Sekta z Czerskiej wciąż kusi do grzechu ks. Lemańskiego

Przez molasy , 24/10/2013 [21:26]
Omal nie pękłem ze śmiechu, gdy przeczytałem w "Gazecie Wyborczej", że przyjmując "knebel medialny, który nałożył na niego abp Henryk Hoser", "ks. Lemański jest wygranym serialu pt. 'Jak pozbyć się księdza'". (http://wyborcza.pl/1,75968,14832560,Ks__Lemanski_…) A to się porobiło! Gazeta, która przewodzi w podłym wyszydzaniu oddawania czci polskim bohaterom przegranych powstań i wojen, ogłasza "moralną wygraną" swego bohatera, pokonanego w wojnie z polskim Episkopatem! Chociaż ks. Lemański przegrał, to jednak wygrał! I to przeczytać można na łamach organu szyderców z tzw. polskiego kultu klęski! A przecież nie kto inny jak Jarosław Kurski, p.o. redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" i współorganizator promującej optymizm i pochwałę sukcesu akcji "Orzeł może", napisał 3 lata temu: "Nie żywmy się klęskami, lecz sukcesami i wyzwaniami." (http://wyborcza.pl/1,76842,7954565,Nie_zywmy_sie_…) Teraz antykościelny cyngiel organu "tych, którym nie jest wszystko jedno" o nazwisku Katarzyna Wiśniewska, "żywi się" propagandowo klęską naśladowcy tzw. księży-patriotów, "reformujących" polski Kościół w czasach PRL. Gdyby była ona lepszą dziennikarką, to na zakończenie swego tekstu mogłaby włożyć w usta "bohaterskiego", "czerskiego" księdza słowa polskiego romantycznego wieszcza (skierowane oczywiście do abpa Hosera): "Choć mi się oprzesz dzisiaj - przyszłość moja! I moje będzie za grobem zwycięstwo!..." Niestety Wiśniewska jest bardzo słabą żurnalistką, czego dowodzi np. to, że w swoim tekście nie podaje nawet imienia swego bohatera. To naprawdę jest dziennikarski obciach, żeby pisać o kimś tylko z użyciem jego nazwiska! Może to zresztą świadczyć o jej dużym dystansie do "antyhoserowego bohatera", bo gdyby darzyła go sympatią, to mogłaby go na przykład nazwać "księdzem Wojciechem". Wiśniewska twierdzi, że "zwycięstwo" ks. Lemańskiego polega na tym, że "po jego stronie stanęli parafianie, list poparcia wciąż podpisują internauci (ponad 15 tys. podpisów)." Chwali go za to, że "przybliżał Kościół także niewierzącym", gdyż "nie antagonizował, unikał łatwego potępiania" oraz "nie traktował Kościoła jak złotego pałacu, którego brud się nie ima." Więcej dowodów na to, że "ks. Lemański jest wygranym serialu pt. 'jak pozbyć się księdza'", dziennikarka GW nie podaje. Jeśli o te tysiące głosów poparcia chodzi, to według samego księdza Wojciecha (ja, w odróżnieniu od Wiśniewskiej, darzę tego kapłana dużą sympatią i współczuję mu, że zaplątał się w sieci grzechu zastawione na niego przez sektę z Czerskiej) one o niczym nie świadczą, nie dowodzą, że ma rację w sporze ze swoim biskupem, bo we wrześniu powiedział on w TVN24: "Jest taka zasada, nie tylko w Kościele, że prawdy się nie przegłosowuje. Więc nawet gdyby to były tysiące gratulacji, to nie ma znaczenia, jeśli chodzi o meritum sporu między nami." Powyższy komentarz odnosił się do wypowiedzi abpa Hosera dla KAI: "Muszę powiedzieć, że nigdy w życiu nie otrzymałem tylu gratulacji od bardzo różnych ludzi - różnych horyzontów myślowych i środowiskowych - jak po ogłoszeniu dekretu w sprawie ks. Lemańskiego i napastliwych reakcji medialnych." Zatem jeśli chodzi o głosy poparcia, to starcie jest zapewne nierozstrzygnięte. Tym bardziej, że w tej chwili już nie słychać, żeby parafianie z Jasienicy wciąż popierali swego byłego proboszcza. Nie sądzę, żeby prawdziwi katolicy sprzeciwiali się decyzji Stolicy Apostolskiej. Zostają zatem na placu boju w armii ks. Lemańskiego internauci, którzy podpisali się pod listem poparcia dla niego. Ale też przecież nie wszyscy, bo pewnie byli też wśród nich wierzący katolicy, którzy po odrzuceniu jego apelacji przez papieża swoje podpisy muszą wycofać. Z tego wynika, że zwolennicy księdza Wojciecha to przede wszystkim ateiści, rekrutujący się głównie z kręgu sekty z Czerskiej. Czy to źle? Niekoniecznie! Jeśli rzeczywiście ten katolicki kapłan "przybliżył im Kościół", to może zaowocuje to licznymi nawróceniami! I w ten sposób Bóg odniesie nad szatanem, który już się witał z gąską, kolejne zwycięstwo! Zło zostanie obrócone w dobro! Zatem życzę księdzu Wojciechowi dalszych sukcesów w nawracaniu pogan z Czerskiej. Ale musi tu zachować ostrożność. Z wyznawcami szatana nie ma żartów. Służąc swemu panu, wciąż kuszą do grzechu. Taka pokusa dla księdza Wojciecha jest chytrze przemycona przez Wiśniewską w tych dwóch zdaniach, kończących jej tekst: "Ks. Lemański naruszył nieskazitelny autoportret niektórych duchownych, dlatego musi milczeć. Oby nie za długo." Jakim cudem ksiądz kuszony przez członkinię sekty z Czerskiej może odzyskać możliwość publicznego "naruszania nieskazitelnego portretu niektórych duchownych"? Tylko w jednym przypadku: gdy zrzuci sutannę i porzuci kapłaństwo. A więc pójdzie w ślady hołubionych na Czerskiej Tadeusza Węcławskiego (teraz nazywa się Tadeusz Polak) oraz Stanisława Obirka. Gdy dokona apostazji z Kościoła i dołączy do nich, to zostanie ubóstwiony przez sektę z Czerskiej jako Trzecia Osoba antykatolickiej Trójcy Świętej. Pokusa to wielka, ale mam nadzieję, że ksiądz Wojciech jej nie ulegnie. A gdy sekta z Czerskiej jeszcze raz złoży mu ofertę zdradzenia Boga i Ojczyzny, to radzę mu odpowiedzieć słowami genialnego Juliusza Słowackiego: "- Znam wasze porty i wybrzeża! Nie pójdę z wami, waszą drogą kłamną - Pójdę gdzie indziéj! - i Lud pójdzie za mną! Gdy zechce kochać - ja mu dam łabędzie Głosy, ażeby miłość swoję śpiewał; Kiedy kląć zechce - przeze mnie kląć będzie; Gdy zechce płonąć - ja będę rozgrzewał; Ja go powiodę, gdzie Bóg - w bezmiar - wszędzie. W me imię będzie krew i łzy wylewał. Moja chorągiew go nigdy nie zdradzi: W dzień jako słońce, w noc jak żar prowadzi."