichockiego, Pawła Deresza oraz gen. Sławomira Petelickiego. Odnosząc się do zarzutów dotyczących miejsca i terminu opublikowania artykułu o TW Tamiza, Woyciechowski opowiedział jak wyglądały uzgodnienia na ten temat.
– Jeszcze w czerwcu nie wiedzieliśmy czy ten artykuł pojawi się w „Do Rzeczy” czy też w sojuszniczym tygodniku „Gazeta Polska”. Rozstając się w czerwcu z panem profesorem po kilku godzinach spotkania, umówiliśmy się z nim co do dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nasz artykuł nie ukaże się w okresie wakacyjnym ze względu na jego plany urlopowe, zawodowe i obchody 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Umówiliśmy się na spotkanie z gotowym materiałem do publikacji, aby mógł się z nim zapoznać i złożyć pisemną relację. Zagwarantowaliśmy, że jego pisemne odniesienie się do naszej publikacji zostanie wydrukowane w tym samym numerze tytułu prasowego, do którego zdecydujemy się skierować nasz materiał. (…) I tak też się stało, redakcja „Do Rzeczy” słowa dotrzymała.
IMG_5082m Sławomir Cenckiewicz zwrócił uwagę, że w kontekście współpracy Witolda Kieżuna z SB umyka jego pozycja w Polsce Ludowej.
– Z całą odpowiedzialnością chciałbym powiedzieć, że z perspektywy władz to była postać akceptowana. Jeszcze w okresie, w którym Polska Ludowa nie weszła w fazę październikowego przełomu 1956 roku, Witold Kieżun był traktowany przez obóz władzy jako swój. Dowodem na to jest wręczenie mu odznaczenia na 10-lecie PRL już w 1954 roku. Dochodzą do tego publikacje, jego aktywność w ZBOWiD, Stronnictwie Demokratycznym czy wreszcie w pracy na rzecz Komitetu Centralnego PZPR. (…) Czy wreszcie wejście prof. Kieżuna w 1980 roku do Centralnej Komisji Wyborczej. Przypominam, że to były jedne z bardziej sfałszowanych wyborów. To wszystko sytuuje profesora Kieżuna na pozycjach, które jeden z dziennikarzy radia WNET określił mianem człowieka establishmentu Polski Ludowej.
Sławomir Cenckiewicz mówił o empatii, z jaką jako autorzy publikacji podeszli do profesora, umożliwiając mu zapoznanie się nie tylko ze zgromadzonymi przez nich materiałami ale - co było ewenementem w jego karierze, ale też nie jest praktykowane w prasie - gotową publikacją na jego temat i odniesienie się do niej. Opowiedział też o incydencie z pistoletem, który prof. Kieżun opisał w jednym z wywiadów.
– Nic takiego nie miało miejsca, że córka wytrąciła mu pistolet, bo chciał się zabić. Był pistolet, było machanie pistoletem przed Piotrem Woyciechowskim, ale w tym momencie nie było córki. I była ostra amunicja, tylko ona wypadła. Ale równie dobrze ofiarą tej amunicji mógł być Piotr. Mówimy o tym po raz pierwszy, żebyście państwo zrozumieli z jakim gigantycznym kłamstwem mamy do czynienia i w jak gigantyczne kłamstwo weszła część środowisk patriotycznych.
P1300105
– W imię czego mamy okres Polski Ludowej w życiu profesora Kieżuna brać w nawias? W imię czego mamy nie czytać tych papierów i jego książek z okresu PRL? Na przykład w 1978 roku - kiedy jest Jan Paweł II, jest ROPCiO - jest cytowany aprobatywnie Józef Stalin na temat kontroli pracy w zakładach pracy.
– Gdyby to nie dotyczyło człowieka, który ma taką wielką kartę wojenną i później łagrową, to pewnie bym to ostrzej powiedział, ale cały czas mam w tyle głowy jego bohaterstwo i to, że chcielibyśmy, aby ten przypadek stał się jakąś refleksją na temat losów polskiej inteligencji o międzywojennych i przede wszystkim akowskich korzeniach. Mniej NSZ-owskich, bo ci byli w ogóle poza marginesem. Choć warto spojrzeć na tych ludzi z empatią, to jednak nie była to norma postępowania, a profesor Kieżun nie jest reprezentatywny dla pokolenia ludzi Armii Krajowej. Ci w okresie PRL na ogół klepali biedę, nie wyszli poza ramy swojego mieszkania, nie mieli paszportu, nie mogli podróżować po świecie, nie wykładali w KC PZPR i na kilku uniwersytetach naraz.
Na koniec swojego wystąpienia Sławomir Cenckiewicz powiedział, że współpraca prof. Kieżuna z SB była tajemnicą poliszynela, a sam o tym fakcie dowiedział się rok temu od osoby związanej z tygodnikiem „wSieci”. Zaznaczył, że w ostatnim czasie zgromadzone w IPN akta dotyczące TW Tamiza były czytane przez wiele osób, także tych, którzy prawicy i Polsce życzą jak najgorzej i tylko kwestią czasu było, kiedy to ktoś odpali. Z autorami artykułu o współpracy prof. Kieżuna z SB polemizowali niektórzy uczestnicy przeglądu tygodnia w klubie Ronina, inni zadawali pytania dotyczące szczegółów współpracy. Poruszono m.in. kwestie wiarygodności dokumentów SB oraz rzeczywistego szkodzenia tym, na których donosił TW Tamiza, a co bezpośrednio nie wynika z udostępnionych dokumentów, na co zwrócił uwagę Roch Baranowski, który wcześniej opublikował w internecie artykuł w obronie profesora Kieżuna. Pytano też czy są dowody na ewentualną grę z SB prowadzoną przez profesora w celu ukrycia współpracy z amerykańskim wywiadem. Pełny zapis spotkania na filmie: Relacja: Czarek Czerwiński, Margotte, Bernard
IMG_5062m IMG_5096m Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/7… Dokumenty SB dotyczące TW Tamiza znajdują się tutaj: http://dorzeczy.pl/id,4347/Prof-Kiezun-i-SB-Dokum…
PiotrKraczkowski

Jeden z panelistów porównał życie prof. Kieżuna z życiem innych AK-owców w PRL-u. Proszę porównać jednak innych AK-owców z biologicznym wiekiem i zdolnościami Kieżuna: który z AK-owców pisze dziś 3 książki na raz w językach obcych, dysponuje doskonałą pamięcią itd., jak powiedziano o starcu w wieku ponad 90 lat? ___Dziś często się pisze o uczniach i studentach ponadprzeciętnie zdolnych w klasach przeciętnych uczniów. Uważam, że na Kieżuna należy spojrzeć jako na los ponadprzeciętnie uzdolnionego Polaka, który dziś by zdobył dla Polski Nobla, ale miał pecha żyć w PRL-u i jakoś z tym wszystkim dojść do ładu. O ile człowiek opozycji o inteligencji IQ=100 na przesłuchaniu przez SB najlepiej jeśli najmniej mówił, to ktoś o IQ=130 lub więcej górował umysłowo nad SB do tego stopnia, że mógł i powinien układać swe życie tak, by robić jak najwięcej dobrego, a jak najmniej złego. Dla kogoś o wybitnej inteligencji żonglowanie PZPR-rem, SB, WSI, "towarzyszami radzieckimi" itp. to drobiazg, bo z okruchów tworzy jak Sherlock Holmes niewidoczne dla innych światy możliwości i sensów. ___Dlatego samą współpracę należy odnotować, ale oceniać wg tego, jak służyło to innym ludziom i Polsce. ___Patrząc na wypowiedzi w Roninie, to niestety są to z reguły ludzie o niskiej inteligencji, którzy np. nie są wstanie pomieścić w swej głowie, że zamordowanie Przemyka w PRL-u było czymś złym, ale ich głęboka wiara, że w ich "ukochanych" USA jest lepiej, jest po prostu śmieszna. Ci ludzie popierają pomysły powszechnego posiadania broni, bo jak im mówią ich ptasie możdżki, będzie wtedy "wolność" jak w USA. W rzeczywistości przeciętny Amerykanin ma kilka razy większą szansę, że jako niewinnego zamorduje go policja USA, niż że uczynią to terroryści. W USA przypadki takie jak Przemyka występują masowo, a w ostatnich latach jako epidemia towarzysząca temu, przed czym ostrzega Snowden, okłamywaniu Amerykanów przez kilka rodzin prywatnych właścicieli mediów USA w interesie 10% Amerykanów będących właścicielami USA itd. Nawet bez znajomości angielskiego te nagrania wywołują w UE przerażenie, w PRLu byłyby ocenzurowane ze wstydu, a w USA są na tyle codzienne, że trafiają do mediów i YouTube: http://www.youtube.com/watch?… http://www.youtube.com/watch?… a ich status jest podobny do tych "Compilation": "Car Crash Compilation 2011", "Drunk Woman Compilation 2013", "Police Brutality Compilation 2014" itp. - z niemieckimi psami, a jakże. IQ=100 nie jest wstanie znaleźć optymalnej drogi swego życia, które to optimum uwzględnia to co możliwe oraz to co złe i dobre wszędzie, nie tylko przed własnym nosem. Kieżun nie będzie rzucał petard na Marszu Niepodległości, ale służy Polsce swą ekspertyzą na pewno lepiej niż Kwaśniewski swym śpiewaniem hymnu ZSRR w "Kropce nad i" i domaganiem się w New York Times legalizacji narkotyków w Polsce. Czy Miller kłamstwami o zbrodni napaści na Irak, czy o torturach na Mazurach. ___Wobec ciągłych kłamstw o RFN, bredni o kondominium itp. w środowiskach prawicowych dodaję jeszcze: w przeciwnieństwie do USA konstytucja RFN zobowiązuje w art. 1 państwo do ochrony "godności osoby ludzkiej" obywateli RFN, w rezultacie państwo potrafi zadbać o bezpieczeństwo obywateli przy policji, która przez cały rok wystrzeliwuje tyle pocisków, co policja USA tylko do jednego człowieka: http://www.youtube.com/watch?… - "German Police Fired 85 Bullets All Year, US Police Use 90 on 1 Person" Kto nie może uwierzyć w te 90 pocisków do jednej osoby, to na jednym z powyższych filmików pokazane jest ponad 40 policyjnych kul w ciele jednej, zupełnie nieszkodliwej osoby. Nie liczmy na to, że władcy USA będą mniej gardzić nami, niż własnymi obywatelami, którzy w przeciwieństwie do nas nie potrzebują wizy do USA. To tak w kontekście trudności pojęcia, że USA organizują Ukrainę przeciw Ukraińcom, przeciw Polsce, i przeciw euro oraz UE, a przeciw Rosji przy okazji: http://www.blogpress.pl/node/…
Bernard

Tu tekst członka redakcji DRz Piotra Gursztyna, który bardzo krytycznie ocenia motywy publikacji: http://pgursztyn.salon24.pl/6… Rafał Ziemkiewicz w TV Republika komentując pierwszy tekst w DRz wprost mówił o Kieżunie, jako człowieku blokujacym krytyczną dyskusję o Powstaniu Warszawskim. Warto też przeczytać uważnie początek pierwszego artykułu w DoRzeczy. DoRzeczy dawało na okładce pozytywne opinie o prof. Kieżunie w czasie gdy Cenckiewicz i Woyciechowski już szykowali tekst. Według niektórych tłumaczeń nie wszyscy w DoRzeczy wiedzieli o przeszłości profesora. Jeżeli nie wszyscy w DoRzeczy, które lustruje Kieżuna, wiedzieli i Kiezun poszedł na okładkę, byłbym ostrozny z zarzutami że wszyscy WSieci wiedzieli. Ale to co najciekawsze to to, że jedynym zdekonspirowanym TW którego nazwisko/pseudonim trafił na okładkę DRz jest prof. Kieżun... Jakoś tak się sało, że żaden inny dekonspirowany TW na okładkę nie trafił. I na koniec w ostatnim numerze DRz duża reklama "eventu" DRz "Strażnik pamięci". A w kapitule m.in. ludzie Polsatu. A patronami wydarzenia firmy kontrolowane przez Solorza i Kulczyka. Solorza wielu paszportów i nazwisk i dr. Jana, który z poręki Kwaśniewskiego leciał do Wiednia rozmawiać z Ałganowem. Jeżeli to są patroni "Strażnika pamięci", to spodziewam się że będę okładkowe teksty na ich temat. Może są czyści jak łza, to też chętnie przeczytam. Tak czy inaczej to pytania nie do Cenckiewicza czy Woyciechowskiego, ale do Lisickiego. Bo Cenckiewicz i Woyciechowski przeprowadzili kwerendę, przeprowadzili rozmowy z Kieżunem, opublikowali tekst, dali szansę na równoległą odpowiedź. Można polemizować nad niektórymi wnioskami, ale na pewno nie nad meritum ich pracy, bez względu na motywy, czy postawę DRz.
Domyślny avatar

Prawda jest moim zdaniem taka, że gdyby nie komentarze Profesora Kieżuna o III rp jako o kraju skolonizowanym, papiery na niego nie ujrzałyby światła dziennego. Ot, wychylił się staruszek, to trzeba go było walnąć lagą przez łeb, żeby zrozumiał on i jemu podobni, z kim mają do czynienia. Na wielu takie flepy są przygotowane, toteż większość siedzi cicho. W odwodzie jest jeszcze "seryjny samobójca" oczywiście. Weźmy Petelickiego, nikomu jakoś nie przeszkadzała jego esbecka przeszłość, bo miał zasługi w umacnianiu neopeerelu, kiedy jednak odważył się powiedzieć głośno kilka słów prawdy i domagać kary, sam został znaleziony w kącie garażu. To są stare mafijne metody, o rzetelności, uczciwości w kraju zarządzanym przez tajne koterie zapomnijmy. Myślicie, że gdyby np. taki Bartoszewski zachował się jak Kieżun, to nie dostałby w łeb lagą z Auschwitz? Przykre, że w tej akcji wzięli udział ludzie, których do tej pory szanowałem. I nawet ewentualna nieświadomość powodów nie jest dla nich usprawiedliwieniem. Każdy średnio inteligentny człowiek wie, że w III RP nie ma ujawniania prawdy, że są tylko rozgrywki polityczne przeprowadzane pod tym szyldem. Powiedzmy sobie szczerze, PRL była państwem satelickim, podległym sowietom, ale mimo wszystko potrafiła znacznie lepiej pilnować polskości (edukacja, polityka obronna i zagraniczna, gospodarka), niż obecny pomiot rządzący III RP.
Domyślny avatar

Cieszy mnie niezmiernie że towarzystwo na blogpress nie zachowuje się jak reszta "dziennikarzy" która uznała chyba że jak za PRL by utrzymać się na fali - należy przeprowadzić słuszną oczyszczającą krytykę Prof. Kieżuna na podstawie tych donosów centkiewicza. Król, gmyz z podkrążonymi oczyma od wczytywania się w 900 stron w poszukiwaniu tego jednego jedynego zdania które pozwoli mu z czystym sumieniem zasiadać obok donosiciela. Ale o TVN Republika ani mru mru. A o nowym właścicielu to już generalnie całkowita cenzura. Tak oto przedstawiają się media prawicowe - dokładnie tak samo umoczone w służby i machloje jak koledzy z którymi popijają piwko na grilu u giertycha.
Domyślny avatar

Są na takie kwity sposoby, np. publiczna ekspiacja czyli prawda nas wyzwoli. Chociaż pan Cenckiewicz nie był dla mnie zbyt przekonujący (artykuł nie musiał być eksponowany na okładce, nie odpowiedział na pytania Rocha Baranowskiego) nie rozumiem tego pójścia w zaparte profesora. Generalnie ujmując: znów mści się brak lustracji. I tu nie tylko chodzi o pana profesora, bo ja np. na nikogo nie donosiłem a czuję się po tej publikacji paskudnie.
Domyślny avatar

"Są na takie kwity sposoby, np. publiczna ekspiacja czyli prawda nas wyzwoli. 1. Profesor Kieżun kilka lat przed publikacją Cenckiewicza i Woyciechowskiego odniósł się publicznie do swoich kontaktów z komunistycznymi służbami. 2. Uważam, że w przypadku rzeczywistej współpracy z esbecją na szkodę różnych osób nie byłoby zmiłowania tzw. opinii publicznej, nawet gdyby delikwent publicznie na klęczkach prosił o wybaczenie. Taki ktoś byłby na amen spalony, według zasady: raz kapował, dał się złamać, nie jest godny zaufania. No i zawsze wyciągano by jego przyznanie się jak pałkę. "mści się brak lustracji" Moim zdaniem zrobiono tyle, ile było możliwe w sytuacji zdekompletowanych archiwów. Mamy mechanizm jako tako powstrzymujący i filtrujący komunistycznych kapusiów. Sam znam w swojej okolicy kilka przypadków rezygnacji z aktywności politycznej po wejściu w życie ustawy lustracyjnej.
Domyślny avatar

AWK

11 years temu

dla Sławomira Cenckiewicza (znany mi od czasów TW Bolka) i Piotra Woyciechowskiego (pierwsze widziałem w Klubie Ronina). Co do pana Rocha Baranowskiego, to powinien uzgodnić "prawdę" z W. Kieżunem, bo wychodzą fajne rozbieżności. Dokumenty zamieszczone w internecie gorąco polecam, tylko proszę je czytać, tak jak są. I porównywać z tym, co W. Kieżun czy R. Baranowski o nich mówią, jak cytują, co zmieniają, co wręcz fałszują. AWK